Samba De Amigo: Party Central - De Amigo bez Samba (recenzja gry)
Sega kontynuuje wskrzeszanie swoich starszych i dawno nieużywanych IP. Po ciepło przyjętych Streets of Rage 4 i Valkyria Chronicles 4, średnim Shining Force Refrain, kontrowersyjnym rebocie Sakura Wars, nieco rozczarowujących odświeżeniach Super Monkey Ball: Banana Mania i Virtua Fighter 5 Ultimate Shodown, deweloperzy z Team Sonic (konkretnie Puyo Puyo Team) wzięli na warsztat dość niespodziewanie Samba De Amigo z Dreamcasta i Wii. Jak wypada powrót po 15 latach sympatycznego małpiszona z marakasami w rękach ? Tego dowiecie się z mojej recenzji.
Powrót po latach
Samba De Amigo to jeden z protoplastów gatunku muzyczno-rytmicznego (debiut: 1999). W Polsce marka ta jest zapamiętana przede wszystkim z automatów arcade w nadmorskich kurortach. Pamiętam jak 20 lat temu będąc na wakacjach, zagrywałem się na jednym z nich w Mielnie. Dziś pozostały tylko dobre wspomnienia. Posiadacze Dreamcasta mogli sobie te wspomnienia przenieść potem do domu, bo prawie rok po premierze na automaty, Samba De Amigo doczekała się wersji konsolowej na makarona. I to razem z nietypowym kontrolerem - marakasami, które były czymś w rodzaju prototypa kontrolerów do Wii (znowu Sega była dobre 10 lat przed konkurencją z swoim Dreamcastem).
Samba De Amigo: Party Central - dobra zabawa (prawie dla wszystkich):
Team Sonic tym razem poszedł bezpieczniejszą drogą i wskrzesił swoją własną franczyzę. Za Sambę De Amigo: Party Central odpowiada zespół odpowiedzialny za rozwój gier Puyo Puyo (jest częścią Team Sonic) i to widać już przy pierwszym włączeniu gry. Gra hula na stareńkim i dość leciwym Hedgehog Engine 2 (Sonic Forces, Sonic Frontiers, Puyo Puyo Tetris 1&2, Phantasy Star Online 2, Sakura Wars 2019), więc kto jest na bieżąco z Soniciem, czy innymi grami od Segi ten wie, że fajerwerków graficznych po tym silniku nie należy się spodziewać. Gra wygląda ładnie na OLED-owym 60 calowym telewizorze, chociaż niska rozdzielczość i liczba polygonów może doskwierać. W końcu to gra na Switcha. I tutaj pojawia się już zgrzyt dla tych co grali w oryginał na Dreamcaście, lub na Wii. Mianowicie chodzi o art style, znowu przypomina to bardziej Sonica, niż Sambę De Amigo z swoim unikalnym ,,kanciastym'' art stylem z oryginału. Jeśli nie jesteś hardkorem Segi pewnie tego nie zauważysz, natomiast jeśli grałeś w poprzednie gry ... no właśnie. Na szczęście do nowego art stylu idzie się szybko przyzwyczaić.
Do wyboru mamy różne tryby: Rhytm Game, World Party (dla 1-8 graczy), Party for Two (dla 2 graczy), StreamiGo!, Online Play (dla 2-4 graczy) i klasyczną Galerię. Rhytm Game to standardowy tryb dla jednego gracza, gdzie wybieramy utwór i staramy się wykręcić jak najlepszy wynik (S). World Party to taki rytmiczny odpowiednik Battle Royale, gdzie ostatni na placu boju wygrywa (można grać zarówno z AI jak i z żywymi graczami). Party for Two to klasyczny tryb dla dwóch graczy na jednej konsoli. StreamiGo! to odpowiednik trybu wyzwań w świecie Social Mediów, gdzie musimy wykonać odpowiednie zadania, żeby zadowolić naszą publiczność dla klików, im więcej klików tym lepiej - idealny tryb dla Gruchy z PPE :D Online jak sama nazwa wskazuje to tryb sieciowy. Za ,,przechodzenie'' utworów zyskujemy walutę, za którą możemy kupić ciuchy, akcesoria i marakasy dla naszego Amigo.
No dobra, ale jak wypada samo sterowanie joy-conami ? Jest duży postęp w tym temacie, względem do wersji z Dreamcasta i Wii, chociaż idealnie nie jest. Joycony dobrze sobie radzą zarówno z input lagiem (co było zmorą wersji Wii), czułością, jak i prawidłową detekcją naszych ruchów do tego co chcemy zrobić akurat na ekranie. Niestety jest jeden problem, gra bardzo mocno wybacza błędy graczy i żeby zaliczyć ,,note'' na perfect wystarczy ruszyć joyconnami leciutko ... dokładnie w ten sam sposób przed siebie na wysokości mniej więcej bioder. I to bez znaczenia, czy trafimy idealnie w obręcz, czy nie. Jeśli nie chcesz sobie psuć zabawy to nie polecam ,,grać'' w ten sposób i oszukiwać konsoli, tylko graj normalnie stosując się do poleceń na ekranie. Takie coś niestety sprawia, że tryb online jest właściwie niegrywalny jeśli jakiś dureń postanowi sobie grać w ten sposób, robiąc sobie perfecty z pupy. Trzeba czekać na patcha ,,utrudniającego'' zabawę, który zniweluje tą niedogodność. Ten problem dokładnie widać na poniższej recenzji (spójrzcie na 7:33):
Jest też drugie wyjście - granie przy pomocy tylko guzików, bez joyconnów (można tak grać na Switch Lite). Niestety tak jak się spodziewałem, granie w standardowy sposób psuje połowę radochy z zabawy i przypomina to grę w Persona 4 Dancing na Easy Mode. Jeśli masz Switcha Lite i nie masz awersji na j-pop/k-pop, to osobiście polecałbym kupno Hatsune Miku, lub Taiko No Tatsujin zamiast Samby De Amigo: Party Central.
Gra oprócz standardowego ,,walenia w okręgi'' w rytm muzyki, oferuje również tzw. random eventy np. przyspieszenie / spowolnienie poruszania się notek, sprint w którym w ciągu kilkunastu sekund musimy jak najszybciej tupać nóżkami, żeby nie zniszczyć sobie kombo (jeśli osiągnięmy dobry wynik to gra wyświetli nam zabawny napis: ,,Wow, you are faster than Sonic'' :D ), klaskanie, skakanie, albo zrobić odpowiednia pozę do tego co się akurat wyświetli na ekranie. Bardzo pozytywnie wpływa to na różnorodność rozgrywki. Jednak nie zalecam grać w Sambę De Amigo dłużej niż 2 godziny z marszu, inaczej się szybko zmęczymy i następnego dnia czekać nas będą spore zakwasy. Gra idealnie sprawia się zarówno na imprezę, jak i rodzinne granie z córką, czy żoną. Niestety z powodu mocno wybaczającego sterowania i raczej niewygórowanego poziomu trudności, hardkorowcy tego gatunku nie mają czego tutaj szukać. No chyba, że chcą zrzucić przy okazji parę zbędnych kilogramów. Singliści mogą narzekać również na brak trybu fabularnego, tym bardziej, że wersja mobilna na IOS takowy ma.
Gdzie do diabła jest Samba De Janeiro ???
Nie od dziś wiadomo, że muzyka w grach Segi to zawsze był mocny punkt, niestety nie w tym wypadku. Oczywiście muzyka to kwestia osobistych preferencji, jedni mogą X utwór lubić, inni nie. Tutaj problemem nie jest jej jakość tylko dobór. W grze dostępnych mamy 40 utworów i kilka tylko dla posiadaczy wersji Deluxe, z czego według poniższej grafiki 24 utwory będą oczywiście w płantych DLC, co daje nam łącznie około 70 utwórów (z czego ,,tylko'' 40 mamy w podstawowej wersji gry).
Sega zbyt głęboko nie sięgnęła do swoich IP po muzykę, bo to kosztuje licencję. Co prawda mamy jeden utwór z Space Channel 5, czy Rhytm Thief, ale nadal w DLC dominuje oczywiście Sonic i Yakuza (utwór Baka Mitai pasuje do tej gry jak pięść do nosa) i mogę się założyć, że później do zestawu Persona 3-5 (jakby Persona nie miała już swoich gier muzycznych). Sega ma tyle tytułów z wspaniałą muzyką, która mogłaby wypromować w tej grze i tego nie robi. Już nie wspominam faktu, że w Samba De Amigo: Party Central nie mamy utworów z poprzednich gier, w tym przede wszystkim boli brak (na tą chwilę, może się pojawi w DLC) ikonicznej piosenki: SAMBA DE JANEIRO. To tak jakby mieć Jet Set Radio bez Conception of Love, czy Sakura Wars bez Geki! Teikoku Kagekidan ...
Co gorsza sam standardowy roaster piosenek też nie zachwyca. Za dużo mamy tutaj popu, disco, muzyki klubowej rodem z Just Dance, za mało muzyki latynoskiej, która stanowiła o sile oryginału. Ja rozumiem, że licencje kosztują i ,że gra ma być skierowana dla casuali, ale dajcie na litość boską fanserwis. Tym bardziej, że utwory, które możecie zobaczyć na poniższym filmiku są raczej dość oklepane. Szkoda, że Sega nie postarała się o bardziej zbalansowany dobór piosenek.
Jest dobrze, ale mogło być dużo lepiej.
Samba De Amigo: Party Central to dosyć udany powrót starego IP od Segi. Gra ładnie wygląda, gra się nieźle (zwłaszcza jak się ma z kim przy jednej konsoli), świetnie nadaje się na imprezę przy odrobinie chipsów i alkoholu, sterowanie joyconami ogólnie daje radę, ma różnorodne tryby zarówno dla singlistów jak i sieciowych maniaków. Niestety nie jest to tytuł bez wad i to całkiem poważnych. Grę można łatwo ,,oszukać'', tytuł zbyt mocno wybacza graczowi błędy, online to jest loteria, dobór piosenek mógłby być lepszy (zwłaszcza tych od gier od Segi), no i sama gra jest odrobinę za łatwa. Ci co grali w starsze Samba De Amigo mogą narzekać na brak piosenki Samba De Janeiro, czy zmieniony art-style. W ogóle za mało Samby w tym Samba De Amigo: Party Central. Ale ogólnie to udana gra i bawiłem się przy niej bardzo dobrze, no może tylko nie moje mięśnie i plecy :)
Dla casuali: polecam
Dla hardkorów gatunku: kup coś z Hatsune Miku
Dla tych co pamiętają oryginał: wypróbuj przed zakupem demo