Poszły konie po betonie...

BLOG
497V
Butcher | 11.04.2010, 01:15
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Szczerze mówiąc nie myślałem, że będzie aż taka adrenalinka. Do wielu ważniejszych kwestii w życiu podchodziłem na zimno. Nie lubię podnosić sobie ciśnienia bez powodu - ale powód był, i to nie byle jaki. W końcu nie codziennie budzi się do życia serwis internetowy, za który odpowiadamy własną twarzą. 

Szczerze mówiąc nie myślałem, że będzie aż taka adrenalinka. Do wielu ważniejszych kwestii w życiu podchodziłem na zimno. Nie lubię podnosić sobie ciśnienia bez powodu - ale powód był, i to nie byle jaki. W końcu nie codziennie budzi się do życia serwis internetowy, za który odpowiadamy własną twarzą. xxxxx

 
"Narodziny dziecka" to może porównanie na wyrost - byłem przy narodzinach obu córek i to jedyne w swoim rodzaju doświadczenie - ale jeśli użyjemy mocnej symboliki to faktycznie, coś w tym jest. Oczywiście na Wasze powitanie nie mogło się obyć bez Wstępniaka, o którym Ściera przypominał mi kilka razy dziennie przez ostatni tydzien przed startem (jak gdybym miał z 10 lat i zapominał notorycznie założyć czapkę zimą... normalnie kochany jest ten nasz tata...;). Oczywiście gdy już siadłem do pisania, pojawiła się kwestia, która musiała się pojawić i nurtowała mnie przy każdym kopnięciu w kostkę od Aliena: co napisać po raz TRZECI o PPE, integracji z PE, założeniach portalu - nie powtarzając się z poprzednimi tekstami z magazynu? Trochę się napociłem, ale konkrety zostały podane i wrzucone na serwis - jakiś kwadrans przed "godziną zero". 
 
3, 2, 1... poszły konie po betonie! Nerwówka na GG, pytania do Fenixa, ekipy technicznej - bo niby skąd miałem wiedzieć, kiedy bankowo jesteśmy "live", skoro dostęp do serwisu miałem już od dawna? Okazało się, że udało się prawie idealnie - miało być "w samo południe", wyszło kilka minut poślizgu. Czyli zgodnie z branżowymi normami (a nawet za wcześnie - o kilka miesięcy;). Szybko puchnąca pula komentarzy pod Wstępniakiem była najlepszym dowodem, że "zamknięta beta" jest za nami i odbywa się właśnie operacja na żywym organiźmie. Huh... ciężko mi nawet opisać nastrój tej chwili. Faktycznie miało to coś wspólnego z narodzinami. Jakaś duma, zadowolenie... chodziłem w chacie podjarany z kąta w kąt, szperałem po Necie, poczytałem opinie na forum (tam oczywiście też momentalnie nawrzucaliście bazgrołów;), a gdy się zmęczyłem tymi spacerami, porozsyłałem znajomym i rodzince linki na GG. A co. Niech mają.
Reszta dnia i wieczór upłynęły na gorączkowym śledzeniu wszelkich bugów i czytaniu maili od Was - co działa, co nie, dlaczego i "jakim prawem?!" OK, just kidding - nie było tak źle, ale że będzie coś jeszcze do zrobienia, było sprawą oczywistą. Kilkunastu testerów zamieniło się w tysiące - a taki tłum zawsze znajdzie jakieś dziury...
 
A potem przyszedł Prima Aprilis - niezły termin sobie wybraliśmy na start, nieprawdaż? Jeśli mielibyśmy trzymać się tradycji, powinniśmy karmić Was bzdurami i pierdołami z dupy, już w drugi dzień istnienia. Nie takie było jednak założenie PPE, dlatego wszystkie zgRedy zostały uczulone na "nisko fruwające kaczki" tego dnia. Ukuliśmy nawet termin, jeśli ktoś miałby wielkie ciśnienie, żeby wrzucić coś śmierdzącego: PAA czyli Prima Aprilis Alert. Na szczęście obyło się bez spektakularnych wpadek...
 
A czemu o tym wszystkim piszę dopiero teraz? Bo, kurde, dopiero teraz znalazłem chwilę - uwierzycie? Pierwsze dni były gorące - zarówno w kwestiach niusowych, jak i technicznych, potem ruszyła machina pod nazwą "PSX Extreme #153" (która właśnie pędzi na złamanie karku), a w międzyczasie nadeszła Wielkanoc i... moja wyprawa do Nowego Jorku, w wielkanocny, lany poniedziałek. Było genialnie i grubo - ale to już opowieść na kolejną okazję...
Oceń bloga:
1

Komentarze (9)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper