Snake? Snaaaaaaake!
Jest na sali lekarz?
Na wstępie muszę zaznaczyć że wcześniej z serią Metal Gear Solid nie miałem do czynienia. Kupiłem jednak Ground Zero na PS4 na jakiejś promocji za dwie dyszki i mi się nawet spodobało - przypomniały mi się trochę czasy trzech pierwszych Splinter Cellów.
Fajnie, że niedawno wrzucili do plusa " resztę" piątki. Nie zastanawiając się dłużej wsiąkłem w grę. Początek kiedy uciekamy ze szpitala jest epicki - gdyby w takim tonie byłaby utrzymana gra to byłoby spoko.
Nawet potem jest przyjemnie kiedy gra wrzuca nas do otwartej mapy Afganistanu. Pierwsze misje w postaci lokalizowania anten, szukania danych wywiadowczych czy ratowania więźniów są zrobione poprawne. Ale to tak tylko przez pierwsze powiedzmy 5-8 godzin gry. Potem kiedy odkryjemy misje poboczne, których ktoś napackal 150(!) To już przestaje być różowo. Kiedy dostałem kolejną misję z cyklu uratuj cywila/naukowca/agenta/hodowcę ślimaków syberyjskich to odpuściłem ich wykonywanie. Tym bardziej jak musiałem odwiedzić tą samą wioskę po raz enty.
Czyli mapa jest za mała? W każdym razie. Mapa jest dosyć sporych rozmiarów, ale jest tak nudna, pusta i martwa, że po kilku godzinach zacząłem poruszać się po niej niemal wyłącznie przy pomocy helikoptera. Tutaj nie ma w ogóle cywilów, nawet głupich pasterzy - ci chyba też leżą w lochach, bo same kozy i owce po górach biegają. To wygląda jakby Ruscy okupowali puste tereny Afganistanu i trzymali na nich więźniów całego świata.
Sytuację ratuje trochę wrzucenie nas w połowie gry do Afryki - ta miejscówka wyraźnie różni się klimatem, ale po czasie też już zaczyna nudzić. Po prostu uważam, że gra wyszłaby dużo lepsza gdyby zrobiono ją w formie zamkniętych kompleksów i baz. Wolałbym 20 dopracowanych misji niż kolejnego ratowania więźniów. Naprawdę miałem wrażenie jakbym nic innego w tej grze nie robił!
Żeby nie było, że gra jest dla mnie crapem, bo przecież 33 godziny z nią spędziłem. Bardzo podobało mi się prowadzenie fabuły i filmiki przerwywnikowe. Fajny motyw z dziecięcą armią czy dupeczką snajperem, którą oczywiście uratowałem. Czym jednak bliżej końca tym bardziej byłem pewny, że w gruncie rzeczy to jest sztampa kończąca się walką z tą złą, bladą twarzą. No i nie zawiodłem się. Mialem nawet zamiar dojść do tej 50 misji i choć twist fabularny w prawdziwym zakończeniu jest fajny to granie jeszcze raz tych samych misji ( lub innych ale opartych na tym samym schemacie) nie było dla mnie warte tego, żeby inwestować w to swój czas. Dlatego obejrzałem to dodatkowe zakończenie na YT.
Fajne jest też to, że można przejść każdą misję na kilka sposobów. Można nikogo nie zabijać i być cały czas w ukryciu, każda miejscówka ma kilka dróg wejścia, można usypiać wrogów lub część z nich zastrzelić. Możemy też zrobić totalny chaos z nalotami i wsparciem naszego Black Hawka. Robiłem różnie. Raz totalnie po cichu dochodziłem do celu, a wracając niszczylem cała bazę zabijając z 50 czerwonych. :) Z tymże właśnie co z tego skoro misje są tak do bólu powtarzalne.
Kasety olałem, choć słuchałem trochę hitów z lat 80 za to plus. Grafika jest w porządku, nie ma się do czego przyczepić.
Za to budowa bazy jak dla mnie zbędna. Zrobiono to chyba tylko po to aby upchnąć do gry multiplayer. Bo serio trzeba mieć powód do wydawania tej kasy, ale trochę to śmieszne żeby tajny agent dostawał za misje wypłaty wielkosci 50-250 tys kredytów za misje. Choć sama idea tej bazy jest spoko, bo dobrze uzasadniono ją fabularnie to jest to niepotrzebne. Jeśli gra byłaby liniowa to moglibyśmy dostać lepsze ulepszenie wraz z postępami w fabule. Po co wrzucać do gry wątek ekonomiczny? I to do skradanki? Serio?
Dlatego właśnie trzy pierwsze części SC biją MGS5 na głowę. Tak tylko trzy pierwsze, bo od kolejnych zrobiono z serii typową strzelanie z elementami skradania, czym na siłę chce być też ten ostatni Metal. Szkoda.
A jakie są wasze wrażenia odnośnie ostatniej części Metal Gear Solid? Potrzebny mu lekarz czy już raczej grabarz, by pochować serię na wieki wieków?