MORTAL KOMBAT 4 - niechciane dziecko - czy słusznie?

W połowie marca, na GOG-u w końcu pojawiła się czwarta część smoczej serii. To dobry moment aby przyjrzeć się tej grze i zastanowić dlaczego opinia o niej jest tak niepochlebna. Oto historia Mortal Kombat 4.
W połowie lat 90 nie było popularniejszych mordobić niż te z serii Mortal Kombat oraz Street Fighter. Niebezpieczeństwo dla ich panowania pojawiło się nie tylko w nowych IP, ale w tym jak one wyglądały. Bijatyk 3D zaczęło się ukazywać coraz więcej, były to zarówno te już zapomniane dziś serie (FX Fighter, Battle Arena Toshinden), jak i te które z czasem stały się równie legendarne jak MK i SF (Tekken, Virtua Fighter, Dead or Alive, Soul Calibur).
Capcom zareagowali na to odrobinę szybciej, ale bezpieczniej. Nie zdecydowali się wydać trójwymiarowego Street Fightera jako trzecią część głównej serii, ale zamiast tego w 1997 r. pojawił się spin-off Street Fighter EX - zasadniczo gra 2D, ale przy użyciu twójwymiarowych modeli postaci (z poligonów).
Midway byli trochę bardziej ostrożni, a jednocześnie zachłanni. Kiedy wychodziło SF EX, twórcy MK mieli rozplanowane kilka projektów. Zanim odważyli się wkroczyć w świat grafiki 3D, postawili na scrollowaną bijatykę z elementami RPG. Mortal Kombat Mythologies: Sub-Zero było ambitnym pomysłem, na który Midway nie byli niestety gotowi. Gra wyszła średnio i została przyjęta raczej chłodno. Mimo to zdecydowano rozpocząć pracę nad kolejną grą z tej linii - Mortal Kombat: Special Forces.
Wcześniej jednak ekipa postanowiła zmierzyć się z Mortal Kombat 4. Decyzję o tym żeby kolejny Mortal był trójwymiarowy podjęto od razu, zresztą nie było innego wyjścia. Midway czuli oddechy Tekkena i Virtua Fightera na karku i musieli sprostać oczekiwaniom graczy, a mania na 3D dopiero się przecież rozkręcała. Wiadomo było, że apetyt będzie rósł. Midway musieli zrobić Mortala w 3D niezależnie od tego, czy byli na to przygotowani, czy nie. A nie byli.
[img]1431813[/img]