Okiem fanatyka #4: MORTAL KOMBAT 12?
Napisałem już chyba wszystko co aktualnie ze swojej perspektywy mogę o Mortal Kombat 11 napisać. Nie wszystkie tryby są jeszcze dostępne, największe aktualizacje dopiero nas czekają, kolejne Kombat Packi będą wychodzić wraz z nowymi postaciami i cholera wie czym jeszcze. Naprawdę pełną wersję (jak Komplete Edition, czy XL) dostaniemy dopiero za rok. Takie są czasy. Online mam praktycznie nietknięte, więc o tym również pewnie na jakimś etapie wspomnę. O drobnych update'ach gry będę starał się pisać na bieżąco. Czas zatem zebrać wszystko to o czym pisałem do kupy i wyciągnąć wnioski, a przede wszystkim odpowiedzieć na jedno pytanie - czy Mortal Kombat 11 jest dobry?
To pytanie można jeszcze rozdzielić na pomniejsze, np: czy MK11 to dobry Mortal? Czy MK11 to dobre mordobicie, czy po prostu dobra gra? Czy jest lepsze od poprzedniej części? Czy po ponad ćwierć wieku, seria nadal liczy się w branży?
Mogę się rozdrabniać, ale z mojej strony, na wszystkie powyższe pytania odpowiedź jest jedna - TAK.
I mimo, że Mortal Kombat 11 nie jest produkcją bez wad, to zalet jest znacznie więcej. Ponadto sporo wad, to elementy widocznie głównie dla harcorowych fanów serii. Sporo narzekałem na rzeczy, których niektórzy mogą nawet nie zauważyć.
Nie będę się bawił w wystawianie oceny, bo też nie pisałem recenzji (chociaż trochę tak to wygląda).
Podsumowanie będzie tak naprawdę bardzo krótkie, pozostałą cześć tekstu poświęcę ciekawostkom z ust samego Eda Boona oraz zadumie dokąd seria może teraz podążyć. I czy podąży.
W każdym razie, Mortal Kombat 11 jest dobrym Mortalem, mordobiciem, jest po prostu dobrą grą dającą radochę na wiele, wiele godzin. Może nie jest to sequel idealny, ale czym jest idealny sequel w serii, która liczy sobie aktualnie 11 gier, a jeśli doliczyć produkcje poboczne, to spokojnie ponad dwie dyszki? Przy takiej ilości gier, pokrętnej historii i olbrzymim, przebogatym lore, naprawdę trudno powiedzieć jaka forma kontynuacji zadowoliłaby wszystkich fanów. Każdy ma swój pomysł na to jak należałoby tę opowieść pociągnąć (tak jak Star Wars), ale to nie my wymyśliliśmy Mortal Kombat w pierwszej kolejności. Zrobili to Ed Boon, John Tobias, Jon Vogel i Dan Forden. Trzech z tych panów nadal tworzy kolejne gry z serii. I trzeba tym facetom zaufać. Zresztą nie mamy wyjścia ;)
Story Mode w MK11 jest szalony, momentami kompletnie nieMortalowy i przeMarvelizowany, a zakończenie można podsumować krótko - ja p*****e. Niemniej, jest to kawał dobrze opowiedzianej i zwizualizowanej historii. NRS mnie zaskoczyli, bo nie tego się spodziewałem. I może o to chodzi. Finał MK11, który jest też zwieńczeniem większej opowieści, którą zapoczątkowało MK9, to niemal soft reboot. Wiele tutaj można zrobić i wrócę do tej myśli kiedy, kilka akapitów niżej, będę snuł swoje przypuszczenia na temat potencjalnej, dwunastej odsłony smoczej serii.
Fanom nie muszę chyba polecać nowego MK, chociaż wiem, że wiele osób nie dało rady strawić MKX, tak jak kiedyś sporo osób odpadło między Deadly Alliance, a MK vs DC, a po bankructwie Midway, postawiło Mortalowi nagrobek. Przyznam, że i ja przez te ćwierć wieku miałem momenty zwątpienia i mniejszego zainteresowania, ale byłem na tyle zafascynowany światem stworzonym przed tych czterech typów z Chicago, że nigdy do końca nie odpuściłem. Teraz, grając sobie w MK11, jestem dumny, że udało mi się przetrwać te wszystkie perturbacje serii. Niewiele jest takich, że już tak to nazwę - franczyz, które przetrwały tyle lat w branży gier i nadal są wpływowe, szanowane i trafiają na okładki pism.
Mortal Kombat, to nie tylko nostalgiczna podróż i legenda sprzed lat. Mortal Kombat to istotny gracz na bieżącej scenie.
Twórcy byli w sytuacji bez wyjścia kiedy utonęli w długach, ale udało im się odbić od dna i od tamtej pory każda kolejna gra serii bije rekord sprzedaży. Niezły wynik, jak na prawie 27-latka w świecie elektronicznej rozrywki.
Zrobiło się sentymentalnie, ale zapewniam, że nie oceniam MK11 przez różowe okulary lat 90-tych kiedy seria zaliczała pierwsze sukcesy, również w polskich wozach Drzymały. Nowy Mortal nie musi się ukrywać pod płaszczem sentymentów i broni się, jako pełnoprawna, współczesna produkcja. Jest dobrze.
Tym samym, przechodzę do drugiej części tekstu, która będzie łącznikiem między powyższym podsumowaniem, a moimi spekulacjami na temat przyszłości serii.
Obejrzałem ostatnio bardzo dużo wywiadów z Edem Boonem i dowiedziałem się sporo interesujących rzeczy. Najciekawszy materiał przygotował Game Informer, zapraszając Eda na swoje Rapid-Fire Questions. Boon, zgodnie z założeniami całości odpowiadał zwięźle, ale Ben Hanson miał przygotowane zajebiste pytania, zatem i odpowiedzi były konkretne. Całość możecie zobaczyć tutaj
ale przygotowałem streszczenie najważniejszych fragmentów tego wideo.
- w MK11 znajdzie się ostatecznie 30ileś postaci (po wydaniu wszelkich Kombat Packów i zapewne jakiegoś
"komplete edition"),
- w grze nie znalazły się QTE, bo zespół nie miał na to czasu (żart),
- Eda nie korci implementowanie do fabuły kolejnego turnieju,
- Kronika była postacią męską (o imieniu "Kronikol") niemal do samego końca developingu gry,
- Edowi marzy się stworzenie nowego Motor Kombat, czy to jako bonusa do kolejnego MK, czy w formie osobnej gry
mobilnej,
- nie ma planów na to aby seria powróciła do pełnego 3D, ale Boon jak zwykle nie mówi niczemu "nigdy",
- Edowi marzy się nowe IP, najlepiej nie związane z mordobiciami,
- Edowi marzy się Shaolin Monks w HD (nam też),
- Ed prowadzi (prowadził?) rozmowy z Marvelem na temat ewentualnej bijatyki w stylu Marvel vs DC.
Jak widzicie, jest tu sporo ciekawych informacji na temat MK11, jak i pewnych tropów na temat przyszłości NRS.
Co może się zmienić? I jak bardzo będziemy przy tym manipulowani przez Eda?
Pamiętam jak w zeszłym roku siedziałem w środku nocy z odpalonym na telewizorze E3 i oglądałem konferencję Sony, na której mogło pojawić się nowe Mortal Kombat. Nie tylko ja czekałem, całe MK community oglądało i liczyło na trailer nowego Mortala. Nic nie było. Dzień lub dwa później, Ed Boon pojawił się na E3 i jak zwykle tylko się śmiał. Stwierdził, że proces wydawniczy się u nich zmienia i nie ma niczego do pokazania. Fani zadrżeli, ale w rzeczywistości nic się nie zmieniło. Mortal Kombat 11 wyszedł wtedy kiedy wszyscy wcześniej zakładali - wiosną 2019 r.
Teoretycznie możemy sobie założyć, że w 2021 wyjdzie Injustice 3, a w 2023 Mortal Kombat 12. Czy na pewno tak będzie? Trudno powiedzieć.
Ed Boon przebąkiwał wprawdzie o tym, że marzy mu się nowe IP, ale rzeczywistość jest bolesna. NRS są pod skrzydłami Warnera, i jeżeli Warner powie - teraz robicie Injustice 3, a potem MK12, bo z tego jest duża kasa - to nie będzie dyskusji.
NRS to ekipa doświadczona, ale nie mająca na koncie praktycznie niczego poza mordobiciami. Ogólnie poza MK i Injustice, mogą się tylko pochwalić grami na IOS/Androida i to (poza WWW Immortals) na cudzym IP (Batman Arkham City Lockdown i Origins). Obstawiam, że szansa na coś zupełnie nowego od NRS, a już na pewno coś co nie będzie mordobiciem, jest mała. Jeśli już, to zasugerowana przez Boona, bijatyka powiązana z Marvelem.
Takie rzeczy jak Shaolin Monks HD, o ile w ogóle można o tym mówić, będę robione przez inny team developerski (podobnie jak oryginał).
Trudno powiedzieć, czym zajmą się NRS, ale będę mimo wszystko zaskoczony jeśli nie będą to Injustice 3 (2021) i Mortal Kombat 12 (2023). Wprawdzie Story Mode w MK11 kończy się tak, że równie dobrze mógłby to być koniec całego Mortal Kombat, ale heh... nie po to Warner kupował tę franczyzę, żeby teraz przestały powstawać gry z tej serii. Jeśli nie NRS, to znajdzie się inny chętny dev team, a Boon raczej na to nie pozwoli więc zaciśnie zęby i będzie tłukł tego MK. Zwłaszcza, że i tak ma szczęście, że jest współwłaścicielem jednej z największych growych marek na świecie.
Inna sprawa jest taka, że według doniesień byłych i obecnych pracowników NetherRealm Studios, atmosfera pracy tam jest fatalna. Komunikacja jest bardzo zła, a kiedy wjeżdża crunch, to jest to crunch przez duże C (albo K). Możecie sobie poczytać w necie, o czym donoszą pracownicy. Naciski wydawcy są srogie, a samo NRS nie funkcjonuje w zdrowy dla takiego miejsca sposób. Kwas rośnie na kwasie. Mortale powstają niestety w hardcorowej atmosferze bata nad głową.
Możliwe, że stąd wzięły się zawirowania związane z zeszłorocznym E3. Ekipa się nie wyrobiła i potem zaczęło się ostre grillowanie. To, że dostaliśmy MK11 na tradycyjny kwiecień, to zasługa tytanicznej pracy developerów zasuwających minimum 12h dziennie. Takie informacje zaczęły wypływać teraz, ale sytuacja ma miejsce od samego początku istnienia studia i z gry na grę jest ponoć coraz gorzej. Trudno powiedzieć, jak sytuacja rozwinie się w tym kontekście. Powiem szczerze, że aż człowiek nieswojo się czuje odpalając po raz kolejny MK11...
Przyjmijmy jednak, że zostanie jak było. Plan wydawniczy NRS się nie zmieni i pozbawieni snu developerzy dostarczą nam standardowe serie o czasie. Pospekulujmy sobie na temat Mortal Kombat 12.
Ale najpierw będzie Injustice 3. Fani serii i tak kupią, ale ci którzy wolą Mortal Kombat, również powinni pochylić oko nad kolejną odsłoną superbohaterskiego mordobicia. Utarło się już, że sporo nowości w kolejnych częściach Mortala, ma swoją cichą premierą w poprzedzających je częściach Injustice. Tak było po Gods Among Us, tak było po Injustice 2 i wiele wskazuje na to, że ten trend się nie zmieni.
Istotniejsze jest jednak to, że kolejne gry będą powstawać na konsole nowej generacji. Niewykluczone, że NetherRealm Studios juz mają dev kit PS5 i nowego Xboxa, a Injustice 3 będzie ich pierwszym next-genowym projektem. Jeżeli ekipa do tej pory nie wyrabiała się czasowo, to teraz może być jeszcze gorzej. Nie byłbym zaskoczony gdyby premierę ewentualnego, nowego Injustice zaplanowano w takiej sytuacji na 2022 rok, automatycznie przesuwając wydanie MK12 na nie wcześniej niż 2024 rok. Czyli nowy Mortal dopiero za 5 lat.
Jakie tego plusy? NRS będą już zaznajomieni z bebechami next-genów, z jednym tytułen na przetarcie szlaku. Ponadto więcej czasu może spowodować, że gra będzie jeszcze lepsza.
Jaki minusy? Wszystko inne.
Abstrahując od daty premiery, czego możemy się spodziewać na podstawie doświadczeń z ostatnich 10 lat? Dokąd MK12 podąży fabularnie? Tutaj mam największy zgrzyt, bo zakończenie MK11 jest tak pokrętne, a jednocześnie tak luźne, że można teraz z tą serią zrobić dosłownie wszystko. Zamiast narzucić sobie zdrowe ograniczenia, NRS dali sobie wolność, z którą mogą sobie nie poradzić. Niewykluczone, że czeka nas soft reboot.
O ile na MK11 miałem konkretny pomysł (o którym pisałem dwa odcinki temu), który zresztą podsunęli mi sami twórcy jednym z niekanonicznych zakończeń postaci, o tyle tym razem rozkładam ręce.
Liu Kang jest bogiem, Raiden człowiekiem, Kitana jest Kahnem i władcą Outworld, rzeczywistości są przemieszane i nie wiadomo kto, gdzie, z kim i jak. Czas kształtowany jest na nowo. Czy to trochę nie za dużo?
Dużo za dużo. Czy NRS chcieli sobie w ten sposób ułatwić porzucenie marki MK na jakiś czas? Nie wiem, czy Warner Bros im na to pozwoli. Można natomiast podumać nad ewentualną zawartością MK12. O ile Ed Boon nie zdecyduje się poczynić srogiego przewrotu, to ponownie dostaniemy Story Mode, jakąś formę walki w wieżach i sporo zawartości przedłużającej zabawę (jak żyjące wieże/wieże czasu, itd), w tym nową Kryptę, która zapewne przybierze jeszcze potężniejszą postać niż ostatnio. Jak zostanie potraktowana kwestia płatnych komponentów? Wszystko zależy od tego jakie wnioski wyciągną NRS, ale też nie od nich wszystko zależy. Oni mogą najwyżej opracować system, który nie będzie w tak bezpośredni sposób wymuszał grindu, ale tego typu elementy się pojawią i nie podlega to dyskusji.
Pamiętajcie moje słowa kiedy przyjdzie czas na kolejnego Mortala, bo już teraz mówię, że wróci Mileena. Jestem tego tak samo pewien, jak byłem powrotu Noob Saibota po odsiedzeniu ławki w MKX. Obstawiam też powrót którejś z dłużej nieobecnych postaci (Nightwolf, roboty, Shang, itd), czy innych faworytów takich jak Quan Chi, Kenshi, itd. Oczywiście piszę cały czas o main rosterze, DLC się nie liczą. Niewykluczone, że NRS w końcu się zlitują i powróci Fujin.
Shao znowu pójdzie w odstawkę i obstawiam, że jego miejsce zajmie jakaś forma Shanga, lub nowa postać.
Nie wspominam o Scorpionie, Sub-Zero, Liu Kangu, Raidenie, itd., bo to bez sensu. Johnny Cage i Sonya to też raczej pewniaki, ale w jakiej formie się pojawią (biorąc pod uwagę czasowe zawirowania z 11), to już pozostaje zagadką.
Młodziaki Jacqui i Cassie również powinny wrócić, a zwłaszcza wielcy nieobecni MK11 - Takeda i Kung Jin. Zwłaszcza Takeda ma całkiem spory potencjał, trzeba mu tylko dorzucić trochę iskry do charakteru, bo gość był w MKX zdecydowanie zbyt misiaczkowaty (zwłaszcza biorąc pod uwagę jego dzieciństwo).
Szczerze? O tym, które postacie mogą wrócić, można pisać w nieskończoność. Każda z ostatnich 3 części pokazuje, że twórcy nie zapomnieli nawet o najbardziej obskjurowych wojownikach z czasów Deady Alliance i Deception, co pokazują np. nawiązujące do nich przedmioty znalezione w krypcie. Jestem otwarty na propozycje. Niech nawet powrócą Kai i Kobra, ale niech NRS dadzą mi po prostu powody żebym nie miał tych postaci kompletnie w dupie.
No i najważniejsze. Nowe postacie. MK11 jest niestety kompletną porażką na tym polu, zarówno jeśli chodzi o ilość, jak i jakość nowych wojowników. Oglądam sobie wywiady z NRS i widzę, jak oni się rozpływają nad Gerasem i tym, że jest to najbardziej cool wyglądająca postać w całej grze. Błagam. Świeżakami da się pograć, ale najpierw trzeba mieć na to ochotę, a w momencie kiedy każdy z nowych wojowników odrzuca mnie na kilometr, to naprawdę znaczy, że coś jest nie tak. Mogę sobie raz na jakiś czas wybrać Cetrion żeby zobaczyć cycki, ale to nie może być jedyny powód grania postacią w Mortal Kombat :D Niech ktoś zadzwoni do Johna Tobiasa, pls...
Wyjątkiem w MK11 jest Skarlet, która świetnie wygląda, ma ciekawe backstory, dobre ciosy oraz zajebisty głos i akcent Beaty Poźniak. To jest ogólnie najlepsza nowa postać jaka pojawiła się w tej serii od czasów Kenshiego i jej ewolucja od czasów cichego debiutu w MK9 bardzo mi się podoba. Poproszę więcej takich postaci. Niech one przynajmniej wyglądają. Niech mają interesujące ciosy, cokolwiek w sobie, co sprawi, że wzbudzą moje zainteresowanie. Skarlet jest dla mnie dowodem, że NRS nadal potrafią, ale muszą się trochę wysilić. Z drugiej strony, jak czytam wieści o tym, jak gówniana panuje tam atmosfera, to aż mi głupio mieć jeszcze jakieś wąty...
MK12, to dla NetherRealm Studios pod wieloma względami będzie tabula rasa. Zmienia się generacja konsol, kolejny Mortal wjedzie już na PS5 i nowego Xboxa. Podejrzewam, że nastąpi przeskok na Unreal Engine 4 (lub inny, ale na pewno nie zostaną przy trójce), zostaną zaangażowani nowi aktorzy, wszystko będzie budowane od nowa. O ile pod względem treści, MK12 może stanowić kontynuację trylogii MK9, MKX, MK11, to pod względem formy spodziewam się sporego resetu.
Powiem nawet, że na to liczę, bo NRS potrafią tutaj pozytywnie zaskoczyć. Patrząc na MK11, w ogóle nie martwię się o poziom grafiki. Mogę się najwyżej zastanawiać w jakim kierunku pójdą jeśli chodzi o wizualny ton. MK9 był kolorowy, wręcz pstrokaty, MKX - surowy, brudny, smutny, a MK11 łączy te dwa modele, nadając znacznie więcej realizmu (nieprzerysowany wygląd postaci, czyli nie za duże cycki i muły, itd). Wiele zdeterminuje sukces MK11, który dopiero się kształtuje.
Poza tym muzyka. Błagam, niech to nie będą rozlazłe, filmowe kompozycje w stylu ostatnich dwóch części.
Do tego, naprawdę życzę Boonowi żeby zrobili tę grą Marvel vs DC. Niech tam popłyną ich wszystkie ciągoty do tworzenia opowieści w stylu Avengers, a Mortal pozostanie Mortalem - zdecydowanie mniej epickim, bardziej mistycznym, mrocznym, w swoim własnym, charakterystycznym klimacie.
Dużo bym chciał, pewnie mało z tego dostanę, ale to nie znaczy, że będę niezadowolony. MK11 jest zupełnie inne niż sobie wyobrażałem, a podoba mi się bardzo. Mam oczywiście swoje zastrzeżenia, ale to nadal świetna gra i najlepiej świadczy o tym to, że nie potrafię się od niej oderwać.
Cokolwiek nie czeka nas przy okazji MK12, będzie to coś kompletnie innego i nowego. Nie wiemy jeszcze z czym tak naprawdę wiąże się moc powstających konsol nowej generacji, ale patrząc na MK11, jaram się samym tym, co NRS są w stanie pokazać graficznie. Najpierw czeka nas Injustice 3, zakładając że lista wydawnicza WB wygląda po staremu, i dopiero wtedy wrócę do tematu MK12.
Póki co, wracam grać MK11 i odkrywać kolejne jego sekrety. Wczoraj w końcu udało mi się znaleźć Living Spear. Po prawie trzech tygodniach intensywnego przeszukiwania Krypty. Srogo, ale radość była wielka.