Średniowieczne marginalia i taktyczne pojedynki. Inkulinati [Recenzja]
W ostatnim dniu stycznia swoją światową premierę, a dokładniej premierę we wczesnym dostępie otrzymała pewna, długo wyczekiwana produkcja polskiego niezależnego studia Yaza Games. Tytuł gry - Inkulinati, czerpie inspiracje ze średniowiecznych iluminacji. Zapewne dobrze pamiętacie, lub miewacie flashbacki z czasów podstawówki i liceum, gdzie wertując obrazkowe kopie średniowiecznych ksiąg, natrafialiśmy na marginesach na takie wymyślne stworzenia, przerysowane postacie, niczym wyjęte ze średniowiecznych kreskówek. Te właśnie kolorowe rysunki, często będące zdobieniami tekstów sprzed 700 lat, stały się inspiracją dla twórców gry.
Studio postanowiło stworzyć na ich podstawie strategię turową, o zasadach bardzo zbliżonych do klasyków pokroju Darkest Dungeon, ale mającą przyjemniejszą oprawę audio-wizualną, przystępny dla każdego humor oraz iście średniowieczną otoczkę. Gracz pokieruje w niej legendarną grupą iluminatorów, toczących pojedynki na kartach średniowiecznych manuskryptów. Początki wydają się banalne. Tworzymy drużynę, rozwijamy armię i uczymy się taktyki. Jednak po wyjściu z prologu uświadamiamy sobie z jak wysokim progiem wejścia mamy do czynienia. To nie jest wyśrubowany poziom Mutant Year Zero, spisywanie statystyk i łut szczęścia. Tutaj warunki dyktuje najczystszy atrament!
Kampania na początek
Mimo iż twórcy zdecydowali się wydać grę we wczesnym dostępie, już na start zaoferowali masę dobrej zabawy i możliwości. W założeniu tytuł ten rozwijany będzie przez rok, aż do oficjalnej, pełnej premiery gry. Na tym etapie twórcy mogą pochwalić się bardzo rozbudowaną grą, która w moim odczuciu jako gracza, który spędził w niej ponad 30 godzin, uważam za bardzo dobry wynik. Inkulinati na tę chwilę jest świetną grą nastawioną na zabawę w trybie kampanii dla pojedynczego gracza, ale w przyszłości twórcy chcieliby również rozbudować raczkujący wciąż system wieloosobowy, by starcia zyskały na wyrafinowanym smaku, ale i wysokim - nieokiełznanym przez AI, poziomie trudności.
Zanim rozpoczniemy realną rozgrywkę, polecam zapoznanie się z opcjonalnym samouczkiem, wdrażającym nas w rozbudowany świat gry. Moim zdaniem to "must have" dla osób, którym spodobała się oprawa wizualna i są mocno zaciekawieni taktyczną turówką, jaką ten tytuł oferuje. W późniejszych etapach może być bardzo trudno, gdyż gra posiada dość wysoki próg wejścia. W sumie to nawet nie dziwne, skoro aspekty walki zostały w niej tak mocno rozbudowane. Każda z postaci posiada własne umiejętności, statystyki, afiksy, styl gry ... jest w czym wybierać.
Rozpoczynając zabawę jako Inkulinati, warto poświęcić chwilę i stworzyć swoją indywidualną postać. To ona, jak na członka legendarnego zakonu przystało, poprowadzi do walki zastępy wiernych wojowników. Tutaj do wyboru mamy kilka postaci, a każda z nich umożliwia przyjęcie innej taktyki oraz sposobu prowadzenia walk. Możemy dla przykładu wcielić się w żądnego krwi rycerza, posiadającego zdolności przywódcze, uwielbiającego walkę frontalną, ale i możemy postawić na drobniutką siostrę zakonną, wykorzystującą moce modlitwy do uzdrawiania swoich sług. Każda z postaci ma dobre jak i złe strony, ale to od gracza zależy, na jaki rodzaj taktyki wybierze i na jakis sposób gry postawi.
Główkowanie, poziom hard
W produkcji tej wcielamy się w mistrza pióra, który dzięki swym nadprzyrodzonym zdolnościom ożywia średniowieczne księgi. Być może robi to ze zwykłej nudy, bądź dla zabicia czasu przy tworzeniu tych arcydzieł, które i tak zostaną docenione dopiero za bagatela ~700 lat. Niemniej jednak trzeba pamiętać, iż Inkulinati jest rozbudowaną taktyczną turówką, której mechaniki są bardzo charakterystyczne dla dzisiejszych cyfrowych karcianek. Rozgrywka opiera się na sprawnym zarządzaniu wojska na podstawie zdolności bohaterów, statystyki oraz umiejętności specjalne. Do tego dochodzą rozbudowane poziomy, najczęściej mieszczące się na stronicach otwartej księgi, dopieszczone wysposażeniem, ale i śmiercionośnymi pułapkami.
Metodyka wykonywania ruchów, przypomina nieco klasyczne szachy, ale opiera się na znacznie trudniejszych założeniach. Tutaj potyczki potrafią być bardzo długie i frustrujące. Wysokie wymagania, jakie gra stawia przed graczem, potrafią niejednego zainteresowanego, zdecydowane odsunąć od rozgrywki. Osobiście nie jestem wielbicielem trudnych mechanik w grach pokroju strategii turowych, ale byłem bardzo ciekawy czy taki leszczyk jak ja, opanuje, choć podstawowe elementy gry. Okazało się, tak jak wspominałem wcześniej - samouczek potrafi zdziałać cuda. Niekiedy nie za pierwszym, ale za dugim, a nawet trzecim razem. Wpojenie graczom zasady, że nie wszystko musi się kręcić wokół ich umiejętności, jest trudne i wymaga czasu, ale gdy nabierzemy pewności siebie i szacunku do przeciwnika, rozgrywka staje się wymagająca, ale i niesamowicie wciągająca.
Zróżnicowanie przeciwników może początkowo przytłoczyć gracza. Kot-biskup korzystający z mocy słowa, osły zatruwające wrogów za pomocą trąbki (wetkniętej w ... a zresztą - sami wiecie) czy zabójcze ślimaki - największa zgroza podczas rozgrywki. Każda z tych postaci posiada unikalne zdolności, sposób poruszania się oraz pulę punktów życia do wykorzystania. Możemy także przeprowadzać sprawne ataki z wykorzystaniem atramentu, pełniącego tutaj funkcję płynnej waluty. Za jej pomocą narysujemy przeszkody na mapie walki, przemieścimy jednostki lub spowodujemy ich zniszczenie, wywołując prawdziwy chaos w szeregach przeciwnika ... przeciwnika, który zresztą posiłkuje się tym samym ...
Odpowiednie dostosowanie armii pod teren walk i jednostki przeciwnika jest chlebem powszednim gry. To od gracza zależy jaką drogą się uda. W trakcie podejmowania decyzji w grze przyjdzie nam wybierać między nagrodami w postaci lepszych jednostek, poziomem trudności potyczek czy atrakcyjnością pól specjalnych, zdecydowanie wzmacniających naszą armię i umiejętności bohatera. Co jakiś czas zdarzy się nawet arcytrudna potyczka z wymagającym przeciwnikiem.
Trening czyni mistrza
Inkulinati jest grą typu rougelite, więc z każdej porażki gracz wyniesie coś pozytywnego, budującego a przede wszystkim zacznie uczyć się na błędach. Następnym razem pomyśli jaką taktykę przyjąć na innego wroga, czym zaskoczyć przeciwnika i w które dobra inwestować, by kolejna potyczka przebiegła bardziej bezproblemowo. Wraz z rozwojem postaci, przyjdzie nam odblokować nowych przeciwników, zdolności, ale i talenty, znacząco rozwijając potęgę bojową naszych wojsk. Jak na grę taktyczną z elementami strategii, trzeba tu mieć się ciągle na baczności i zwracać uwagę na wiele elementów. Warto zaznaczyć, iż pojedynki nie są na tyle długie, by zdecydowanie wymęczyć nas podczas zabawy, co oczywiście uważam za plus.
* - klucz recenzencki, otrzymałem od sklepu GOG.com. Dzięki za wsparcie i zachęcenie mnie do czytania średniowiecznych manuskryptów :D