Gry usługi robią wodę z mózgu.
Gra usługa, roczne darmowe wsparcie, dodatki w season passie, wczesny dostęp w wersji Gold oraz wypaśna broń, pięć skorek i boost do expa w wersji ultimate. To tylko przykłady zachęt ostatnio wydanych tytułów, które mamią nas dodatkową zawartością za dodatkową opłatą, bądź pod płaszczykiem darmowości. Przyjrzyjmy się temu.
Kiedyś atakowała nas fala karcianek i gier Moba, dziś rządzą dwa, no może trzy gatunki: Battle Royale, gry sieciowe ze szczątkowym singlem lub jego brakiem ( jak np Bf1 lub B.front2, ostatnie Call od Duty) czy właśnie gry usługi. Na szczęście nadal ukazują się porządne, epickie, wielkie, długie gry singlowe, których nie będę teraz wymieniał, bo jest ich masa, ale pomimo promowania ostatnio gier usług, nadal są devsi, którzy nie ulegają tym popularnym trendom.
Zacznijmy od Dirt Rally 2.0 na start otrzymujemy taka sobie zawartość, która podobna jest do poprzednich części. Weźmiemy tylko rajdy WRC,pamiętając, że gra nie ma pełnej licencji. 6 krajów na start. Ale producent obiecuje że w ramach edycji deluxe i Season Passa otrzymamy popremierowe wsparcie w formie trzech krajów. Przeniesione odcinki z poprzedniej części ( choć oczywiście należy pamietać, że Dirt Rally i Dirt 4 ma trasy tworzone przez generator, nie wiem jak to wygląda w wersji 2.0. ). Trudno nie ulec tu wrażeniu że możnaby wydać wypasioną wersję za trzy miesiące, z tymi rajdami w wersji standard i nikt nie miałby problemu. Ale po pierwsze trzeba się wyrobić do końca roku fiskalnego, a poza tym wpadnie kilka groszy więcej, bo gracze chcą mieć tytuł kompletny. Za pół roku o grze już nikt nie będzie pamiętał, a potem wrzucą okrojoną wersję do Game Passa, aby reszta dokupiła te trzy rajdy żeby mieć komplet.
Battlefield V
Przede wszystkim grze oberwało się jeszcze przed premierą za feralny zwiastun ale zostawmy to. Część kampanii dla pojedynczego gracza wleciała po premierze. Później zapowiedziano jeszcze coop i tryb BR. Oczywiście za darmo. Co nie zmienia faktu, że wydawca wrzucił też wersję deluxe i odkryto zapędy na sklep z mikrotransakcjami, a tutaj EA musi uważać, bo już raz im się bekło po aferze ze SW. O dziwo gra sprzedała się słabo, cena gry leci na łeb na szyję. Wspomniana edycję deluxe w wersji cyfrowej na Xbox One można już dorwać poniżej 80 zł. Tylko jaki jest tego powód? Może ciągle modyfikacje trybu sieciowego? Bo przecież jak twierdzą twórcy CoD i tak mało kto kończy kampanię singlowa, więc pocięta i niekompletna kampania nikomu przecież nie powinna przeszkadzać. Wiadomo przecież że gry z tej serii kupuje się dla multi prawda? Tylko ciekawe czemu wrzucenie CoDMW w wersji zremasterowanej wzbudziło tak wielki entuzjazm? Zdaje się że z powodu SP....
Call od Duty Black Ops 4
"Najbardziej zaangażowani gracze mogą wykupić Karnet Sezonowy Black Ops, który stale rozbudowuję grę. Autorzy zaoferują między innymi: nowe postaci do trybu Blackout (dostępny jest chociażby Żniwiarz z Black Ops III), kolejne opowieści Zombie oraz więcej map do trybu wieloosobowego. " Co z tymi którzy grają na stocku? Mają okrojona zawartość? Co można dodawać "za darmo" w grze sieciowej ? Oczywiście, skórki, tryby, mapy, postacie. Tak to robi Activision. Seria jest popularna, choć recenzenci i niektórzy gracze to hipokryci. Dlaczego? Bo przy okazji ostatnich części narzekano, że kampania to flaki z olejem oskryptowane na maksa, poza tym żal i kupa kto w to gra? No ten milion graczy? Dwa miliony? No bo skoro " seria święci triumfy w USA od 10 lat", a kampanię kończy te 10 procent graczy, to ktoś musi w to grać. Dlatego kiedy devsi ogłosili, że BO4 nie będzie miał kampanii, to ci sami recenzenci, którzy uważali singla za słabego teraz uznali, że bez singla też jest źle. To niech się w końcu zdecydują. Ja widzę, że obie serie ( bf i CoD, zresztą star warsy również) "nie umiom" w singla już od lat.
Ale jakoś Titanfall2 umiał w singla, prawda?
Skoro już jesteśmy przy tym tytule to przyjrzyjmy się Apex Legends. Szalenie popularna gra i w przeciwieństwie do pozostałych z mojej listy jest darmowa. Co tutaj dodają? Bohaterów, nowe pukawki, nowe tryby, w tym możliwe, że będzie tryb rankingowy i pojazdy. W końcu jest to drużynowy Battle Royale. Gra konkuruje z Fortnite, ale płacimy podobnie jak w tytule Epic - tylko za kosmetykę. Tytuł musi przecież na czymś zarabiać, a publikę ma wielką bo już 50 milionów ludzi.
Anthem.
Tutaj ewidentnie zabrakło czasu, choć tytuł podobno tworzono 6 lat (!), Chyba wyszło trochę jak z DNF. Gra niedorobiona, z betą na dwa tygodnie przed premierą. Błąd na błędzie, błędem pogania. Pomimo tego, że poprawiono już sporo niedociągnięć wciąż dochodzą nowe jak te ostatnie z wyłączeniem się PS4, czy słabą mocą topowego lootu. Problem leży też w słabym Endgame, który ponoć nie motywuje do gry po 50-80 godzinach gry, co jest śmiercią dla gry usługi. Deweloperzy robią, co mogą i zapowiedzieli darmowe ( a jakże!) dodatki. W ciągu trzech najbliższych miesięcy mamy dostać nowe misje, eventy, wydarzenia społecznościowe i nagrody ( loot?). Myślę, że będzie podobnie jak z pierwszym Division - to może się udać, tym bardziej że gra się bardzo dobrze sprzedała. A BioWare zrobi wszystko, żeby EA ich nie zamknęli.
Division 2 również ma Season Passa i darmowa zawartość, tylko tutaj dostajemy podobnie jak w pierwszej części czy w Wildlands większe fabularne dodatki. Z jakością jest różnie, ale ogólnie uważam, że Ubisoft robi to dobrze.
Fallout 76 ma zapowiedziane wsparcie do końca świata. Cóż gra zmiażdżona przez graczy i recenzentów nie sprzedała się za dobrze, ale musi posiadać jakaś grupę oddanych fanów. Grupa Fallout 76 Polska skupiająca graczy ze wszystkich platform liczy 1600 członków. Ilu może być ich na całym świecie? Obstawiam że 20-50 tys. Ciągle próbuje się ją łatać, dodając jakąś tam zawartość. Ciężko mi ocenić co stanie się z tym projektem i jakie wnioski wyciągnie Bethesda. Ponoć osiągnięcie wszystkiego co się da w tej grze zajmuje 300 godzin...nie wiem, nie grałem, czytam tylko opinie graczy na wspomnianej grupie na FB.
Przy tym wszystkim te całe gry usługi to dla mnie wczesny dostęp do niedokończonej gry. Ciągle łatki, ulepszenia, zawartość. I to niejednokrotnie kosztuje masę kasy. Warto wspomnieć np Destiny 1 i 2 i konieczność dokupowania kolejnych przepustek, ale niektóre starsze tytuły już miały znamiona takiego procederu. Zobaczcie ile kosztują dodatki do gier Paradoxu, do Simsów, bądź np Trainz Simulator. Owszem ktoś może powiedzieć, że można grać bez dodatków. Można. Ja sam np bardzo lubię gry Ubisoftu. Podoba mi się też ich model podstawka plus trzy większe dodatki. Kupuje taki zestaw gdy stanieje do 120 zł. Tak zrobiłem z Division i Wildlands. Nie żałuję. Choć np z The Crew 2 zmienili koncepcje i dali już dodatkowe zawody za free. Podobnie jest w Forza Horizon 4 - tutaj też jest kilka wersji gry z dwoma sporymi dodatkami i darmowymi aktualizacjami co miesiąc. Inny przykład dobrej gry usługi to np Warframe, czyli darmowa podróbka Destiny. Można? Można.
A Wy co myślicie o grach-usługach?