Piątkowa GROmada #248 - Wyprawa do leża Minervy po Pogrzeb na Dnie

BLOG
832V
Piątkowa GROmada #248 - Wyprawa do leża Minervy po Pogrzeb na Dnie
BZImienny | 02.07.2021, 01:52
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Z alternatywnej rzeczywistości z demonami przechodzimy do innej nietypowej wizji życia na Ziemi - tym razem wspartej przez zaawansowaną technologię i dziwne rozwiązania. Przygotujmy więc stare skafandry nurkowe, wigory oraz kusze, bo to przyda się podczas oprowadzania po rozszerzeniach do serii BioShock.

Witam was w ramach kolejnego odcinka Piatkowej GROmady, gdzie tym razem przeprowadzę was przez cztery rozszerzenia do BioShock - za opracowanie tego do BioShock 2 odpowiada 2K Marin, za pozostałe Irrational Games. Tytuły są przedstawicielami gatunku gier akcji z rozbudowanymi elementami fabularnymi, gdzie gracz zwiedza jakieś upadłe miasto. Po drodze odpędza on wariatów przy pomocy broni palnej/wiertła, czyta porozrzucane gdzieniegdzie materiały czy stara się zrozumieć, co właściwie miało miejsce. Zbiorczo o tych opowieściach powiem, że nie są to produkcje do ukończenia w godzinę, tylko swoje zajmują. Z perspektywy pełnych tytułów 3-4 godziny wypadło by słabo, ale jako że mówimy o rozszerzeniach, to jest dobrze.

Zapraszam do lektury, kolejność następująca (wszystkie tytuły ogrywałem w wersji na Windowsa):

Miałem też styczność z odświeżeniem, ale nie na tyle, by go szerzej opisywać. Niemniej mam nieodparte wrażenie, że z perspektywy graczy Windowsowych jest to kolejny przykład czegoś pokroju Heroes III: HD Edition. Czyli tak długo jak wersja nieodświeżona jest dostępna, branie remastera jest bezsensowne (co widać zwłaszcza z perspektywy wspomnianych bohaterów). Bo drożej i czasem gorzej. 

Kto chciałby poczytać o historii BioShocka (i System Shocka) - link

W ramach 112 odcinka (kiedy to było :P) pisałem o System Shock oraz BioShockach w charakterze "wrażeń z gry" - link

Na co to komu?

[img]1432432[/img]

Stan ukończenia dodatku: Daleki od 100% - Rzucone w kąt i tam zostanie. Obok Księcia Persji z 2008 roku.

Niejako w ramach wprowadzenia rzeknę kilka słów o rozszerzeniu, z którym to obcowałem najkrócej - tak więc nie jest to recenzja, a swego rodzaju alert. O jakości tego produktu z mojej perspektywy niech świadczy fakt, że dodatek ten bił się o to miano najgorszego z nich z jednym z "rozszerzeń" do Skyrima. Nie wygrał, ale ma z nim jedną wspólną rzecz, o czym za chwilę.

Dodatek nie rozszerza w żaden sposób opowieści znanej z BioShock: Infinite - zamiast tego twórcy zaproponowali nam kilka mapek i kilkadziesiąt wyzwań. Wśród nich są głównie te dotyczące eliminacji przeciwników w określony sposób. Właśnie, to jedyne co przyjdzie nam robić w trakcie tej przygody, czyli mierzyć się z wrogami z głównego wątku w ilościach hurtowych na arenach chyba żywcem wyjętych z podstawki (i drobno podrasowanych, by gracze nie uciekli). W trakcie przerw między starciami można podładować wyposażenie, a między mapami popatrzeć na materiały do poczytania/posłuchania. A, że w BioShock: Infinite strzelało/latało mi się bardzo przyjemnie, to też dość szybko wziąłem na barki zadanie ogrania tego rozszerzenie, I zamiast ogólnej radości obcowania z tytułem legendarnego studia z USA zacząłem dość poważnie rozmyślać nad całością tego projektu

Wskutek tych rozmyślań w mojej głowie pojawiło się jedno, ale bardzo ważne pytanie - W jaki sposób taki projekt ma zachęcić do dalszego obcowania z tytułem? Bo mam wrażenie, jakby ktoś wziął BioShock: Infinite, wyprał go absolutnie z klimatu i zaproponował stary model rozgrywki tak generycznie jak się tylko da. Biorąc to pod uwagę, całości przyznaję jedyne 45 procent i stanowczo odradzam obcowanie z tym tytułem. Choć dobrze, że przynajmniej nie zepsuli mechaniki rozgrywki. No ale niestety skakanie czy strzelanie z dobrze zaprojektowanych broni tonie w morzu nijakości, zdenerwowania i niedowierzania. Że ktoś z 2K Games dał zielone światło, by to wypuścić.

Dobrze chociaż, że jest to jedyne "rozszerzeniowa wpadka" w marce od 2K Marin i Irrational Games. Bo następne pozycje są bardzo dobre, ale nie uprzedzajmy faktów.

Leże Minervy, czyli osobliwie raz jeszcze

[img]1432433[/img]

Czas potrzebny na ukończenie: 4 godziny

BioShock 2, jedyna odsłona marki nie od Irrational Games, otrzymał po premierze kilka rozszerzeń uprzyjemniających dalsze obcowanie z tytułem, jaki początkowo odrzuciłem (jakby to był stan stały, żałowałbym i to srogo). I nie będę się tu skupiał na pokoju wyzwań czy Kill'em Kindly, a pełnoprawnym dodatku rozszerzającym opowieść o Rapture. Mowa tu o Minerva's Den, rozszerzeniu będącym interquelem drugiej odsłony serii BioShock (interquel to taki twór, który dzieje się w trakcie innego tworu lub pomiędzy innymi tytułami*).

W ramach fabuły opowiedziana jest historia dziejąca się w tym samym momencie, co ta z BioShock 2. W jej ramach wcielamy się w pewną postać, która współpracuje ze znaną z podstawki Brigid Tenenbaum. Wspomniana istota wyrusza w kolejne rejony miasta Rapture celem odkrycia kolejnych tajemnic na temat szefowej tego miejsca - zwiedzi przy tym Rapture Central Computing.

Fragment notki encyklopedycznej mojego autorstwa

Opowieść przedstawiona w ramach rozszerzenia opowieść jest kategorii tych, z jakimi warto się zaznajomić - zarówno z perspektywy postaci i kształtu historii. Mamy tu bowiem do czynienia z prostym, ale dobrze zrobionym, rozwinięceim formuły "Shocków", czyli wzbogaconego o monologi przyjaznych opowieści "opowiadanie przez otoczenie" z dobrze napisanym zakończeniem. Ogólnie do niego samego, to z z oczywistych względów nie podam, ale zdradzę, że mnie wzięło niejako z zaskoczenia. Zarówno w kwestii formy, nawet na BioShock średnio spotykanej, jak i jego treści. Przez co nawet prawie rok od jego ukończenia trzyma się w mojej głowie bez dodatkowych przypominajek w formie np. czytania wiki.

Z perspektywy ogrywających BioShock 2 - jest to po prostu jeszcze więcej tego samego z drobnymi dodatkami w uzbrojeniu czy nowych lokacji. Z perspektywy osób niemających styczności z tą odsłoną, mamy tu do czynienia ze strzelaniną z perspektywy pierwszej osoby z elementami gry fabularnej. Gracz wciela się w jednego z pierwszych tatusiów (Big Daddy) i przemierza jedną z bardziej klimatycznych lokacji, Rapture. Po drodze ratuje on małe siostrzyczki czy eliminuje wariatów przy pomocy wiertła lub jednej z dużych spluw. I to chyba właśnie ta zmiana sprawiła, że początkowo nie chciałem ograć tego tytułu i wróciłem do niego dłuższą chwilę po tym, jak go przerwałem. I jakby przerwa ta była stała, popełniłbym błąd i to chyba z kategorii tych poważniejszych. Bo mimo spojrzenia z innej perspektywy jest to wciąż bardzo kompetentna produkcja w materii rozgrywki. Gdzie kluczem do zwycięstwa jest umiejętne wykorzystanie umiejętności, otoczenia oraz broni palnej. Tej wprawdzie nie ma za dużo, ale każda broń jest w znacznym stopniu inna od pozostałych, przez co nie ma  

Biorąc wszystko to pod uwagę (jak i moje podejście do BioShock 2), dodatkowi z nieskrywaną przyznaję 95 procent i polecam je fanom gatunku, zwłaszcza, jeśli tym do gustu przypadł drugi BioShock. Nawet jeśli początkowo, jak ja, odbili tej od odsłony pozwalającej spojrzeć na markę z innej perspektywy.

* - Innym przykładem w świecie gier jest Serious Sam 3: JoTN, rozszerzenie do Serious Sam 3: BFE - i to taki przypadek ma miejsce w przypadku Minerva's Den, choć interquelem jest także tytuł mający miejsce między dwiema grami.

Pogrzeb w morzu, czyli pożegnanie z osobliwością

[img]1432434[/img]

Czas potrzebny na ukończenie: 3 godziny

Mówiąc o rozszerzeniach do BioShock: Infinite, pierwsze co wielu nasuwa się na myśl, to "Pogrzeb w Morzu", czy jak woli oryginalna nazwa "Burial at Sea" - są wprawdzie wspomniany na początku Clash in the Clouds oraz Columbia's Finest, ale oba są raczej drobnym dodatkiem (i pierwszy z nich jest wyjątkowo marny) niż czymś bardziej rozbudowanym. Tak więc zagłębmy się ponownie w znany wielu świat i sprawdźmy, czy powrót ten jest udany.

W ramach fabuły opowiedziana jest historia z alternatywnej rzeczywistości osadzonej w sylwestrze 1958 roku. Do biura prywatnego detektywa Bookera DeWitta przychodzi Elizabeth ze zleceniem na znalezienie w Rapture pewniej dziewczyny, Sally.

Fragment notki encyklopedycznej mojego autorstwa

Pod względem fabuły gra nie zmienia tego, co przedstawione zostało w BioShock: Infinite*, a jedynie pozwala spojrzeć na znane w serii miasto z innej perspektywy. Gracz przemierza więc otwarte lokacje i wspólnie ze znaną z B:I Elizabeth jako kompanką przemierza najpierw przyjazne tereny, a później te wrogie - z oczywiście, jak to drzewiej bywało, bardzo dobrą końcówką w postaci walki z bossem. Boss i BioShock to coś, co może brzmieć dziwnie, ale tu zadziałało. Poza tym, mamy Shockowy standard, czyli opowieść z rozbudowanym przedstawianiem historii przez otoczenie w formie np. nagrań wideo czy zachować wrogów. Z jednej strony chciałoby się więcej, z drugiej w przypadku ten element rozszerzenia wykonany na poziomie nie gorszym niż to było wcześniej wystarczy. 

Jeśli chodzi o rozgrywkę, to mamy z grubsza do czynienia z tym, co było w BioShock: Infinite - tylko w innej scenerii. Jest to więc FPS z elementami RPG, gdzie poza bronią palną istotną rolę grają tzw. Wigory. Ogrywając ten tytuł prawie rok temu miałem wrażenie obcowania z czymś będącym prostym przedłużeniem rozgrywki z podstawki. I ogólna opinia jest taka sama jak przy części poświęconej historii - już samo powtórzenie tamtego projektu pod względem rozgrywki czy klimatu już zwiastowało bardzo dobrą produkcję. Z drugiej strony, czyste powtórzenie z kilkoma drobnymi dodatkami, nawet w innej scenerii, to troszeczkę za mało.

[img]1432435[/img]

Czas potrzebny na ukończenie: 4 godziny

W ramach fabuły opowiedziana jest kontynuacja z pierwszego dodatku do BioShock: Infinite. Tym razem gracz wciela się w postać znanej Elizabeth. Postać ta znalazła się w dość niekomfortowej sytuacji i tylko dzięki pomocy pewnego mężczyzny nie spotkała się z tego konsekwencjami, ale nie za darmo.

Fragment notki encyklopedycznej mojego autorstwa

Fabularnie mamy to z czego znany jest BioShock - historia przedstawiona za sprawą interakcji z przyjaznymi postaciami (monolog drugiej strony, ale zawsze). Schemat przedstawiony już kilka razy przez Irrational Games, ale wciąż nie nudzi, zwłaszcza jeśli został tak dobrze wykonany. Jeśli chodzi natomiast o rozgrywkę, to tytuł przeszedł tutaj jedną drobną, ale dość istotną zmianę - perspektywę i "wagę", jak to miało miejsce przy okazji BioShock 2. Gracz bowiem ma okazję obejrzeć rozwiązania zaproponowane w B:I z perspektywy bohaterki, jaka wcześniej była towarzyszką, czasem przydatną, czasem nie (to pewnie zależy od szczęścia, co rzucała do Bookera). Mowa o Elizabeth, na tyle drobnej, że otwarta konfrontacja w stylu Bookera raczej nie wchodziła w rachubę. Zamiast tego musiała polegać na skrytym działaniu i pojedynczej eliminacji zagrożenia ze strony osób trzecich. Przez pierwsze kilka minut nie byłem jakimś szczególnym tą zmianą, niemniej im dalej w las tym było lepiej. Finalnie nie sposób nie docenić tego powiewu świeżości, nawet jeśli jest on dość krótki, bo kilkugodzinny.

