Reklama

Zachód rujnuje japońską twórczość po raz kolejny

BLOG
348V
user-73967 main blog image
Placek17 | 24.11, 13:36
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nie, nie mam pomysłu na dobry podtytuł i nie chce mi się nad nim myśleć…

Zachód po raz kolejny pokazuje jak bardzo nienawidzi tego że ktoś na Wschodzie tworzy rozrywkę która się ludziom podoba. Dlatego znowu przeprowadzają swoje „jeśli mi się to nie podoba, to nie ma to prawa istnieć”.

Na pierwszy ogień idzie zamknięcie Manga Library Z. O ile nie zostali zmuszeni do zamknięcia biznesu, o tyle zostali odcięci od wielu metod płatniczych ze względu na znajdujące się tam treści i musieli sami go zamknąć. Nie jest to niczym nowym. Firmy takie jak Visa i Mastercard robiły to od już jakiegoś czasu. Dotknięte zostały takie strony jak Patreon, Pixiv, DLSite czy NicoNico. Jest to jednak mimo wszystko beznadziejna wiadomość. W tej sytuacji wypowiedziały się dwie konkretne osobistości: Ken Akamatsu i Yoko Taro. Ken Akamatsu jest znany ze swojej serii Love Hina i jest pierwszym mangaką w Zgromadzeniu Narodowym.

Odnośnie „Zawiadomienia dotyczącego zawieszenia strony internetowej Manga Library Z”

https://closing.mangaz.com

 

J-Comi, które uruchomiłem 14 lat temu, a teraz znane jako Manga Library Z, zdecydowało się zamknąć stronę 26 listopada. Przeszedłem już na emeryturę, ale to zawiadomienie zostało napisane w moim imieniu.

 

Najpierw wyjaśnienie dotyczące samego serwisu. Manga Library Z to strona internetowa oparta na przychodach z reklam, która dystrybuuje e-booki, głównie mangi o wyczerpanych nakładach, za darmo i zwraca przychody z reklam autorom. Głównym źródłem opłat za serwer były opłaty za członkostwo premium.

 

Tym razem bezpośrednią przyczyną zawieszenia witryny było powiadomienie od agencji płatniczej, że „cała usługa płatności, w tym metody płatności inne niż płatności kartą kredytową, zostanie zakończona”. Wszystkie karty kredytowe, w tym JCB, były nagle niedostępne, a wszystkie inne metody płatności (z wyjątkiem BitCash) nie mogły być używane. Ponadto wstrzymano płatności za miesiące, które już minęły, a ponieważ nie otrzymano żadnych opłat członkowskich premium za ten okres (ani w przyszłości), znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie mogliśmy nawet pokryć opłat za serwer.

 

Po przedyskutowaniu sprawy z zarządem Manga Library Z, zdecydowaliśmy się zawiesić stronę, uznając, że „niemożliwe jest działanie wyłącznie na przychodach BitCash”, „nawet jeśli znajdziemy alternatywną agencję płatniczą, to samo zjawisko może się powtórzyć” i „chcemy uniknąć usunięcia tylko niektórych prac”.

 

Bardzo przepraszamy za krótki okres między powiadomieniem a wstrzymaniem płatności, co spowodowało, że „ulegliśmy firmom kontrolującym usługę płatności”.

 

Jednak tym razem uzyskaliśmy dokładne informacje (tylko od zaangażowanych stron), takie jak:

 

- Na jakiej podstawie ogłoszą zawieszenie usługi płatności?

- Jak wysoka będzie kara i jak długo potrwa?

- Jakie były konkretne obejścia?

 

Wierzymy, że doprowadzi to do bardziej uzasadnionych dochodzeń i przesłuchań. W przeszłości „Love Hina” została zablokowana w aplikacji e-booków Apple, ale później została przywrócona. Nadal często przytaczamy to doświadczenie jako „konkretny przykład” „ochrony wolności słowa” i skutecznie z niego korzystamy.

 

W ostatnich latach usługi płatnicze nakładały bezprecedensowo surowe warunki i kary, a jeśli pozostaną one bez kontroli, z pewnością staną się problemem nie tylko dla e-booków, ale dla całej japońskiej branży treści. Jako „strona, która została faktycznie zmuszona do zamknięcia”, opracujemy bardziej precyzyjne środki zaradcze. Będziemy wdzięczni za wsparcie.

Yoko Taro jest już bardziej znany wśród graczy. Jest to bowiem twórca Nier: Automata. Niedawno jego tytuł miał collab z Stellar Blade (innym tytułem którego Zachód nienawidzi). Oto jego komentarz w tej sprawie:

O firmach obsługujących płatności kartami kredytowymi, które odmawiają przetwarzania płatności za legalne treści dla dorosłych.

 

Wydawnictwa i podobne dziedziny zawsze borykały się z regulacjami wykraczającymi poza prawo, ale fakt, że podmiot przetwarzający płatności, który jest zaangażowany w całą infrastrukturę dystrybucji treści, może robić takie rzeczy według własnego uznania, wydaje mi się niebezpieczny na zupełnie nowym poziomie.

 

Sugeruje to, że kontrolując firmy przetwarzające płatności, można nawet cenzurować wolność słowa w innym kraju.

 

Wydaje mi się, że nie jest to tylko kwestia cenzurowania treści dla dorosłych lub zagrażania wolności słowa, ale raczej luka w zabezpieczeniach, która zagraża samej demokracji.

To nie jest typowa cenzura. To coś gorszego. To po prostu zakaz sprzedaży produktów, ponieważ firmom od płatności nie spodobała się ich zawartość. Zapomnij o cenzurze. Nie możesz nawet kupić produktów, chyba że używasz japońskich metod. W moim mniemaniu nie ma znaczenia czy jest się fanem anime czy nie, czy jest się fanem klasycznego anime czy bardziej współczesnego itp. Każdy raczej powinien się zgodzić z jedną rzeczą: firmy takie jak Visa czy Mastercard nie powinny mieć żadnego zdania w kwestii tego co chcesz konsumować. To powinien być twój wybór. Fakt że mogą w ten sposób kontrolować jakikolwiek rynek, nie jest normalny. Ale cóż, wszystko zaczyna mieć sens kiedy zdasz sobie sprawę że oni też są częścią firmy która stara się wpychać znienawidzone przez wszystkich DEI.

Skoro wspomniałem o collabie Yoko Taro, to czas wspomnieć o kolejnym collabie z wykorzystaniem 2B. Tylko źle przyjętym i - zgadza się - od zachodu. Będąc bardziej dokładnym, czas rzucić okiem na Ubisoft. Ubisoft wrzucił do Rainbow Six: Siege skórkę mającą przypominać 2B. Rezultat jest dokładnie taki, jakiego można się spodziewać. Według Kanadyjczyków 2B pokazuje za dużo ciała i trzeba to zmienić. Dostajemy w związku z tym abominację, która nie zadowala nikogo. Nie mam zielonego pojęcia, jak Ubisoft pozyskał licencję na użycie Nier: Automaty u siebie... i chyba nie chcę wiedzieć.

Niedawno z kolei pojawiły się również informacje o tym że Sony zamierza przejąć Kadokawę. Kadokawa jest jednym z największych japońskich konglomeratów medialnych, posiadającym wielu wydawców, takich jak Book Walker, ASCII Media Works i studia gier, takie jak Spike Chunsoft. Co najciekawsze, firma posiada prawie 70% udziałów w FromSoftware, twórców gry Elden Ring. Tak jest, Sony po raz kolejny prowadzi destrukcyjną działalność w branży rozrywkowej.

Zacznijmy może od samego FromSoftware. Powiem to krótko: dawanie Sony tych twórców jest beznadziejnym pomysłem. Amerykanie za grosz nie rozumieją fanbazy Soulsów. Nie jestem fanem FromSoftware i nie będę nawet udawał że jestem dobry w Soulsach, bo nie jestem. Ale nawet ktoś taki jak ja jest w stanie zauważyć problem. FromSoftware reprezentuje to co jest w kompletnej kontrze do większości (jeśli nie wszystkich) tworów kojarzonych ze współczesnym Sony (historia pierwsza, gameplay potem). Obawiam się że Sony mogłoby wymusić na FromSoftware zmianę ich podejścia do tworzenia swoich gier i co za tym idzie, odepchnąć ich lojalnych fanów. Aha, i argument „ale Sony i FromSoftware już wcześniej pracowali” również nie działa. Albo może inaczej – jest to słaby argument. Zacznijmy od Demon Souls. Sony nienawidziło tej gry, kiedy oryginalnie powstała. Jedynym powodem, dlaczego mamy ją na zachodzie, są Atlus i Bandai Namco. Teraz mamy remake. Ale kiedy na niego patrzę, to tak, wygląda ładnie, ale według mnie jest zbyt kolorowy w porównaniu do oryginału, który miał bardziej mroczny styl artystyczny. No i tak jak oryginał, również i on jest na wyłączność PlayStation. Bloodborne? Pfft, błagam. Tak, ten tytuł miał lepszy marketing, jest uważany za jedną z najlepszych gier od FromSoftware i jeden z najlepszych tytułów na PlayStation 4. Ale to tyle. Tytuł nie dostał żadnego ulepszenia na PS4 Pro, ani na PS5, gra nadal jest zablokowana na 30FPS, i pomimo zapotrzebowania, do tej pory nie trafiła na PC. Sony widzi jakim zainteresowaniem cieszy się gatunek souls-like na PC, szczególnie dzięki Elden Ring (który dodatkowo dostał więcej nagród od The Last of Us: Part II), ale zamiast tego woli stworzyć remaster Horizon: Zero Dawn (stosunkowo nowej i nadal dobrze wyglądającej gry) i zmuszać PC-towców do jej zakupu (wraz z obowiązkowym „bezpiecznym” PSN). A tymczasem Miyazaki chce dać ludziom na tej platformie Bloodborne, ale pomimo stworzenia gry nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia. Serio, jakie są pozytywy dania komuś takiemu FromSoftware? Bo ja nie widzę żadnych. Widzę za to same negatywy. Ale hej. Można używać kolejnego argumentu w „wojnach konsolowych”, prawda?

A teraz przejdźmy do Kadokawy. To… jest jeszcze gorsza rzecz. Ludzie którzy śledzą rynek anime, mogą zauważyć problem. Zamiarem Sony jest monopolizacja tego bloku rozrywki. Już mają w swoich szeregach Funimation i Crunchyroll. Obie te firmy miały szereg różnych kontrowersji, które nie przedstawiały ich w dobrym świetle szczególnie wśród fanów anime/mangi. Nie wspominając o cenzurze treści, która miała niejednokrotnie miejsce. Na fanów anime szczególnie ta ostatnia rzecz działa jak płachta na byka. Samo Sony jest znane z cenzurowania tworów anime dla globalnych standardów i są odpowiedzialni za śmierć przynajmniej jednej z serii (Senran Kagura). Sony już ma dość duży monopol na rynek anime. Wchłonięcie Kadokawy tylko to pogłębi. A biorąc pod uwagę ich traktowanie anime, może to wpłynąć negatywnie na chociażby uwielbiany przez fanów fanserwis. Szczególnie że tym razem mowa o studiach, które faktycznie tworzą gry i anime, a nie tylko wydają je na zachodzie. Sony może mówić że nadal lubi japońskie gry, ale dowody przez ostatnie kilka lat mówią zupełnie inną historię. To jest rzecz, której się obawiałem w kwestii Sony. Życzyłem sobie żeby poszli do piachu od lat, a ten news tylko utwierdził mnie w przekonaniu dlaczego. To nie jest w żadnym wypadku kwestia "nie dają mi już czego chcę", tylko bardziej "niszczą to co lubię".

Patrzę na to wszystko i jedyne co mi przychodzi do głowy to depresja i frustracja.

Oceń bloga:
23

Komentarze (44)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper