Piątkowa GROmada #298 - Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”

BLOG RECENZJA GRY
761V
user-62289 main blog image
BZImienny | 17.06.2022, 08:04
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Poprzedni tydzień był u mnie gorący za sprawą wysokiej temperatury i pewnego osobliwego zachowania. Podtrzymajmy więc tą atmosferę za sprawą produkcji od Ubisoftu, gdzie liczy się precyzja i szybkość jednocześnie, a błąd boli. I to bardzo.

Witam was po przerwie spędzonej w dość słonecznych i ciepłym (choć to niedoszacowanie) Egipcie – kto chciałby wiedzieć/podpytać o wrażenia z owego wyjazdu, jestem otwarty. My tymczasem wróćmy do Piątkowej GROmady, gdzie tym razem będzie kilka słów o Trials: Rising (Ubisoft Red Lynx/Ubisoft). Jest to przedstawiciel gatunku gier zręcznościowych w 2D, gdzie głównym środkiem transportu jest motocykl oraz wszelkiej maści dwukołowce. Środki te są potem wykorzystywane na trasie, gdzie czasem trzeba wykonywać szalone akrobacje czy dotrzeć w określonym czasie. Może więc warto sprawdzić tą produkcję? Sprawdźmy w pojedynkę, bo tytuł oferuje jedynie taki tryb. Aspekt sieciowy opiera się tu o rywalizowanie z innymi osobami (choć to bardziej wizualizacja trasy niż ich aktywne uczestnictwo w wyścigu), by uzyskać najlepszy czas na torze.

ps. Tytuł jakiś czas temu przygarnąłem za darmo (kiedy dokładnie, nie pamiętam) i nie kupowałem do niego dodatkowej zawartości. Ogrywałem go w angielskiej wersji językowej, bo lokalizacji na j. polski nie ma. Angielski w serii Trials do skomplikowanych się nie zalicza - jeśli coś może sprawić problemy, to bardziej zaawansowane poradniki, szczęśliwe są wizualizowane - niemniej wciąż szkoda. 

Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”

Poznaj naginające fizykę wyścigi motocyklowe po bandzie w najnowszym wcieleniu serii Trials. Nowe funkcje, więcej rywalizacji i torów – to oznacza nowe wyzwania. Wymagające tory z całego świata – od Wielkiego Muru Chińskiego przez wieżę Eiffla po Nowy Jork i wszędzie pomiędzy nimi. Zabierz przyjaciół na nowy, komiczny motocyklowy tandem i spróbujcie kierować nim we dwójkę. Zaczynając jeździć na swoim podwórku, a kończąc na największych stadionach, pokonaj sieciowych przeciwników i zdobądź wielką sławę. Stwórz i udostępnij wyjątkowe trasy w Track Central, wybierając spośród ponad 10 000 dostępnych elementów. Nieograniczone możliwości – niekończąca się zabawa.

Opis tytułu na platformie Steam

Już opis wskazuje na to, że w przypadku produkcji RedLynx nie mówimy o skomplikowanej historii z wyborami, a wcielamy się w zwyczajnego rajdowca z niezwyczajnymi marzeniami. Rozpoczynamy więc od treningu, później startujemy w wyścigach celem dostania się na stadion, gdzie jest kolejny wyścig. Po powtórzeniu tego schematu kilka razy uczestniczymy w czymś w stylu Grand-Prix wieńczącym całość. Po nim mogę ewentualnie podejść do nowych tras z extremalnym poziomem trudności albo spróbować przejść stare w nowej aranżacji. Przez słowo "aranżacja" (dokładniej kontrakt* od sponsora) rozumiem dodanie nowego zestawu wyznań z nagrodą pozwalającą rozwinąć postać. Same wyzwania natomiast są z dość sporej puli, bo mamy zarówno takie zwyczajne jak ukończyć określonym pojazdem czy zrobienie 10 obrotów w tył/przód po przejechanie określonego dystansu na tylnym kole czy wciskanie gazu do dechy od mety aż po finisz. Z tej całości najgorzej wspominam chyba Osiołka, czyli skuter z średnią mocą oraz wysoką skłonnością do przewrotów, skąd też brałem się z nim tylko wtedy gdy nie było limitu czasowego czy wywrotek.

Wszystkie wcześniejsze wyścigi byłem w stanie przejść, nawet jeśli kończyłem ze statusem "ukończył wyścig" (nie jest to brązowy medal) – niestety nawet tak nie mogłem się przygotować na finałowy wyścig. To była jedna z tych instancji, gdzie momentami czułem absolutną irytację. Niemniej JAKOŚ dotarłem do końca i uznałem, że tyle z obcowania z grą. Nie, żeby nie było czego robić, bo end-game ma swoje trasy, ale to nie na moje nerwy ze względu na poziom trudności. Trudna nauka skomplikowaną nauką, ale za frustrację podziękuję. Zwłaszcza wtedy, gdy łatwo o poważny w skutkach błąd.

Z tego też powodu zrezygnowałem z brania rozszerzeń, co okazało się niestety dobrą decyzją. A dlaczego, to wystarczy spojrzeć na ich cenę - dublującą to, ile trzeba wyłożyć na podstawkę. Zwłaszcza, że goła podstawka oferuje zabawę na tyle długo (55 godzin, choć ukończyłem około 60% tras), że po jej przejściu byłbym jeszcze mniej chętny na kontynuowanie przygody.

* - Z perspektywy mapy gry kontrakty wizualizowane są za pomocą "przedstawiciela sponsorów" (czy jakoś tak). Już we wczesnym etapie gry jest to informacja o tym, czego można się spodziewać w owym "kontrakcie". 

Trials: Rising to przedstawiciel gatunku gier wyścigowych w jednokierunkowych z opcjonalnymi akrobacjami. Podróż rozpoczynamy od tradycyjnego przyspieszania/hamowania, później dochodzi do tego istotne wychylanie się w przód/tył celem utrzymania równowagi, a później także "bunny hopping". Jakbym najkrócej miał opisać tą precyzyjną i nawet przyjemną mechanikę rozgrywki, to jest ona stosunkowo prosta do zrozumienia i nauczenia postaw, ale bardziej zaawansowane sztuczki wymagają już czegoś więcej.

W ramach produkcji RedLynx zaimplementował także rozwój postaci oparty o motorki oraz modyfikację wyglądu postaci. W pierwszym przypadku wystarczy po prostu jeździć i *bum*, najważniejsze pojazdy są łatwe do odblokowania. I po prawdzie, przynajmniej dla mnie, przygoda z rozwojem postaci zakończyła się na odblokowaniu skuterka (Donkey). Bo jeśli mówimy o modyfikacji wyglądu, to… w  sumie nawet nie wiem co o nim powiedzieć, bo z blisko 50 godzin gry na modyfikację postaci poświęciłem może 10 minut.  Kwestia tego, że nie widzę sensowności dla inwestowania czasu w ten element, skoro domyślny rajdowiec wygląda lepiej niż przyzwoicie. No i jakoś średnio jestem skłonny do modyfikowania go w bardziej osobliwym kierunku, przy tym raczej "źle osobliwym".

Widać więc, że największym problemem nie jest nawet sam aspekt monetyzowania, a sensowność tego rozwoju. A dokładnie to wyłączając wizualizację „ducha dobrego przejazdu”*, jego brak. I to wszystko pomijając pewien detal, czyli koncepcję mikropłatności w tytule sprzedawanym w sytemie "Buy 2 Play" - nie dość, że może ono irytować niektórych graczy (co pewnie tłumaczy ranking "Mieszany" wersji dystrybuowanej poprzez Steam), to jak wspomniałem średnio byłem zmotywowany nawet tam spojrzeć.

* - Przy dobrym wyniku może się zdarzyć, że nasza postać będzie widoczna u innego gracza, gdy ten będzie próbował ukończyć daną trasę. Trochę jak udział w zawodach poza świadomością. :)

Wizualnie ciężko mi mówić o czymś, co wywołało u mnie *wow*, zarówno z perspektywy warstwy wizualnej jak i aspektu technicznego. Niemniej nie oznacza to, że twórcy nie przyłożyli się dotego elementu. Bo w ramach tytułu mamy przyzwoicie wyglądające i różnorodne trasy, na których czasem coś się dzieje. Jeśli natomiast chodzi o warstwę muzyczną, to ta brzmi nieźle, a parę tytułów nawet wpadło mi w ucho. I jedyne, co mogę tu pochwalić, to gust osoby odpowiedzialnej za dobór tej muzyki - nie ma przy tym co liczyć na jakąś klasykę. Mimo wszystko nadaje się ona do posłuchania także poza produkcją.  

I to by było na tyle, jeśli chodzi o Trials: Rising – czasem irytującą, czasem przyjemną produkcję od Ubisoftu. Dla fanów zręcznościowych wyzwań jak znalazł z zawartością wystarczającą na kilka dobrych tygodni rozgrywki.

Ankieta

Wyniki ostatniej ankiety dot. tematu: (sprzed 2 tygodni):

Wyjątkowo temat ten będzie za 4 tygodnie – za 2 tygodnie też będzie recenzja, ale wyjątkowa ze względu na okrągły odcinek cyklu. Tradycyjnie, jeśli ktoś kojarzy tytuły warte ogrania (tylko w wersji na Windowsa), niech podrzuca sugestię.

  • Znamię Chaosu, czyli recenzja Warhammer: Mark of Chaos

Kilka słów o Praetorians, ale w uniwersum Warhammer Fantasy Battle, czyli strategii z minimalną ekonomią i maksymalną walką. Z dodatkiem w formie brutalności, klimatu oraz KRWI.

  • Era cudów, czyli recenzja Age of Wonders III

Czyli kilka słów o pewnej strategii turowej osadzonej w świecie fantasy. Nie mowa o Heroes III

  • Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply

Kilka słów o najlepszej odsłonie serii Blood (co nie oszukujmy się, że jest jakimś wyczynem :P) – w formie technicznej reedycji od Nightdive Studios. Gdzie Caleb najpierw wstaje z grobu, a po wygłoszeniu kultowej frazy wyrusza celem zemsty. Gdzie istotnym elementem jest kopanie głów zombie i mierzenie z dwururki do kultystów.

  • Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition

Opowieść o odświeżeniu gry będącej zarówno 5 kroków do przodu jak i do tyłu względem obecnych ówcześnie trendów.

  • Gdy użycie licencji wypada średnio, czyli recenzja Warhammer 40.000: Fire Warrior

Czyli kilka słów o tytule na licencji, który byłby słaby gdyby nie licencja. I nawiązanie do Warhammer 40,000: Dawn of War – Dark Crusade.

  • Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley

Krótka recenzja krótkiej, ale pięknej gry o spacerowaniu i zwiedzaniu opuszczonego świata. Która to gwarantuje coś więcej niż piękne widoczki o poranku.

 

Oceń bloga:
32

Ocena - recenzja gry Trials Rising

Atuty

  • Mechanika rozgrywki
  • Urozmaicanie tras
  • Dość rozbudowany end-game (choć bardzo trudny, przez co może odrzucać)
  • Przyjemna grafika
  • Nawet niezła warstwa muzyczna (choć to tytuły na licencji)

Wady

  • Brak wersji PL (angielski do skomplikowanych nie należy, ale wciąż)
  • Na aspekt kosmetyczny lepiej nie zwracać uwagi (bo i w sumie nie ma po co, a tylko może wzrosnąć ciśnienie)
  • Monetyzacja tytułu
BZImienny

BZImienny

Dobra zręcznościówka z bardzo niedobrymi rozwiązaniami, na które można przymknąć oko. By czerpać radość z rozgrywki, muzyki oraz satysfakcji z pokonywania ciężkich tras.

O której grze chciałbyś poczytać w następnej nie jubileuszowej recenzenckiej części Piątkowej GROmady?

Znamię Chaosu, czyli recenzja Warhammer: Mark of Chaos
58%
Era cudów, czyli recenzja Age of Wonders III
58%
Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply
58%
Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition
58%
Gdy użycie licencji wypada średnio, czyli recenzja Warhammer 40.000: Fire Warrior
58%
Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley
58%
Pokaż wyniki Głosów: 58

Komentarze (151)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper