What Remains of Edith Finch - Rodzinna klątwa. Recenzja gry
Symulatory spacerowicza to gatunek bardzo ciężki do zrecenzowania. W grach tego typu twórcy zazwyczaj w pełni oddają się opowiadaniu historii, tym samym spychając wszystko inne na drugi lub nawet trzeci plan. Niestety rozgrywka jest jednym z tych elementów. Nie dziwi więc, że niektórzy rezygnują nawet z nazywania tego grą i przestawiając się na „doświadczenie”.
What Remains of Edith Finch to tytuł z 2017 roku na PC, Xbox One i PS4, przygotowany przez amerykański zespół Giant Sparrow oraz wydany przez Annapurna Interactive. W 2019 roku doczekał się również portu na Nintendo Switch.
Tak jak wspomniałem we wstępie mamy tutaj do czynienia z grą w konwencji symulatora spacerowicza, więc pierwsze skrzypce gra oczywiście fabuła. Wcielamy się w tytułową bohaterkę, czyli Edith, która postanawia wrócić do swojego rodzinnego domu i dowiedzieć się, dlaczego na jej bliskich ciąży klątwa skutecznie próbująca zabić członków rodziny Finchów. W ciągu dziesiątek lat każdy z nich umierał w wyjątkowy i bardzo nietypowy sposób. Naszą rolą będzie odwiedzić dom pełen tych tragicznych historii i wysłuchać każdej z nich.
I jeżeli szukać najważniejszego plusa całej tej przygody to będzie nim właśnie sposób opowiadania każdego z wydarzeń. Twórcy na poważnie wzięli sobie ten element i bardzo postarali się, by różnorodnie zaprezentować losy bohaterów z przeszłości. Osobiście najmocniej zapamiętałem historię gwiazdy filmowej Barbary, Lewisa pracującego w fabryce konserw rybnych oraz zainteresowanego w astronomii Calvina. Różnorodny styl artystyczny i gameplay wystarczająco zachęcają, by pochłonąć gracza na tyle, aby całość skończyć za jednym posiedzeniem.
Niestety nie jest to zbyt trudne, całość zajmuje może trochę ponad dwie godziny, jeżeli chcecie ukończyć tytuł na 100%, to wystarczy godzina dodatkowo, chociaż wszystko można zrobić za pierwszym podejściem. Giant Sparrow widocznie postawiło na jakość, a nie ilość, może to i lepiej, ale jednak chciałoby się więcej. Podobnie z samą rozgrywką, symulator spacerowicza to mimo wszystko idealne określenie, mimo że momenty w przeszłości próbują dodać trochę różnorodności to i tak większość gry to po prostu zmierzanie przed siebie w celu wysłuchania kolejnej historii. Gdyby i tam postawiono na identyczny gameplay to wszystko by runęło, a gra nie odniosłaby takiego sukcesu.
Dużo lepiej jest oprawie audiowizualnej. What Remains of Edith Finch to jedna z najładniejszych gier tego gatunku, w jakie przyszło mi grać. W momencie, gdy sterujemy Edith otoczenie, jest w miarę realistyczne. Jednak gdy przychodzi do opowiadań, pojawia się już ciekawa mieszanka. Przez chwilę nawet trafimy na strony komiksu. Podobnie z resztą w muzyce, spokojne momenty dobrze kontrastują z kawałkiem wprost z horroru. Tutaj ponownie to właśnie opowieść Lewisa wywarła na mnie największe wrażenie, stopniowo zwiększając moc, z jaką oddziałuje na nas soundtrack. Czy jest on jakoś szczególnie zapamiętywalny? Wątpię, ale grając na pewno dobrze będzie się go słuchać.
Tym razem krótko, ale materiał źródłowy nie dawał wiele możliwości na dodatkowe szczegóły. To, co najważniejsze, czyli fabuły nie mam zamiaru zbyt bardzo spoilerować, bo znając wydarzenia, nie ma sensu już w to grać. Czy What Reimains of Edith Finch to dobra gra? Nie wiem, ale na pewno jest to ciekawe doświadczenie, tytuł na dwie godziny, który po prostu przejdziemy i prześledzimy historię. Mimo tego nie myślcie, że wystarczyłoby to wrzucić jako film, niektóre momenty zwyczajnie trzeba przeżyć samemu. Szczególnie, trzeci raz już tutaj napiszę o historii Lewisa. Kończąc, tytuł na pewno zapamiętam, i mimo swoich wad będzie to pozytywne wspomnienie. Oceniam je na 8/10 i mogę polecić zagranie.