10 najważniejszych gier przygodowych 2023 roku
Gry przygodowe weszły w 2023 rok dość pewnym, choć ostrożnym krokiem, będąc w stabilnej sytuacji, zakopane w głębokiej niszy. Wśród fanów gatunku od pewnego czasu słychać pewien rozdźwięk. Jedni twierdzą, że przygodówki, zwłaszcza w klasycznym wydaniu, stoją nad otwartą już trumną, produkując jedynie mniej lub bardziej udane stylistyczne i fabularne nawiązania do tytułów z lat 90., oraz, od święta, powroty słynnych niegdyś marek. Inni uważają, że gatunek ma się tak dobrze, jak nigdy wcześniej, bo kolejni jego reprezentanci wyrastają na Steamie i itch.io, jak grzyby po deszczu.
Wpływ na różnorodność opinii ma mocno ewoluujące w ostatnich latach postrzeganie definicji samego gatunku, włączające do niego bądź nie wszelkiego rodzaju gry narracyjne, nazywane także symulatorami chodzenia, visual novel, gry platformowe z zagadkami logicznymi czy wreszcie po prostu gry logiczne, a nawet survival horrory czy action adventure. Trzeba to sobie jasno powiedzieć – dziś klasyczne pojęcie gry przygodowej trzęsie się w posadach i niemal każdy rozumie je inaczej.
Kolejną kwestią jest postrzeganie gatunkowego dobrobytu poprzez liczbę premier, która jednak, co należy pamiętać, jest uwarunkowana całkowitym przestawieniem się z dystrybucji pudełkowej na cyfrową. Dziś zwyczajnie bardzo łatwo jest wydać grę i wcale nie potrzeba do tego wydawcy czy pokaźnej kupki banknotów w sejfie.
Czy jednak 2023 rok przyniósł w tej kwestii jakiekolwiek zmiany? Czy przygodówki doczekały się hitu, który przypomniałby o nich światu? Przyjrzyjmy się dziesięciu najważniejszym, oczywiście według mnie i moich niejasnych kryteriów, grom przygodowym 2023 roku.
Colossal Cave - Reimagined by Roberta Williams
Kiedy cofniemy się pamięcią w odległą przeszłość próbując zlokalizować początki gatunku, dotrzemy zapewne do gier tekstowych, w których na ekranie widzieliśmy jedynie sam tekst wzbogacony w późniejszym okresie szczątkową grafiką. I choć zapewne większość graczy utożsamia pojęcie gry przygodowej, analogicznie do filmu czy książki, z przeżywaniem przygód, gatunek zawdzięcza swą nazwę tytułowi gry Colossal Cave Adventure, zwanej także Adventure bądź Advent. Czyli mówiąc wprost - termin gry przygodowe nie nawiązuje wcale do przeżywania przygód, ale do określonego typu rozgrywki czy interfejsu.
Od premiery pierwszej wersji Colossal Cave Adventure minęło już, bagatela, mniej więcej 50 lat, tym bardziej zaskakujący może się wydawać powrót do tego zapomnianego już przez świat tytułu. Co więcej, nad nową wersją Colossal Cave pracowała sama Roberta Williams, jedna z wielkich legend studia Sierra, która działała w gatunku niemal od samych jego narodzin, wypuszczając już w 1980 roku Mystery House, czyli pierwszą grę tekstową z elementami grafiki, i dokładając do tego wiele znanych i cenionych tytułów, na czele z serią King’s Quest.
Dla Roberty i jej męża Kena Colossal Cave Adventure było niewątpliwie jedną z najważniejszych gier w życiu. Roberta zetknęła się z nią na początku 1980 roku i to właśnie Colossal Cave przekonało ją, że ona również chce tworzyć gry komputerowe. Można więc powiedzieć, że gdyby nie produkcja Willa Crowthera, Sierra On-Line być może nigdy by nie powstała i nie mielibysmy możliwości cieszenia się wieloma legendarnymi klasykami.
Przeniesienie Colossal Cave w trójwymiar i przede wszystkim samo nadanie tekstowym opisom kształtów, form, czegoś namacalnego, co możemy nie tylko sobie wyobrazić, ale i zobaczyć na własne oczy, było nie lada wyzwaniem, z którego autorzy jedynie w części wyszli obronną ręką. Przywrócenie do życia protoplasty gatunku nie zwróciło na powrót oczu mainstreamu na przygodówki, mało tego – nawet miłośnicy gier przygodowych często nie byli szczególni zainteresowani powrotem i Colossal Cave, i Roberty Williams. Od premiery minął już przeszło rok, tymczasem liczba ocen w serwisie Steam wciąż nie zbliżyła się do setki, a recenzenci byli powściągliwi w pochwałach – serwis Adventure Gamers przyznał 2.5 na 5 gwiazdek, a na Adventure Game Hotspot gra otrzymała również daleką od perfekcyjnej ocenę 68%. Krytykowano zagadki, fabułę, budowę świata, powtarzalną rozgrywkę – słowem nieco zbyt wiele elementów, by gra mogła odnieść sukces. Według Roberty i Kena, eksploracja sieci jaskiń miała uczynić z Colossal Cave grę jedyną w swoim rodzaju. Niestety, wygląda na to, że ta skądinąd urokliwa i oryginalna gra nie zostanie zapamiętana na dłużej.
Sherlock Holmes: The Awakened
Ukraińskie studio Frogwares konsekwentnie buduje swoją pozycję na rynku już od przeszło dwudziestu lat. Pierwsze gry studia, jak Sherlock Holmes: Tajemnica mumii, Sherlock Holmes: Tajemnica srebrnego kolczyka czy wreszcie Podróż do wnętrza Ziemi, nie zrobiły raczej furory wśród fanów gier przygodowych, jednak już kolejna gra o Sherlocku z podtytułem Przebudzenie zdawała się być dla studia przełomowa.
Teraz, po siedemnastu latach od premiery tego tytułu, Frogwares do niego powróciło. Inwazja Rosji na Ukrainę wiele zmieniła w życiu studia. Ponieważ wśród około 80 pracowników znajdują się mieszkańcy Chersonia czy Doniecka, zatem miejscowości mocno obciążonych wojną, konieczna była modyfikacja planów twórczych. Studio wstrzymało prace nad przygotowywanym od pewnego czasu horrorem z otwartym światem, koncentrując swoje działania właśnie na The Awakened.
I kolejny raz gracze mogli poczuć się usatysfakcjonowani. Oryginalny romans Sherlocka Holmesa z mitologią Cthulhu, w którym badamy sprawę serii tajemniczych zaginięć, ponownie wypadł bardzo dobrze. Serwis Adventure Gamers przyznał 4 na 5 gwiazdek, a w Adventure Game Hostspot oceniono grę jeszcze lepiej, bo na 90%. Pochwały dotyczyły w zasadzie każdego aspektu – pięknej grafiki, ciekawych mechanik i zagadek, a także oczywiście trzymającej w napięciu historii. O sukcesie gry świadczy również fakt, że liczba ocen w serwisie Steam przekroczyła już tysiąc. Wydaje się więc, że Frogwares wciąż trzyma się na rynku bardzo mocno, łącząc w swoich produkcjach cechy klasycznych przygodówek z elementami nieco dynamizującymi rozgrywkę i czyniącymi ją atrakcyjną także dla osób niekoniecznie sympatyzujących z gatunkiem gier przygodowych.
Firmament
Znane przede wszystkim z serii Myst studio Cyan jest jednym z najdłużej działających wciąż aktywnych przygodówkowych studiów. Co więcej, to właśnie ekipa prowadzona przez braci Millerów w pewien sposób nadała gatunkowi nowy kierunek tworząc podgatunek zwany grami mystopodobnymi. Jest jeszcze jedna rzecz charakterystyczna dla Cyan – ich gry nigdy nie zawodzą. Jednak czy nie należałoby w tym miejscu użyć czasu przeszłego?
W Firmament poznajemy historię, jak to zwykle bywa w tego rodzaju grach, opuszczonego, przynajmniej pozornie, świata i odkrywamy tajemnice trzech pięknych krain. Co ciekawe, podczas podróży przez klimatyczne lokacje nie powinniśmy narzekać na samotność, bowiem naszym towarzyszem w trakcie rozgrywki jest zjawa, która także posiada swoje sekrety. Czekajcie, czy ja już gdzieś tego nie widziałem? Reah? Alchemik?
Steampunkową estetykę obecną w Firmament można podziwiać zarówno na komputerze bądź konsoli, jak i korzystając ze sprzętu VR.
No i właśnie, wszystko brzmi dobrze, może nie jak kolejny dzień ale rok czy parę lat przy robocie dla pierwszej próby fachowców ze studia Cyan. Czy coś zatem mogło pójść nie tak?
Otóż najwyraźniej mogło, bo opinie graczy nie wskazują, byśmy mogli mówić o grze w kategoriach niezaprzeczalnego sukcesu. Podnoszone są kwestie nudnej, nieciekawie opowiedzianej historii, a nawet niespecjalnie dobrych zagadek, które nie są, według krytyków, ani interesujące, ani różnorodne. Cóż, nie jest to coś, do czego byliśmy przez lata przez studio Cyan przyzwyczajeni.
Czy to zmęczenie materiału, czy może niekoniecznie udana próba poszerzenia grona odbiorców poprzez eksperymentowanie z przystępnością łamigłówek? Na razie trudno powiedzieć, oczywiście jest też wiele osób, którym Firmament się podoba, więc myślę, że powinniśmy zaczekać na kolejne gry studia i dopiero wtedy przekonamy się, co jeszcze Cyan trzyma w zanadrzu.
Stasis: Bone Totem
Studio THE BROTHERHOOD ugruntowało swoją pozycję na rynku gier przygodowych tworząc oryginalne, pełne ciekawych rozwiązań przygodówki z grafiką w rzucie izometrycznym, mianowicie STASIS i Beautiful Desolation.
Teraz, po ośmiu latach od premiery, Stasis doczekało się kontynuacji o podtytule Bone Totem. Wcielamy się w małżonków, Maca i Charlie, którzy zarabiają na życie przeczesując ocean w poszukiwaniu złomu. Kiedy jednak trafiają na platformę wiertniczą skrywającą przerażający sekret CAYNE Corporation, muszą walczyć o własne życie.
Bone Totem zbiera bardzo dobre recenzje i przoduje w plebiscytach na przygodówkę roku, taki tytuł przyznał grze serwis Adventure Gamers, z kolei w głosowaniu ekspertów na AGOTY Awards, gdzie byłem polskim przedstawicielem jury, lepsze okazało się jedynie Dreams in the Witch House.
Monolith
Studio Animation Arts zyskało niegdyś sporą renomę, zwłaszcza za sprawą pierwszej części Tajnych Akt oraz pierwszej odsłony Lost Horizon. Kolejne produkcje studia nie osiągnęły jednak zbyt dużej popularności i niemieccy twórcy zniknęli z radaru wielu fanów przygodówek. O tym, że mają jednak wciąż wiele do zaoferowania mogliśmy się przekonać za sprawą wydanego w drugiej połowie 2023 roku Monolith. Kierujemy Tessą Carter, która budzi się na pokładzie rozbitego statku kosmicznego na nieznanej planecie, a po jej współtowarzyszu wyprawy nie ma śladu. Kobieta decyduje, że nie będzie bezczynnie czekała na ratunek i wyruszy w głąb planety na poszukiwania. Nie jest sama, wraz z nią podróżuje robot badawczy o nazwie C.O.R.E., który wprowadza do gry sporo humoru.
W Monolith niewątpliwie udały się zagadki, bo oprócz kilku oczywistych, są i takie, przy których trzeba trochę ruszyć głową. A czy udała się fabuła? Tu zdania są i będą podzielone ze względu na dość kontrowersyjny twist fabularny. W każdym razie studio Animation Arts pokazało, że wciąż drzemie w nim spory potencjał.
Agatha Christie - Murder on the Orient Express
W minionym roku mieliśmy w przygodówkach do czynienia z małym deja vu, jeśli chodzi o najsłynniejszych literackich detektywów. Sherlock Holmes po latach znów wszedł w świat mitologii Cthulhu w Przebudzeniu, a Hercules Poirot po raz wtóry badał sprawę morderstwa w Orient Expressie. Jak już kiedyś mówiłem, ten sympatyczny Belg przyciąga zbrodnie niczym magnes i zazwyczaj trafia do otoczenia, w którym każdy jest podejrzany. Gra studia Microids w przeciwieństwie do starszej wersji nie koncentruje się na zagadkach ekwipunkowych, a podąża śladem kiedyś ustanowionym przez Sinking Island, a później rozwijanym choćby przez inne gry z Poirotem w roli głównej, czyli Hercule Poirot: First Cases czy Hercule Poirot The London Case, słowem - drogą dedukcji, filtrowania i analizowania materiału dowodowego. Efekty były na tyle dobre, że gra zasłużyła na 88% w serwisie Adventure Game Hotspot i 4/5 w Adventure Gamers, co, mówiąc nieco ironicznie, było tam w ostatnim półroczu jedną z niższych ocen.
The Talos Principle II
The Talos Principle – gra logiczno przygodowa ze znaczącym pierwiastkiem filozoficznym - zrobiła swego czasu sporą furorę, zyskując bardzo wysokie oceny wśród graczy i recenzentów.
Po dziewięciu latach doczekaliśmy się wreszcie kontynuacji i ona również zyskała dużą popularność, bo liczba ocen na Steamie zaledwie cztery miesiące po premierze już zbliża się do 8 tysięcy, z czego negatywnych jest mniej niż 5 procent.
Fabuła brzmi dość, a nawet bardzo, enigmatycznie. Świat gry pozbawiony jest organicznych ludzi, oni wyginęli, ale ich kultura ciągle trwa w mieście robotów. A my będziemy przeżywać przygodę związaną z tajemniczą megabudowlą skrywającą potężne moce. Czyli mamy do czynienia z zarysem fabuły na zasadzie "po przeczytaniu wiem jeszcze mniej niż przed". W trakcie rozgrywki będą pojawiać się pytania – o naturę kosmosu czy cel istnienia cywilizacji, zatem filizoficzny wydźwięk pierwszej części obecny jest również w kontynuacji. Średnia 88% na Metacritic raczej nie pozostawia wątpliwości, że jest to dobra gra.
American Arcadia
American Arcadia pod względem fabularnym bardzo przypomina uwielbiany przez chyba większość z nas Truman Show. Mamy tu dwójkę bohaterów – jednym z nich jest Trevor, biorący nieświadomie, przynajmniej do czasu, udział w największym na świecie reality show, gdzie ludzie są filmowani i oglądani na żywo przez 24 godziny na dobę. Mieszkańcy filmowanej metropolii żyją w szczęściu i luksusie, jednak w tym wszystkim tkwi pewien haczyk – jeśli ich życie stanie się na tyle nudne, że zawiedzie oczekiwania widzów, zostaną wyeliminowani – nie tylko z show, ale i po prostu z życia. A Trevor, niestety, staje się dla widzów nudny.
Na szczęście wśród obsługi programu znajduje się Angela. I Angela nie zamierza pozwolić, by Trevora spotkało najgorsze. Obojgiem bohaterów sterujemy naprzemiennie i, w zależności od perpsektywy, mamy do czynienia z platformówką 2D i grą, powiedzmy, eksploracyjną, czy też, jak to okreslają autorzy, hakerską rozgrywką z widokiem FPP.
Można się zastanawiać, czy American Arcadia jest grą przygodową, czy nią nie jest. Niezaleznie od werdyktu, grą jest bez wątpienia dobrą i do tego nietuzinkową.
Dreams in the Witch House
The Dreams in the Witch House to krótkie opowiadanie Howarda Philipsa Lovecrafta. W lutym tego roku Antti z Atom Brain Games wypuścił na rynek grę na podstawie tego właśnie opowiadania - o tym samym tytule, może za wyjątkiem "The", bo w grze tego "the" zwyczajnie nie ma. Jest za to bardzo interesujące połączenie przygodówki z RPG-iem z otwartym światem. Do tego mamy nieliniową rozgrywkę i wiele losowo generowanych elementów, co sprawia, że do gry można podchodzić wielokrotnie. Takie podejście znamy choćby z Don’t Escape: 4 Days to Survive.
Przenosimy się do Arkham 1929 roku. Kierujemy Walterem Gilmanem, studentem matematyki, który rozpoczyna studia na Uniwersytecie Miskatonic. Zamieszkuje w Pensjonacie Dombrowskich, który cieszy się złą sławą, ale Walterowi to nie przeszkadza... Przynajmniej do czasu, aż zaczynają go dręczyć koszmary.
Gra zyskała pozytywne recenzje, a w głosowaniu międzynarodowego jury AGOTY Awards została wybrana przygodówką roku.
Antti zyskał już dotację od fińskiej fundacji kultury na kolejną grę na podstawie twórczości Lovecrafta, tym razem będzie to The Dunwich Horror.
Gobliiiins 5
Czas na najważniejszą grę przygodową 2023 roku, a w zasadzie grę, która mogła być najważniejsza i powinna przypomnieć o grach przygodowych osobom, które o nich zapomniały - Gobliiins 5. Często przy okazji różnych przygodówkowych wydarzeń, najczęsćiej powrotów klasycznych point’n’clicków, czytam wcale nie pojedyncze wpisy o treści „przygodówki to mój ulubiony gatunek. Uwielbiałem grać w (i tutaj pada lista tytułów)". Co może trochę dziwić i jednocześnie smucić to fakt, że takie posty wychodzą najczęściej od osób, które w przygodówki już nie grają. Czyli gatunek wciąż funkcjonuje w sercach wielu jako ten najulubieńszy, ale jednocześnie zakorzeniony w przeszłości, jakby dziś już nie istniał. I właśnie takie powroty, często nieoczywiste, jak serii Gobliins, mają szanse nakłonić tych ludzi, by ponownie zagrali w przygodówki, by znów poczuli ten dreszczyk przygody, emocji i rozwiązywania zagadek.
Czy może być do tego lepsza okazja niż kolejna, dla wielu niespodziewana, odsłona serii Gobliins, w dodatku wykonana przez twórcę oryginalnej trylogii, jakim jest Pierre Gillhoudes, z równie efektowną grafiką i tymi samymi urokliwymi bohaterami?
Miejmy nadzieję, że tak, bo w przypadku Goblinsów ta szansa nie została wykorzystana. Braki w promocji gry, początkowe wydanie jej tylko na platformie itch.io, a dopiero później na Steamie – to wszystko odbiło się na dość niskiej popularności "piątki". Powrót takiej marki po latach nie zdołał wypracować sobie nawet 50 ocen na Steamie. Teraz jest ich zaledwie 41, a od premiery minęło już przecież ponad pół roku.
Autor zapowiedział już kolejną część serii, ale obawiam się, że bez ogarniętego wydawcy będziemy mieli powtórkę z rozrywki. A szkoda, żeby potencjał tej serii i samego autora tak bardzo się marnował. Spójrzcie na screenshoty. To stare dobre Gobliiinsy, tyle że brakuje starych dobrych, ale i nowych graczy, którzy znów by tę serię pokochali.