Piątkowa GROmada #441 - Zew Miasta Duchów, czyli kilka słów o S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci

Motywem przewodnim dzisiejszej opowieści będzie trzecia odsłona pewnej ukraińskiej serii. Gdzie to obok znajomych postaci są dziwne eksperymenty i oparty o ścianę pan w dżinsach. Przygotujmy więc wspomnienia z wycieczki do opuszczonego budynku, bo to przyda się podczas opowieści o Zewie Prypci Prypeci.
Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem opowiem o S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci w wersji na Windowsa. Produkcja jest przedstawicielem gatunku FPS z elementami survival-horror i trzecią odsłoną serii od studia GSC Game World. Gracz jako stalker przemierza różnorodne tereny Zony, walczy z anarchistami i bandytami, a także zbiera informacje. Sprawdźmy więc, jak ma się ta przygoda.
Uwaga: Produkcja jest do przejścia po Cieniu Czarnobyla, ponieważ zdradza ona kilka poważnych twistów z pierwszej odsłony.
Zew Miasta Duchów
Zona, mimo swego niebezpieczeństwa, przyciąga do siebie ludzi znanych stalkerami. I gdy jeden z nich dokonuje w nich przełomowych rzeczy, rośnie ruch na tym terenie, co jest źródłem niepokoju w wojsku. W odpowiedzi na mundurowi przeprowadzają operację wojskową Tor Wodny. Niestety mimo dość dokładnych przygotowań kończy się ona porażką i żaden że śmigłowców nie dociera do celu/wraca. Będące w kropce siły wysyłają tam agenta SBU i byłego stalkera, majora Diegtariowa. Który to musi zbadać przyczyny porażki, a przy okazji wpłynąć na sytuację miejscowych.
Co wyszło
- Ogólna historia - Seria w Zonie to od początku były swego rodzaju historie detektywistyczne. Najpierw szukanie człowieka, potem także szukanie człowieka, a na koniec mamy pełnoprawne śledztwo. Całość dobrze spina opowieść, pozwala na zapoznanie się z nowymi miejscówkami i ma ciekawy/średnio spodziewany finał. Szkoda tylko, że wyjaśnianie przyczyn porażki operacji Tor Wodny jest urwane, a potem wraca by skończyć się szybciej niż Laboratoria w Czystym Niebie.
- Postacie - Czym byłby historia gdyby nie jej wypełnienie - postacie. A te przykuwają uwagę swoimi motywami, relacjami z innymi czy motywami. Dzięki czemu jak słyszy się konkluzję ich opowieści to czuć coś więcej niż proste "aha".
- Misje poboczne - W poprzednich odsłonach zadania poboczne istniały, niestety były one najczęściej źródłem frustracji i nieciekawych rzeczy do zrobienia. W ramach ZP GSC Game World postawiło na rozbudowane wątki poboczne będące czymś więcej niż prostą eliminacja mutantów. Czasem dając nam ciekawe lub/I smutne opowieści o najgorszych przeciwnikach w Zonie.
- Lektor - Trzeci i ostatni przypadek, że marka ma lektora. Ale i u tu wyszedł on dobrze, tak więc daje mu plusa.
- Zakończenie - Niby tylko plansze z tekstem oraz ładnymi obrazkami, ale jakoś cieplej na duszy się robi jak zauważy się wpływ swoich działań na Zonę. Zwłaszcza jak udało się dobrze rozwiązać wszystkie zadania poboczne.
- Freeplay - Sam z tego nie skorzystałem że względu na - w mojej perspektywie niskie - Replayability value, ale warto docenić. W końcu ludzie czasem chcieliby pozwiedzać sobie Zonę bez problemów i cieszyć się jednym z trzech obszarów zbierając co nowe anomalie zostając przy okazji lokalnym milionerem.
Co można było lepiej
- System zabezpieczeń (premiera) - Jeśli deweloper tworzy system zabezpieczeń tak zly, że po krótkim czasie wydana została oficjalną aktualizacją z jej eliminacją to wiesz, że coś się dzieje. A niestety coś takiego miałego miejsce tutaj.
- Konstrukcją mapy - Trzy duże lokacje zamiast kilkunastu mniejszych to dobra rzecz ze względu na mniej ekranów ładowania. Czyli gracze dostali mniejszą różnorodność schematów lokacji dostali je w wersji dopakowanej.
- Laboratoria - Lepiej niż w CS, znacznie gorzej niż w Cieniu Czarnobyla. Bo choć podziemne miejscówki są i to w jednym przypadku dość rozbudowane, to nie ma ich za wiele.
Zew Prypeci to przedstawiciel gatunku gier akcji z elementem psionicznym oraz survival-horror. Gracz wciela się więc w majora SBU po przykryciem stalkera i przemierza różnorodne lokacje. Rozgrywka jest tu podzielona na dwa warianty - spokojne i te mogące przejść w bojowoe/bojowe. W ramach tego pierwszego są huby w każdej z głównych miejscówek, gdzie to można pohandlować, naprawić/ulepszyć wyposażenie i odpocząć. Sekcja bojowa to natomiast eksplorowanie terenu poza bezpieczną strefą. A poza strefą Zona lubi wypuszczać różnego rodzaju pomioty, zarówno dwu jak i czteronożne
ps. Gorzej jak wewnątrz pojawi się mutant - nie pamiętam czy to wersja bez modyfikacji czy modyfikowana, ale raz w środku w Janowie pojawił się kontroler i 2 ślepe psy. Czyli taki sobie softlock od części funkcjonalności stacji.
Co wyszło dobrze
- Strzelanie - Dalej to samo przyjemne strzelanie za sprawą różnorodnego oręża, które to można dostosować do swoich możliwości. A w jego ramach mamy szeroki wachlarz uzbrojenia - od niepozornego PM po potężny Niezidentyfikowany karabin będący narzędziem anihilacji.
- Rozwój - Czyste Niebo wprowadziło kilka dobrych rozwiązań, niestety zostały obe przykryte tymi zlymi- zwłaszcza Wojną Frakcji. Zew Prypeci odsiało zlo serwując nam chyba najbardziej kompletną i przyjemną rozgrywkę w serii. Do czasu.
- Konstrukcja lokacji - O ile samą ideę zmniejszenia liczby lokacji można krytykować, tak jej realizacja jest raczej udana. Zmniejszenie liczby motywów przewodnich pozwoliło na ich lepsze zagospodarowanie i bogatsze przedstawienie (no i mniej ekranów ładowania). Szkoda tylko, że trzeba było czekać 15 lat na połączenie tych filozofii.
Co można było lepiej
- Ekonomia - W poprzednich odsłonach zakup większego dobra to był efekt kilku albo i kilkunastu ciezkich godzin wałki z anomaliami i bandytami. Tutaj natomiast ciężko o biedę, ponieważ ceny nie należą do wysokich, a spory zarobek to kwestia kilku godzin. No i zarobek o dziwo nie wygląda na przesadnie trudny.
- Ogólna trudność - Przez ekonomię oraz pobłażliwość gry czuć, że jest ona momentami bezstresowa. Na tle Czystego Nieba czy CC to downgrade z kategorii widocznych. Anomalie nie są aż tak inwazyjne, artefakty kosztują fortune i są łatwe do zebrania. Dodatkowo dość szybko można kupić dobre wyposażenie u Żwawego i dobrze zmodyfikować to obecne, dzięki czemu teoretycznie mocnych mutant nie będzie stanowił zagrożenia.
- Moduł sieciowy - Ku zdziwieniu 9 na 10 graczy, Zew Prypeci miał pełnoprawny moduł do rozgrywki ala Call of Duty. Pozostałe 1 na 10 po jednej rozgrywce rezygnowało z tego trybu - tak złego i pozbawionego charakteru trybu sieciowego że świecą szukać.
ZP korzysta z X-ray Engine w wersji 1.6, czyli najbardziej rozwinetej wersji przestarzałej technologii. W jej ramach gracze dostali bardziej stabilna grę i z mniejsza liczbą łatek (finalowa wersją to 1.6.02), lepszym SI i innymi drobnostkami
Co wypadło dobrze?
- Technikalia - Nawet na premierę tytuł nie był z problemami tego samego kalibru co Czyste Niebo i Cień Czarnobyla
- Warstwa artystyczna - Zona przyciągała w poprzednich odsłon, przyciaga i w tej. Pusta, szarobury teren pozbawiony nadziei i dobrego myślenia o przyszłości
- Muzyka/Audio -Nic nie przebija Dirge for the Planet z Cienia Czarnobyla, ale i tak pod tym względem jest dobrze. Pustkę nie tyle czuć, co przede wszystkim czuć.
Co można było zrobić lepiej? Przy możliwościach studia chyba lepiej się nie dało.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o Zew Prypeci w wersji na Windowsa. Produkcja swoje problemy ma, niemniej dostarcza klimatu i uroku z nawiązką. I z tego to powodu zdecydowanie warto się z nią zapoznać.
Ankieta
Tradycyjnie, wynik za tydzień, temat ankiety za dwa. Jak ktoś ma pomysł niech da znać. :)
Wyniki ankiety:
- Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie
WRGOoG (W Ramach GROmady Opowiadamy o Grach), ale tym razem na 10%, bo miałem koszulkę z logiem PlayStation Move przez którą pomylono mnie kiedyś z Czechem. Dobrze, że nie z przedstawicielem innego kraju ze względu na opaleniznę. :)
- PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow
Klasyk, bo klasyk – ale jaki wyborny. :)
- Papierowo-elektroniczna ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze
Drobna ewolucja tematu, bo zetknąłem się ze Splendorem w wersji cyfrowej. Będzie więc to drobne porównanie i próba odpowiedzi na pytanie, która wersja jest lepsza.
- Meksykański boks, czyli kilka słów o Guacamelee! Super Turbo Championship
Szukając gry do opisu odkopałem taka osobliwość w którą to grałem dawno temu. Czemu więc jej nie odkopać i nie przejść jeszcze raz.
- 15 lat czekania na obolałe serce, czyli kilka słów o S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl
No i po przypomnieniu trylogii pora na nową odsloną serii.