Piątkowa GROmada #447 - Meksykański boks, czyli kilka słów o Guacamelee! Super Turbo Championship 

BLOG O GRZE
54V
user-62289 main blog image
BZImienny | Dzisiaj, 01:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Motywem przewodnim dzisiejszego odcinka będzie platformówka w amerykańskich klimatach z gościem w masce oraz masą szkieletów z sombrero na głowie. A przy okazji ze skakaniem, kozą oraz gadającymi kamieniami w zestawie. Przygotujmy więc kontrolery i wyruszajmy na spotkanie z Juanem w ramach dopakowanej edycji Guacamelee!

Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przedstawię swoje wrażenia z ogrywania Guacamelee! Super Turbo Championship Edition w wersji na Windowsa. Produkcja autorstwa DrinkBox Studios to przedstawiciel gatunku metroidvanii z elementami gry platformowej w 2D. Gracz, jako umięśniony boxer przemierza dziwnie skonstruowane miasto i jego okolic, robi zapaśnicze rzuty i klepie się z nieumarłymi. Sprawdźmy więc, jak ma się ta przygoda.

W jakimś meksykańskimi mieście żyje dość napakowany farmer Juan, który to jest znany i ceniony w okolicy. Pewnego dnia pomaga on w przygotowaniach do wydarzenia, co zostaje zakłócone przez wizytę dawno niewidzianego gość. Ów gość, szkieletor z gustownym sombrero na głowie najpierw porywa córkę kogoś ważnego, a następnie zabija Juana. A przynajmniej tak mu się wydaje, ponieważ po śmiertelnym ciosie ten wstaje w krainie zmarłych, a potem wyrusza do posągu - który to inaczej niż w prawdziwym świecie ma maskę na sobie. Po rozmowie z jedną wojowniczką z innej rzeczywistości zakłada go i staje się legendarnym zapaśnikiem. Który to następnie wyrusza aby w podróż aby uratować ważną panią i pozbyć się złego szkieletora.

Co przypadło mi do gustu w tej opowieści?

  • Klimat. Coś w sobie ten tytuł ma, że przyciąga do siebie urokiem przygody wyjętej żywcem z Meksyku. Na tyle wiarygodną w swym przekazie, że chce się ją chłonąć przez całą jej długość: głównie po to, aby rozbijać piniaty.
  • Długość. Nie za długo jak na tą cenę, i nie czuć specjalnego znudzenia (pierwsze spokojne przejście historii to ok. 7 godzin) - jest wprawdzie tryb "Hard" oraz szukanie znajdziek, ale to nie dla mnie. Fani wyzwań oraz 100% przedmiotów znajdą coś na dodatkowe kilka godzin rozgrywki.

Co można było zrobić lepiej? Jak na budżet oraz cenę jaką przyjdzie zapłacić za grę to nie widzę zbytnio możliwości na to co można by poprawić. Przy większym budżecie można by postarać się o udźwiękowienie dialogów.

Guacamelee! to przedstawiciel gatunku metroidvani z elementami bijatyki chodzonej. Gracz wciela się więc w legendarnego zapaśnika i przemierza lokacje 2D walcząc z przeciwnikami lub/i skacze po gzymsach uważając na pułapki. Początkowo będzie to prosty cios z piąchy z opcjonalnym wykończeniem w formie rzutu o ziemię albo przed siebie (kręgle), potem dojdą do tego różnego rodzaju zapaśnicze ruchy konieczne w walce z większymi przeciwnikami czy eksploracji nowych/starych obszarów.

Co przypadło mi do gustu?

  • Mechanika rozgrywki (w większości) Prosta w nauce nawet z większą ilością kombinacji dając wiele narzędzi do zabawy z przeciwnikami. Zwłaszcza jak ta zabawa wygląda na efektowną symulację walki. I to nawet jak się ma myszkę i klawiaturę, chociaż gra rekomenduje kontroler (ale z niego nie korzystam, chociaż go mam).

Co można było zrobić lepiej?

  • Specyficzny atak w specyficznym momencie - coś takiego pojawia się raz czy dwa i niestety na moje oko za często. Średnio kupuję projekt wymuszający zbyt szybkie reagowanie na zmianę połączony z zapamiętaniem odpowiedniego kolorku oraz unikaniem obrażeń.

Guacamelee! to tytuł z kategorii tych prostyszch pod względem szaty graficznej, co oczywiście nie musi oznacząć złej (prostsze pozwala na dopracowanie ogólnej jakości oraz szczegółów). Nie jest to też pixel-art, co można zauważyć na zrzutach ekranu, a coś w stylu komiksu - płynnie działającego i ładanie wyglądającego komiksu. W dodatku z wpadającą w ucho warstwą dźwiękową, czy to w scenach walki czy spokojnego przemierzania nielicznych miejscowości.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o Guacamelee! w edycji rozszerzonej - produkcja skromna na 2-3 wieczory z jaką warto się zapoznać. Głównie ze względu na nienamacalny urok oraz obecne w grze widoki. Zwłaszcza, że nawet domyślna cena nie należy do przesadnie wysokich.

Ankieta

Ankieta dotyczy tematu za dwa tygodnie i trwa ona do nastepnego odcinka. Jak ktoś ma pomysł na gierkę do ogrania, niech da znać. :)

Wyniki ankiety:

  • PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow

Klasyk, bo klasyk – ale jaki wyborny. :)

  • Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie

WRGOoG (W Ramach GROmady Opowiadamy o Grach), ale tym razem na 10%, bo miałem koszulkę z logiem PlayStation Move przez którą pomylono mnie kiedyś z Czechem. Dobrze, że nie z przedstawicielem innego kraju ze względu na opaleniznę. :)

  • Papierowo-elektroniczna ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze

Drobna ewolucja tematu, bo zetknąłem się ze Splendorem w wersji cyfrowej. Będzie więc to drobne porównanie i próba odpowiedzi na pytanie, która wersja jest lepsza.

  • Słowiańska przechadzka, czyli kilka słów o The End of The Sun

Polska gra w klimatach obecnych na naszych terenach wiele wieków temu. Pełna chodzenia i rzeczy znanej fanom Soulsów (nie chodzi o poziom trudności)

  • Nawałnica kul i dziwnych słów, czyli kilka słów o Bulletstorm

Powróćmy do innej gry,,, znanej z walki ze schematami i dziwnego poczucia humoru.

Oceń bloga:
7

O której grze chciałbyś poczytać w Piątkowej GROmadzie za dwa tygodnie?

PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow
18%
Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie
18%
Papierowo-elektroniczna ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze
18%
Słowiańska przechadzka, czyli kilka słów o The End of The Sun
18%
Nawałnica kul i dziwnych słów, czyli kilka słów o Bulletstorm
18%
Pokaż wyniki Głosów: 18

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper