Czym jest The Callisto Protocol?
Cześć,
Jedną z gier minionego State of Play, która bardzo mocno przykuła moją uwagę był The Callisto Protocol, do tego stopnia, że postanowiłem zebrać w całość większość dostępnych informacji i przygotować swoiste ich podsumowanie.
Zapraszam do obejrzenia wersji filmowej tego materiału, którą znajdziecie pod tym adresem: ">
Dla osób preferujących wersję tekstową, transkrypcja poniżej (aczkolwiek gorąco polecam wersję audiowizualna).
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"State of Play okazało się bardzo łaskawe dla fanów horrorów, Omawiany przeze mnie już trailer Resident Evil 4 Remake, czy kontynuacja The Walking Dead Saints ans Sinners tylko to potwierdzają. Wielu graczy, w tym i ja zwrócili jednak szczególną uwagę na pierwsze fragmenty rozgrywki z nadchodzącego, duchowego spadkobiercy serii Dead Space i dlatego dziś chciałbym przedstawić wam kilka ciekawych informacji na jego temat.
The Callisto Protocol zostało zapowiedziane niemal dwa lata temu, podczas gali The Game Awards poprzez efektowny i zarazem bardzo brutalny zwiastun CG. Prezentacja, mimo, że nie zawierała ani krzty faktycznego gameplayu, to jednak wywarła spore wrażenie na graczach. Niestety Twórcy ze Striking Distance – studia założonego przez Glena Schofielda, czyli oryginalnego twórcy wspomnianego Dead Space, kazali nam długo czekać na kolejne informacje, bo dopiero w tym roku zdecydowali się opowiedzieć więcej na temat samej gry oraz zaprezentować, jak faktycznie prezentuje się w ruchu. Zebrałem dla Was najważniejsze informacje, jakie udało mi się wyłuskać z rożnych wywiadów oraz artykułów i mam nadzieję, że da nam to jaśniejszy obraz całego projektu.
Już na pierwszy rzut oka widać inspiracje kultową serią od nieistniejącego już Visceral Games – od holograficznego paska energii znajdującego się na karku głównego bohatera, przez klaustrofobiczne lokacje, aż po zmutowane kreatury – tutaj zwane biofagami. To wszystko, naturalnie przywołuje skojarzenia z Dead Space. Ba, nawet zarys fabuły jest na wskroś sztampowy – bo oto przyjdzie nam pokierować losami Jacoba Lee, pilota transportowca, który rozbija się swym kosmicznym frachtowcem na Kalisto, jednym z księżyców Jowisza. W 2320 roku, w którym to dzieje się akcja gry, planetoida ta została skolonizowana przez ludzi z uwagi na obecność na niej dużych ilości wody. Co ciekawe, twórcy dobrze odrobili pracę domową, bo faktycznie, wedle badań naukowców powierzchnia księżyca składa się w dużej części z lodu, pod którego powierzchnia znajduje się słony ocean.
Wracając jednak do Jacoba – po awaryjnym lądowaniu zostanie wtrącony do więzienia, o nazwie Black Iron – co z reszta potwierdza widoczny właśnie na ekranie strój bohatera. W tak zwanym międzyczasie dojdzie do pojawienia się dziwnych kreatur, a zadaniem naszej postaci stanie się rzecz jasna wydostanie z miejsca kaźni oraz zapewne rozszyfrowanie jak doszło do tych makabrycznych zdarzeń. Oczywiście, jak zdradza już pierwszy zwiastun, za wszystkim stoi tajemniczy obserwator – nie zdziwię się zatem, jeśli po raz kolejny cały ten horror zrodził się w umysłach włodarzy złowrogiej korporacji United Jupiter Company, bo tak się właśnie nazywa organizacja sprawująca władzę w regionie. Przyznacie, że nie brzmi to zbyt innowacyjnie. Swoistą ciekawostką może być też informacja, że w naszego protagonistę wciela się Josh Duhamel, aktor znany choćby z serii filmów o Transformerach czy Call of Duty WWII.
Twórcy podkreślają, iż główny bohater nie jest ani wyszkolonym żołnierzem, ani zabijaką gangsterem, niemniej postanowili oddać do jego dyspozycji szereg broni zarówno dystansowych w postaci pistoletów, czy strzelb oraz broni białej – tutaj głównym narzędziem będzie pałka elektryczna. Każde z nich będziemy mogli ulepszyć, jednak póki co deweloperzy nie zdecydowali się pokazać systemu, w jakim będzie to dokonywane. Sama walka natomiast ma być ważnym elementem gry, a ograniczone zasoby amunicji mają dodatkowo potęgować uczucie zagrożenia. Według słów twórców, zabieg takiego ograniczenia sprawi, że tytuł będzie bardziej survival horrorem, niż grą akcji z elementami mającymi nas wystraszyć – w co, jak wiemy, ostatecznie ewoluowała seria Dead Space. Jeszcze jednym bezpośrednim nawiązaniem do kultowej trylogii jest wprowadzenie mechaniki , która przynajmniej na papierze, prezentuje się uderzająco podobnie do modułu kinetycznego, jakiego używał Isaac Clark. Tutaj nazywał się on będzie GRP i dzięki niemu z łatwością pochwycimy przeciwnika i ciśniemy nim np. w rozkręcony wirnik wentylatora lub wystające ze ściany druty, bądź kolce.
Ok, skoro omówiliśmy pokrótce narzędzia eksterminacji biofagów, czas chyba przyjrzeć się tym kreaturom bliżej. Ich dokładne pochodzenie póki co nie jest znane, a jedyne informacje potwierdzone przez Striking Distance to fakt, że są to zmutowani strażnicy oraz pensjonariusze Black Iron Prison. Odkrycie, jaki czynnik wpłynął na ich wygląd przypadnie zapewne nam w udziale... a skoro wspomniałem o wyglądzie. Twórcom zależało na oddaniu wrażenia realności, dlatego punktem wyjściowym każdego modelu potwora był skan ludzkiej sylwetki, dopiero później artyści eksperymentowali z formami by osiągnąć finalny, możliwie najbardziej prawdopodobny wygląd. Przyznacie, że chyba osiągnęli ten cel.
Jacob na swojej drodze spotka szereg różnych form przeciwników, od humanoidalnych szwędaczy, przez przypominające jaja facehuggerów, „stacjonarne” pułapki, gotowych uszczuplić nasz pasek zdrowia, gdy tylko zbliżymy się na niebezpieczną odległość, aż po ogrowatych olbrzymów, których zapewne nie zatrzyma jedna seria z karabinu.
Jak widzicie, bestiariusz również nie powala oryginalnością – przynajmniej jeśli chodzi kategorie, bo design, to na szczęście zupełnie inna liga.
Na wyższy poziom najwyraźniej twórcy zdecydowali się podnieść również brutalność gry. Przyświecająca im idea w dążeniu do realizmu zapewne podsunęła pomysł, by do przygotowania animacji śmierci oraz masakrowania truchła przeciwników posłużyć się materiałem źródłowym w postaci autentycznych nagrań z kartoteki policyjnej. Dzięki czemu, w wywiadzie dla Game Informera zostało przywołane kilka scen, takich jak na przykład kiedy główny bohater zostaje skrócony o głowę, a jego ciało pada bezwładnie na ziemię, ukazując wystający z rozerwanej gardzieli język; lub ta, gdzie korpus protagonisty, wkręcony w wirnik, nim zostanie przepołowiony przez łopatę, chwilę opiera się druzgocącej sile, która wprawia jego ciało w nienaturalne drżenie. Brzmi to okropnie i zapewne co po niektórzy, wrażliwsi gracze odwrócą wzrok od ekranu w takich momentach. Podejrzewam też, że gra z tego powodu może nie koniecznie cieszyć się popularnością wśród streamerów, czy innych twórców internetowych.
A jak zapowiada się warstwa techniczna gry? Cóż, od pierwszych zapowiedzi mówiono jedynie o next-genowym doświadczeniu oraz budowaniu gry w oparciu o Unreal Engine 5, co niesamowicie rozpalało nadzieję, na pierwszy, poważny horror nowej generacji, z niespotykaną dotąd grafiką podbitą zapewne implementacją śledzenia promieni. Jednak w dniu premiery pierwszych fragmentów faktycznej rozgrywki, pojawiła się informacja, że tytuł zawita także na starsze konsole. Tym samym dając nam mocno do myślenia, jak twórcom uda się dostosować potężny Unreal Engine 5, by ten prezentował przyzwoity poziom na podstarzałych już sprzętach. Z tego co kojarzę, jedyną dostępną obecnie grą, opartą o tą technologię jest Fortnite, który, przy całym szacunku do jej popularności, nijak ma się do poziomu grafiki, jaki zdają się prezentować opublikowane fragmenty Callisto. Cóż, pożyjemy, zobaczymy – oby tylko nie wyszedł z tego kolejny Shadow of Mordor.
Na koniec kilka słów ode mnie – jestem ogromnie ciekaw, jakim tytułem okaże się The Callisto Protocol, bo na chwilę obecną budzi on we mnie dość skrajne uczucia. Z jednej strony jawi się jako swoista zrzynka z Dead Space niemal w każdym względzie, nie oferująca nic innego oprócz kierunku artystycznego oraz umiejscowienia akcji – ale ten argument można w sumie podważyć faktem, że za stworzeniem tej gry stoją w dużej mierze oryginalni twórcy – więc nie wiem, czy nazwanie Callisto ripoffem lub plagiatem byłoby na miejscu.
Z drugiej zaś strony – wzbudza bardzo pozytywne emocje jeśli chodzi niesamowity klimat, fakt że stoją za nią twórcy Dead Space – czyli jednej z moich ulubionych gier, niesamowitej wręcz oprawy oraz takiego głębokiego przeświadczenia, iż Glen wraz zespołem bardzo chcą pokazać, jak mogą wyglądać gry w przyszłości, tym bardziej, że już teraz -w moim odczuciu dość buńczucznie - określają Callisto jako tytuł AAAA.
Nie wiem jak wy, ale Ja kibicuję (z lekką dozą nieufności) i chcę się miło rozczarować."