Rustler Recenzja
Czas na średniowieczną rozróbe. Polakom udało się zrobić gierkę w starym stylu i naprawdę bawiłem się przednio. Zapraszam zatem do przeczytania mojej recenzji.
Jeśli ktoś grał w stare GTA jeszcze z czasów, gdy na akcje spoglądaliśmy z lotu ptaka, ten tutaj w mig się odnajdzie. Lądujemy bowiem w otwartym świecie, który strukturami, cechami rozgrywki, ba nawet udźwiękowieniem cofa nas z nostalgią do czasów późnych lat 90. Kierujemy postacią lokalnego zawiadaki, który a to chętnie obije komuś mordę, a to coś ukradnie, a to pościga się w konnych gonitwach przez miasto, byleby zarobić trochę grosza. Głównym celem gry jest wzięcie udziału w turnieju, w którym do zdobycia jest renta królewny i pół jej wychodka.
Gra ma masę odniesień do gier spod znaku gwiazd roka. Symbole misji na mapie, muzyczka ukończonej misji, nawet musimy w pewnym momencie wyrobić lewe papiery, by odblokować przejazd przez most, który jest zablokowany (nie możemy wtedy wjechać do większej części mapy). W dodatku jest tutaj masę odniesień do popkultury, wykonujemy zadania dla przeróżnych postaci takich jak rzeźnik, fałszerz, ksiądz...nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji, dlatego dla nich też wykonujemy zadanie w którym np. wystrzeliwujemy krowę z trebusza. Naprawdę uśmiałem się z tekstów, rzucanych przez postacie, nawiązują do filmów, czy piosenek. Nawet nazwy zadań są zabawne. Do wyboru obok wspomnianych wyścigów mamy też zwożenie rannych, zwłok, handel narkotykami, uliczny street fighting w ogrodzeniu i kilka innych. Są znajdźki w postaci podków (dodatkowy pukt umiejętności) czy nutek, dzięki którym główny bohater coraz lepiej gra na lutni... Aha jak chcemy posłuchać muzyki to musimy za 10 sztuk złota wynająć barda, który wsiądzie z nami na siodło albo będzie biegał za nami nawet na koniec świata. Piosenki zmieniamy dając mu plaskacza w gębę :)
Oczywiście są też poziomy 4 poszukiwań, a konie policji (straży miejskiej?) mają nawet mieniące się koguty. No i mamy szeroki wachlarz uzbrojenia, miecze, kusze, halabardy, możemy rzucać kupą, okładać ludzi kijem albo siekierą. Tutaj dochodzimy do jedynej wady tej gry. Sterowanie postacią jest trochę nieprecyzyjne. Ciężko jest przycelować w czasie jazdy no i zdarzyło mi się czasem klinować koniem między domami lub płotami. Dobrze, że mają wsteczny :)
Standardowo możemy rozwijać postać, dodając punkty doświadczenia, dzięki czemu będziemy szybsi, nasza kupa będzie spowalniać przeciwników, a nawet gwizdaniem zawołamy konia jak Wiedźmin.
Do wad dodałbym jeszcze trochę nieczytelną mapę i okazjonalne bugi - raz zdarzyło mi się, że gra przestała mi naliczać pieniądze za ukończone zadania i nie pokazywała znaczników zadań i kupionych kryjówek, ale wystarczyło ją uruchomić ponownie. Całość zajęła mi 10 godzin, ze zrobieniem prawie wszystkich zadań pobocznych (bez jednego) i liźniecia aktywności pobocznych. Naprawdę warto zagrać, szczególnie, że tytuł jest przeceniany i można go dostać w śmiesznych pieniądzach, sam kupiłem go na Xboxie za ok. 20 PLN.