Biorąc pod uwagę wszystko, o czym powiedziałem całości daję 85 procent - 90 procent drugiej części i 80 procent pierwszej. Całość, mimo drobnych problemów, była bardzo przyjemnym doświadczeniem pozwalającym spojrzeć na markę z innej perspektywy. Szkoda tylko, że nie licząc odświeżenia, jest to ostatnia przygoda osadzona w pozytywnie pokręconym świecie współautorów System Shock 2.

* - Trzeba pamiętać, że to na pierwszy rzut oka. Bo przy głębszym spojrzeniu na ten problem ujawnia się mieszanie w kanonie. I to takie. którego ignorowanie jest, łagodnie mówiąc, nierozsądnie.

Podsumowanie/ Wyniki ankiety

I to by było na tyle z rozszerzeń do odsłon serii BioShock - nie są one jedyne, ale z pozostałymi nie miałem styczności. Trochę szkoda, że obecnie nic w kwestii marki się nie dzieje, a przynajmniej oficjalnie nic nie wiadomo poza domysłami (wiem, plotki i takie tam, ale ostatnio tyle ich upadło, że wolę poczekać do jakiś oficjalnych informacji). Do zobaczenia tradycyjnie za tydzień, gdy będzie odcinek historyczny. A w jego ramach historia marki wydawanej przez chyba najbardziej znienawidzoną firmę w sekcji elektronicznej rozgrywki - co oczywiście nie przeszkadza, by seria ta drukowała jej zielone w ilościach iście hurtowych.

Ankieta

Ankieta na nowych zasadach, dotycząca nie następnego, a następująco po nim odcinka. Tak jak zapowiadałem, dane zbieram do następnego odcinka Piątkowej GROmady. Jeśli macie propozycje na tytułu, jakie warto ograć na Windowsie, dajcie znać. ;)

  • Historia pewnego niekończącego się cyklu, czyli recenzja Dead Cells

Recenzja tytułu, jaki trochę „na przypadek” wybrałem z czwórki przy PPE Awards. No i miło się zaskoczyłem tym, jak on jest dobry – jak ktoś chce posłuchać o losowości, warto wybrać.

  • O torbaczu polującym na Łowcę, czyli recenzja Świata Kangurka Kao

Kangurek Kao wraca, tak więc jest to dobra pora by przejrzeć wszystkie odsłony, jakie ukazały się na Windowsa. Zawrotne trzy, bo łącznie i tak zajmują mniej niż Darksiders: Warmastered Edition.

  • Kosmiczne Soulsy za paczkę czipsów oraz kilogram kawy, czyli recenzja Hellpoint

Recenzja świeżo ukończonego przeze mnie tytułu będące "klonem Soulsów" w kosmosie z bardzo skromnym budżetem. Bo skoro były klony DOOMa, to są i klony Soulsów. :)

  • Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”, czyli recenzja Trails: Rising

Czyli kilka słów o symulatorze przyjemnego zdenerwowania, gdzie bohater porusza się na dwóch kółkach. A przy okazji ma tyle kontuzji, że stał się chyba stałym gościem wszelkich miejsc, gdzie składają szaleńców w całość.

  • Recenzja Serious Sam 4, czyli Sam w Papamobile

Recenzja wydanej we wrześniu 2020 roku kolejnej odsłony serii Serious Sam 4. Czyli co wyjdzie z tego, gdy przy indyczym budżecie chcesz zrobić AAA.

  • Bracia rewolwerowcy ścigający legendy, czyli recenzja Call of Juarez: Więzy Krwi

Skoro był CoJ: Gunslinger czy pierwsza odsłona cyklu, pora na trzecią przygodę spod szyldu "Wezwanie of Juarez". Nie licząc The Cartel najgorszą, ale wciąż dobrą.

Oceń bloga:
31

O którym temacie mam napisać w ramach następnym recenzenckim odcinku Piątkowej GROmady? (ankieta zakończona)

Historia pewnego niekończącego się cyklu, czyli recenzja Dead Cells
86%
O torbaczu polującym na Łowcę, czyli recenzja Świata Kangurka Kao
86%
Kosmiczne Soulsy za paczkę czipsów oraz kilogram kawy, czyli recenzja Hellpoint
86%
Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”, czyli recenzja Trails: Rising
86%
Recenzja Serious Sam 4, czyli Sam w Papamobile
86%
Bracia rewolwerowcy ścigający legendy, czyli recenzja Call of Juarez: Więzy Krwi
86%
Pokaż wyniki Głosów: 86

Komentarze (103)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper