Metal Gear 1 - Operacja "Intruz N313"

Metal Gear 1 (wersja pucharkowa PS5)
Wpadło w bundlu z MGS1 to postanowiłem liznąć troche historii. Tym bardziej, że MG1 oraz MG2 zostały otrofikowane więc jest w końcu motywacja by przejść. Szkoda, że tego nie zrobili w Legacy collection na PS3, bo wtedy miałbym już podwójną platynkę.
Do rzeczy.
Jak w to się gra? Nadzwyczaj dobrze - jeśli chodzi o gameplay. Solid Snake posiada pistolet, może walić z piąchy i po trzech ciosach przeciwnik znika. Alarmy za wiele kuku nam nie robią. Przeciwnicy wtedy biegają losowo po mapie i walą w nas z autoaima. Kule jest łatwo ominąć więc można w sumie praktycznie wpadać na każdą mapkę z bomby. Już w tamtych latach był zamysł totalnie soulslikowy - żołnierze respią się z każdą zmianą pomieszczenia więc ja ich raczej omijałem.
Co tutaj jest największą rzycią na pośladzie? Przeklęte ściany gdzie trzeba użyć C4. Pamietacie MGS1 i znalezienie jednej ściany by popchnąć fabułę dalej? Tutaj jest ich ze 20. Oczywiście, że przechodziłem z solucją, bo już kiedyś byli masochiści co biegali po całym outer heaven i walili z piąchy w każdą ścianę by znaleźć przejście dalej. Bez tego moja rozgrywka rozciągnęła by się chyba do 15h zamiast 3h. Tutaj Kojimowcy się nie popisali z game designem.
Ale ale - walki z bossami to jest creme de la creme. Każdy ma własny zestaw ruchów i ciosów. To mi się najbardziej tutaj podobało.
Niestety wyobraźcie sobie, że chłopaki Kojiego zrobili sejwy w głupich miejscach. Żołnierze ani razu mnie nie zabili, za to dziury w podłodze już tak. Czasem jedna dziura otwiera się po drugiej w różnych miejscach i jak źle wymierzysz to jest byebye - checkpoint z windy 20 min temu.
A żeby to jedna sekcja z dziurami była hoho. Masz tu butelke i siadaj na niej, bo będzie bolało jeszcze wiele razy kolego graczu. W końcowej fazie tego protoplasty mesjasza MGSa leciałem już mocno z youtubkiem, bo chyba bym tego nie skończył w tym kwartale - dziura za dziurą.
Ostateczna walka z Metalową Przekładnią to nic odkrywczego - podkładamy C4 pod lewą i prawą noge w odpowiedniej kolejności. Ale Kojima wpadł na genialny pomysł, żeby graczu nie mówić tego do końca jaka jest sekwencja i ostatnią bombę musisz zgadywać, bo Pan naukowiec Ci nie przekazuje tego.
Phantom Boss umarł - pora na prawdziwego Big Bossa w kolejnej części i pamiętnej walce z zapalniczką.