O tym jak Tony Hawk wyciągnął mnie z domu
Trailer Tony Hawk's Pro Skater 1+2 u niejednego z nas wywołał śmieszne mrowienie w brzuchu. Flashback czasów kiedy wszystko było prostsze i myślało się tylko o tym gdzie zrobić manuala, żeby połączyć wyskok z kickflipa, a dojechać do rampy i po kilku obrotach melonem, wskoczyć na balustradę, itd. Popchnęło mnie to do małego rozliczenia z przeszłością i ciekawych wniosków dotyczących tego, co seria THPS wniosła do mojego życia.
Jest rok 2000, wiosna. Mam niecałe 14 lat, jestem w pierwszej klasie pierwszego ever roku gimnazjum. Wpada mi w ręce gra Tony Hawk's Pro Skater. Wiem, że jest o jeżdżeniu na deskorolce, i że dostała bardzo dobre noty w branżowych pismach, ale jednocześnie nie mam pojęcia kim jest Tony Hawk, bo nigdy wcześniej o facecie nie słyszałem. W pokoju mam starą deskę, ale nie taka jaką mają prosi, tylko szerszą z prostym przodem. Nie wiem nic o skate'ingu, ale włączam grę. I nic już nie będzie takie samo. Zanim przejdę dalej, trzeba włączyć podkład.
Level Warehouse, ten utwór i oczywiście sam Tony w szarej koszulce i czarnych spodniach. To dla wielu z nas, w tym dla mnie, był początek wielkiej przygody z serią gier autorstwa Neversoftu (RIP). Z tym wyjątkiem, że ja grałem na N64, więc wszystkie kawałki był skrócone do minuty i zapętlone. Pierwszy THPS może się z dzisiejszej perspektywy wydawać toporny, ubogi i brzydki, ale mimo to, nadal pozostaje moją ulubioną częścią i jest w nim coś magicznego. Co mnie uderzyło od samego początku gry? To, jak bardzo prosta i intuicyjna była rozgrywka. Można było deski na oczy w życiu nie widzieć, a w THPS od samego początku czesać świetne triki i pobijać rekordy.
To nie była nigdy gra sportowa, to nie był symulator. Tutaj każdy miał mieć szansę na dobrą zabawę i tak właśnie było. Klimat robiły nie tylko miejscówki i znani deskorolkarze (którzy dla mnie byli wtedy kompletnymi randomami), ale muzyka. Na polskim podwórku, jeżdżenie na desce było w tamtym czasie mocno związane ze środowiskiem blokerskim i polskim hip-hopem. To było połączenie, w którym ja kompletnie nie umiałem się odnaleźć, a THPS pokazał mi, że za oceanem to wygląda kompletnie inaczej. Tam skaterzy ubierali się inaczej i bawili do innej muzyki (nawet bardzo, bo sam Tony Hawk był i jest fanem The Cure i Depeche Mode). Przy okazji pierwszego THPS po raz pierwszy usłyszałem Dead Kennedys, Primus i innych, a przy drugim Powerman 5000 i Anthrax. Osoba, która kompilowała soundtrack do tych gier, powinna dostać nagrodę.
[img]1431983[/img]