Tomb Raider 2013 - czy to jeszcze Tomb Raider?

BLOG
2781V
Tomb Raider 2013 - czy to jeszcze Tomb Raider?
acidp0rn | 11.07.2019, 18:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Hej ludzie. Jestem świeżo po przejściu Tomb Raidera z 2013 roku i stwierdziłam, że skrobnę to i owo.

Hej ludzie. Jestem świeżo po przejściu Tomb Raidera z 2013 roku i stwierdziłam, że skrobnę to i owo.
Zwłaszcza że jeden użytkownik w moim pierwszym blogu dotyczącym DLC do Shadow of the Tomb Raider dał znać, że chętnie by przeczytał niepochlebny wpis o części z 2013 roku. Pozdro Tsurugi. Czy będzie niepochlebny? Nie wiem, wyjdzie w praniu, być może po części taki będzie.

Pomimo tego, że tytułowego Tomb Raidera przeszłam już parę razy i nawet zdobyłam platynowy pucharek na PS4, to złożyło się tak, że jestem również w posiadaniu pudełka z tą grą na konsolę PS3. Na PlayStation 3 nigdy nie miałam okazji w to zagrać, ponieważ PS3 mam dopiero od niedawna, od bodajże marca tamtego roku. Sama czasami zastanawiam się jak bardzo zastałym w miejscu jestem człowiekiem skoro zamiast sięgać po tzw. kupkę wstydu, którą każdy z nas albo przynajmniej większość posiada to ja odpalam wiecznie te same gry, na dodatek gry, które niekoniecznie mi pasują. Gram w to i psioczę na lewo i prawo, a mimo tego w to gram. Czemu? Nie wiem. Może to jakieś schorzenie. A może to po prostu moja osobista klątwa Tomb Raiderów, że muszę je mieć ograne w każdej możliwej wersji nawet jeżeli gra niekoniecznie mi odpowiada. Ale wiecie, tak to już jest z babami. Bywają dziwne, i tyle.



Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałam o reboocie TR'a. I było to już po jego premierze. Dziwne, zważywszy na to, że wychowałam się na tych grach i jest to jedna z serii, o której mogę gadać w nieskończoność. Pomimo tego, że wychowałam się na konsoli to większość swojego późniejszego życia spędziłam na PC. Portali informacyjnych o grach nie czytałam wcale, jedyne co to docierały do mnie informacje poprzez posty na facebooku z polajkowanych przeze mnie fanpage'y z grami/o grach albo ktoś mi coś podesłał. Był to też taki okres, że traciłam czas i pieniądze na granie w League of Legends i praktycznie nie interesowało mnie nic poza tym co dzieje się poza tą grą. Mocno odsunęłam się wtedy od jakichkolwiek innych gier i nic mnie nie obchodziło. Sporadycznie grałam w jakieś inne tytuły. Wiem. Nie musicie nic mówić. To było dawno temu i nieprawda. I nagle znikąd, któregoś dnia czytam, że jest nowy Tomb Raider. A ja sobie myślę, że co, ale jak to, o co tutaj chodzi, co tu się wydarza. Poszperałam trochę w internecie - patrzę i oczom nie wierzę cóż to za dziwy. Patrzyłam na trailer z lekkim niesmakiem? Może to zbyt mocne słowo, ale nie byłam jakoś super nastawiona po tym co serwowane było moim oczom. Ale myślę sobie, what the hell, kupię i sprawdzę, nigdy w końcu nie dyskredytowałam czegoś z miejsca, zawsze wolę sprawdzić i dopiero wysnuć wnioski. Zwłaszcza, że do wielu gier podchodziłam z najeżonym ogonem a po skończeniu ich okazywało się, że jestem durna bo nagle gra okazywała się dla mnie czymś nie z tej ziemi.

Pierwsze odpalenie gry na PC, zaczyna się z grubej rury, od razu sztorm, wszystko fruwa łącznie z Larą, łajba tonie a ja rzucona na start w wir fabularny nie wiem co się dzieje. Okej spoko, jeszcze zdąże przekalkukować to co się wydarzy, nie ma co sie denerwować. Pamiętam, że ledwo co zaczęłam grę a obok mojego pokoju przechodziła moja mama. Wlazła do pokoju zaintrygowana jakimiś dźwiękami rozwałki i jęczeniem Lary zastanawiając się cóż ja tu takiego wyprawiam. Moja mama zawsze towarzyszyła mi i ojcu podczas wspólnych gier na PSXie w klasyczne Tomby i pomimo tego, że nigdy graczem nie była (nie liczę epizodu kiedy mając dwadzieścia pare lat, spędzała po 10 godzin od momentu wejścia z roboty do domu grając w Tetrisa na Commodore. Dobra, aktualnie gra w jakąś karciankę ze sklepu Microsoftu na swoim laptopie i nie zanosi się, że szybko skończy bo naparza non stop od kilku miesięcy, w pracy też, może jednak ma coś w sobie z gracza) to zawsze była fanem przygód Lary Croft i chętnie patrzyła na to co dzieje się na ekranie telewizora. Weszła do pokoju i pyta "Co to? W co grasz?" a ja odpowiedziałam "Nowy Tomb Raider, seria została zrestartowana". Postała chwilę, popatrzyła i rzekła: "Przecież to nie jest Lara. Co to jest? To nie ma nic wspólnego z Tomb Raiderem. Ale lipa" i z niesmakiem na twarzy opuściła moje gniazdo. Wyrok zapadł. Wyrocznia przemówiła.

Już wtedy średnio odpowiadało mi to co dostaliśmy, po skończeniu gry byłam raczej mocno na nie, ciężko mi było zrozumieć to co się stało z tą niegdyś kultową serią i nie potrafiłam się z tym pogodzić. W sumie do tej pory nie potrafię. Wróciłam po latach do tej gry kiedy kupiłam PlayStation 4 i pamiętam, że przyjęłam ją lepiej niż za pierwszym razem, jednak dalej psioczyłam, że to nie to i że dlaczego mi tak plują w twarz. No i stało się, odpaliłam ją ostatnio na PS3. Jestem jakieś trzy dni po zmaksowaniu gry na sto procent i zdobyciu wszystkich singlowych trofeów. Zostało mi multi ale czy chcę to robić? Nie. Nie po raz kolejny. I może od tego zacznę. Od nieszczęsnego multi. Sama fraza - multi w Tomb Raiderze doprowadza mnie do białej gorączki i zastanawiam się co się stało z niektórymi grami i w jaką stronę zmierza ta branża. Nie mam nic do gier stricte multiplayerowych, lubię je i często po nie sięgam, tak samo na równi lubię gry singlowe, ale nie rozumiem wpychania multi wszędzie tam gdzie nie jest ono potrzebne. Jeszcze żeby chociaż było ciekawe i fajnie zrobione to po części zrozumiem. Ale po co? Po co komu tryb multiplayer w Tomb Raiderze? Grze, która zawsze była nastawiona na zwiedzanie ciemnych zakurzonych grobowców w samotności i rozwiązywanie zagadek? Nie rozumiem. I nie chcę rozumieć. Nie smakuje mi to i tyle.

Po odpaleniu gry na PS3 od razu co rzuciło mi się w oczy to grafika. Niektórzy mogą to uznać za nonsens, niektórzy nie, nie wiem. Ale jako, że pierwszą styczność z tą grą miałam na komputerze a kolejną na PlayStation  4 to cofnięcie się o generację i zobaczenie jak ta gra na PS3 wyglądała 6 lat temu trochę mnie dobiło. Żaden ze mnie PC Master Race ale trochę się na to napsioczyłam.  Wiem, że PS3 zawsze niedomagało i oczywistym jest, że komputer zawsze będzie do przodu względem konsoli i biorę na to poprawkę, ale po prostu ciężko mi się w to grało. Wiele tekstur było rozmazanych, niewyraźnych, inne znów były dziwnie wyostrzone. Dużo rzeczy było rozpikselowanych. Miałam ten problem, że momentami kompletnie nic nie widziałam. Zwiększałam gammę, zmieniałam ustawienia telewizora i dalej w niektórych lokacjach była ciemnica. Zapalenie pochodni też nic mi nie dawało, ogólnie jestem ślepcem i noszę okulary, które niby mi mają pomóc cokolwiek dojrzeć ale cholera jasna, od ślepiania w ten telewizor i próby dojrzenia czegokolwiek wada wzroku poleciała mi w dół o kilka stopni. Na PS4 nie miałam z tym żadnego problemu, widziałam wszystko wyraźnie.

Przechodząc tę grę po raz kolejny, bodajże jakiś czwarty bądź piąty raz doszłam wreszcie do pewnego wniosku. Że lubię tą nową Larę. Że jest całkiem spoko postacią. Ale nie jest Larą. Dojście do tego wniosku i przekonanie się do niej zajęło mi kilka lat. Lubie ją jako kompletnie osobną postać, traktuję ją jak kogoś innego. I jak na kogoś innego niż pierwotna Lara Croft jest naprawdę w porządku. W tym miejscu chcę odnieść się do tego co często widzę w komentarzach. Mianowicie tego, że wiele osób mówi, że nowa Lara jest niczym Rambo. Że brnie do przodu rozpieprzając każdego na swojej drodze bez mrugnięcia okiem. Czy faktycznie tak jest i jest to coś zaskakującego? Według mnie nie. I już Wam mówię dlaczego nie jest to nic nowego. Owszem, zgodzę się z tym, że przeciwników jest multum, rozmnażają się przed naszymi oczami jak króliki i wyłażą zewsząd, ale pomimo tego, że Lara została zmieniona to nie została zmieniona ta jedna rzecz. Lara zawsze była morderczynią i bez wachania strzelała ludziom kule między oczy. Była wręcz przy tym wyrachowana, zimna i pewna siebie. Czego znów tej nowej tego brakuje. Po prostu technologia w latach 90 nie pozwalała na tak gigantyczne światy i ogrom przeciwników. I pomimo tego, że nie było ich wielu to zawsze w każdej części byli jacyś złoczyńcy. I Lara nie miała z tym żadnego problemu. Był to dla niej chleb powszedni. Teraz po prostu technologia pozwala na więcej. A jak wiadomo twórcy lubią jak jest więcej. Może faktycznie bandziorów jest na drodze Lary za dużo, ale byli zawsze i zawsze dostawali wciry.



Moim największym zarzutem w strone tej serii jest to, że w nazwie jest Tomb Raider a w grze jedyne co rajdujemy to lasy i inne knieje. Czasem jakaś gawra niedzwiedzia. Denerwuje mnie fakt, że grobowce są tu opcjonalne i są takie aż po SotTR. Nikt nie musi nawet do nich wchodzić jak nie chce. Niegdyś kluczowe lokacje - grobowce i krypty stały się czymś dodatkowym. Najbardziej rozbawiła mnie scenka w momencie kiedy Lara znalazła się przypadkiem w grobowcu Himiko i powiedziała "I hate Tombs". Brwi mi wtedy odleciały na potylicę. Jak słynna na cały świat archeolog mogła coś takiego palnąć. Występując w grze, która w tytule zawiera grobowiec. Przecież Lara od najmłodszych lat była zafascynowana pracą swojego ojca i zawsze towarzyszyła mu na tyle na ile mogła. Wątek jej wychowania i jej rodziny pozostaje taki sam jak w poprzednich latach. Fascynowały ją grobowce i wyprawy w nieznane. W IV oraz V części (The Last Revelation, Chronicles) wcielamy się nawet w młodą 16 letnią Larę, która jest świeżakiem a pomimo tego dzielnie brnie do przodu i stawia czoła wyzwaniom i zagrożeniom. Później w Shadow of The Tomb Raider również mamy okazję wcielić się w jeszcze młodszą Larę, która bawi się w poszukiwaczkę przygód co gryzie się z tym co mówi w 2013. Wydaje się przez to, że twórcy sami mieszają w swojej trylogii przez co wizja wygląda momentami na niespójną. Jeżeli miał to być śmieszny dowcip ze strony twórców to gratuluję. Nawet się lekko nie uśmiechnęłam, byłam zażenowana. Kabarecik. Wiem, że teoretycznie ta nowa Lara ma się dopiero stać tą starą Larą i to jest tylko takie preludium ale cmon. Dajcie spokój i miejcie litość.



Jeżeli chodzi o gameplay, to cóż, nic przychylnego tutaj nie mam do powiedzenia. Gra przechodzi się sama, dosłownie na palcach jednej ręki policzę ile razy był jakiś quick time event gdzie trzeba było zareagować bo inaczej zginęlibyśmy z kretesem. Rozgrywka jest na tyle mało angażująca co i wymagająca, że bez problemu mogłabym leżeć sobie na dywanie do góry nogami a i tak bym skończyła gre co w przeciwieństwie do starych odsłon byłoby wyczynem na skale światową. Rozumiem, że niektórym to może odpowiadać, ale ja przez to tracę zainteresowanie tą grą i się najzwyczaniej w świecie nudzę. Ale to chyba jest teraz domeną większości gier, że wystarczy wciskać jeden przycisk żeby znaleźć się z punktu A w punkcie B w mgnieniu oka. Wiem, że za bardzo porównuję te Tomb Raidery ze starymi, ale jak mogę tego nie robić skoro gra bazuje na tej samej franczyzie.

Półotwarty świat nie oferuje zupełnie niczego, poza gałązkami do zrywania. Na +/- 20 godzin gry (mówię tutaj o zrobieniu jej na sto procent) mamy dostęp do zaledwie 7 grobowców, w których nie zadomowimy się na więcej niż pare minut. Po zrobieniu ostatniego grobowca wpadło mi trofeum, którym byłam zdziwiona bo nie spodziewałam się, że tak szybko je zdobędę. Okazało się, że grobowców jest tyle co i nic. I są dziecinnie proste. Niegdyś jedyne gdzie przebywaliśmy to były krypty, świątynie , grobowce i inne katakumby. Okazjonalnie wychodziliśmy na zewnątrz, gdzie również były zagadki. Dziwię się, że twórcy pomimo kolejnych odsłon w późniejszych latach dalej nie starają się urozmaicić rozgrywki tylko jadą wciąż tym samym schematem z 2013 roku. Kolejną rzeczą, która mnie denerwują są skoki. Skoki, które raz, że wyglądają nienaturalnie a dwa, że zawsze dziwnym trafem wychodzą, nieważne z jakiej odległości by się nie skakało. W starych odsłonach musieliśmy mieć wszystko wymierzone co do milimetra, musieliśmy się ręcznie łapać, bywały momenty, że musieliśmy odbijać się od ścian, w locie robić salto do tyłu żeby odbić się gdzieś z półki skalnej. Tutaj z kolei Lara leci niesiona tajemniczą niewidzialną siłą niczym SpiderMan na swojej pajęczynie dolatuje wszędzie gdzie się nam zamarzy. Kiedyś również musieliśmy mieć oczy dookoła głowy, wszechobecna cisza i brak muzyki w tle (zamierzony efekt btw.) była przerywana raz na jakiś czas jakimś dziwnym dźwiękiem, który równie dobrze mógł symbolizować cokolwiek. Zazwyczaj nie wiadomo skąd nacierała na nas kula, gdzieś z ziemi wyskakiwały kolce i było po nas. W 2013 nie musimy się o takie rzeczy martwić. Kiedy przez brak ostrożności bo wątpię, że przez nieuwagę, staniemy na jakimś mechaniźmie triggerującym pułapkę - nie mamy się raczej o co martwić. Czas zostaje spowolniony i jednym sprytnym susem Lary łatwo nam odskoczyć na bok przed napierającym na nas zagrożeniem. Zapadająca się podłoga? Żaden problem. Znowu spowalnia się czas i hyc odskakujemy bez szwanku na bok bądź na drugą strone. Brakuje mi tutaj również możliwości odbicia się do tyłu trzymając się półki. Zakładając, że np. chcemy się jeszcze cofnąć tam skąd przyszliśmy i wrócić na półkę za nami musimy spaść na ziemię albo skakać i w locie kombinować i się obracać żeby trafić z powrotem do tyłu. Wygląda to jak jakieś wygibasy cyrkowe. Nie rozumiem, czemu nie ma mechaniki, która pozwalałaby nam na odskoczenie do tyłu. Gra, która swego czasu dawała pole wyobraźni, zaskakiwała nas na każdym kroku i testowała nas samych stała się teraz kinową wydmuszką z milionem kinowych rozwał i wybuchów. I jak fajnie jest popatrzeć na takie rzeczy, to czasami jednak jest ich za dużo i da się odczuć przesyt. Ja rozumiem, że gry wideo rządzą się swoimi prawami i raczej niewiele gier oferuje jakieś namiastki realizmu, ale jakim cudem Lara potrafi spadać z kilku metrów z walącej się pod nią podłogi, podnosić się, biec dalej, spadać znowu, zjeżdżać dupskiem* (o którym za chwilę) po jakichś drzazgach i innych wertepach, żeby zaraz znowu skakać i znowu spadać po czym jak gdyby nigdy nic nawet tego nie komentuje co się właśnie stało i idzie dalej bez szwanku? Kompletny bezsens i za dużo jakiejś dziwnej akcji, która nie jest realna w żadnym stopniu. Może i wygląda to dobrze, ale gra to nie tylko efekciarskie sztuczki. Seria Tomb Raider wyznaczyła kiedyś nowe standardy a teraz jest zlepkiem wszystkich innych tytułów będących na topie.

*No i na koniec dodam, apropos tego dupska, że zauważyłam coś podejrzanego. Z części na część (w nowej trylogii) tyłek Lary rośnie razem z jej bicepsami, a z kolei biust maleje. Musiała chyba niezłą pakiernię tam odwalać.

Anyway, koniec tego lania wody, jak ktoś dotrwał to szanuje i pije herbatkę za Wasze zdrówko. Uważam, że Tomb Raider 2013 jest całkiem w porządku średniakiem, ale nie traktuję tej gry jako Tomb Raider. Inny tytuł, inna postać i byłoby okej. Jedyne co z tej serii zostało to samo imię - Lara Croft, i nic poza tym. Brakuje wielu rzeczy, niektórych jest za dużo. Gra się chillowo i przyjemnie (wiecie, do góry nogami na dywanie), fajna do zabicia czasu i nudy jak się nie ma ochoty na nic wymagającego. Fabularnie też może być. Ogólnie gra z kapci nie wyrywa. Teraz martwię się, że kolejne odsłony (co lekko zasugerowała końcówka Shadow) znowu nie przyniosą mi nic innego tylko po raz kolejny zawód. Najlepiej by było jakby żadna tego typu odsłona już nie powstała. A jeśli już musi powstać to niech powstaje coś pomiędzy Legend/Anniversary. Pozdrawiam Was serdecznie i ślę buziaczki. A no i dajcie znać w komentarzach co Wy sądzicie o tym Tomb Raiderze, a najlepiej o całej trylogii.

Oceń bloga:
39

Komentarze (77)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper