A wszystko zaczęło się od wielkiego krachu gier
Witam Wszystkich Użytkowników
Po 10 latach zdecydowałem się spełnić swoje marzenie o pisarstwie. Aczkolwiek nie zaczynam od książki tylko od blogu.
Zapraszam do czytania i komentowania. Pomoże mi to się rozwinąć i podszlifować umiejętności.
Poniżej pełny artykuł. Jeśli komuś się spodoba to zapraszam na blog (dość ubogi na razie), który będę rozwijał w miarę systematycznie.https://millenialsplayer.blogspot.com/
Rok 2024 to początek wielkich zwolnień i upadku branży gier. Od deweloperów słyszymy, że gry się nie opłacają, że koszt produkcji jest zbyt wysoki, że gracze są nielojalni i niewdzięczni, oraz że gracze po pandemii nie mają już czasu na gry. Ponadto pojawiają się głosy, że gracze to hejterzy oraz seksiści. Kasowane są wielkie projekty, zamykane studia, następują masowe zwolnienia sięgające 30% załogi studia.
Tylko czy to wina graczy? Pokuszę się o ostrą opinię, że branża sama siebie zabija. Podczas pandemii przyjmowano wszystkich do branży IT. Od programistów weekendowych z podstawowymi komendami, przez samouków po kursie nauczyciela Hindusa z łamanym angielskim na yt, po programistów pralek. Tabelki Excela zaczęły być ważniejsze od pasji i innowacji, a polityka i treści postępowe ważniejsze od zdania odbiorców.
Pokuszę się o stwierdzenie: „Go woke, Go broke”.
Ja na pewno będę się w kolejnych wpisach odnosił do jakości gier, produktów „AAAA”, oraz tego, jak studia są zarządzane.
Co leży na wątrobie
Dziś chcę podzielić się spostrzeżeniem odnośnie problemu, który dotyka wielu branż mainstreamowych, które kiedyś były niszowe. Gry stają się coraz słabsze, i jest to nasza wina. Obniżyliśmy poprzeczkę tak nisko, że cieszymy się, gdy gra się uruchomi i nie wywala co 30 minut do pulpitu. Pozwoliliśmy na wiele patologii i nic z tym nie zrobiliśmy. Często słyszy się o głosowaniu portfelem. I tak właśnie jest. Głos pieniędzy utwierdza twórców, że patologia się opłaca. I nagle mamy początek 2024 roku, gdzie mówi się o krachu i pogromie w gamedev.
Część graczy zastanawia się, dlaczego gry przestają ich bawić. Czy to nostalgia pojawiająca się po wielu latach? Nie. Gry były tworzone z zaangażowaniem, i pokuszę się o stwierdzenie, że z miłością. Nie będę się cofał do lat Ponga czy pierwszego Doma, ale wystarczy sobie przypomnieć: Mafia, Call of Duty, Medal of Honor, Vice City, Assassin's Creed czy Dead Space. Najlepsza space opera do tej pory to Mass Effect z 2007 roku i ta magia BioWare. Oraz zapomniany już brutalny Def Jam: Fight for NY, gdzie realizowaliśmy dziecięce fantazje czy Xzibit pokona Snoop Dogga. Każdy z nas, patrząc na te tytuły, ma w głowie poszczególne kadry, czy emocje towarzyszące wieczorom.
Ostatnio myślałem o genialnych misjach z COD4 Modern Warfare, i dotarło do mnie, że nie pamiętam żadnych misji z nowej trylogii... A pamiętacie może jakąś szczególną misję z Far Cry 6? Ja pamiętam świetnego aktora na okładce...
I w sumie tylko to...
Oczywiście, nie cała branża jest przeżarta rakiem. Istnieje wiele przykładów dobrych gier i takich, które szanuję. Niestety widać pewne oznaki przerzutów, ponieważ dzisiaj gry są bezpieczne. Nie warto robić innowacji, nie warto przecierać nowych szlaków, robimy grę dla wszystkich.
O ile bardzo lubię gry Sony, to niestety widać pewien schemat. Trzecia osoba, otwarty świat, mnóstwo znaczników i zbieractwa pod pucharki. Microsoft ma jakiś problem z zarządzaniem projektem. Pomysły mają, ale z realizacją... EA - pomińmy ten temat. Na szczęście Nintendo trzyma jeszcze poziom, i mimo że działania firmy mogą być dość kontrowersyjne, a gry infantylne, to widać jeszcze pasję, gdzie zabawa jest najważniejsza.
Główne zarzuty do branży to:
(przy czym zaznaczam, że nie wszystkie przykłady to złe gry oraz, że rak dotyka wszystkie organy branży)
Nie myśl za dużo
Fabuła jest płytka, ale ważne, że masz 500 proceduralnie generowanych misji na mapie. 300 razy idź z punktu a do b, 200 razy idź do a i zabij po 500 losowych przeciwników. A... I nie zapomnij o 200 gołębiach do zebrania potrzebnych do True Ending... Który składa się na jedno zdanie w napisach końcowych...
Przerywniki fabularne, filmiki, jakieś wprowadzenie? Ziomuś. Liczy się tylko czysty gameplay. Nie myśl za dużo, tylko wykonuj czynności, bo to jest lepsze dla ciebie. Tu najlepszy przykład z Mafii 3. Jedna świetna misja wprowadzająca, a potem 20 dzielnic po 10 takich samych aktywności bez żadnej fabuły. W sumie to opisałem właśnie 90% gier Ubisoftu. Dead Island 2 - świetna mechanika walki, ale głównie zapamiętałem latanie za znacznikami. Sniper Elite - tam była jakaś fabuła? Chodziło się od miejsca do miejsca punktując głowy przeciwników (lub inne części ciała). Starfield ma świetny klimat ale fabularnie... Za to świat znaczników: 5+. Martwi mnie to, że coraz więcej czasu poświęca się na grafikę, a całkowicie pomija fabułę, albo mocno spłyca. Ponadto coraz częściej fabuła jest "cringe" i po najmniejszej linii oporu. Nie ma miejsca na głębokie postacie, ciekawe wydarzenia na świecie i porywające plot twisty. Bywały gry, gdzie poza samym „mięskiem”, gracz siedział, czytał historie i lore świata. Czy to była historia Morrowind i Oblivion. Ile godzin spędziłem na doszukiwaniu się informacji o świecie Warhammer. O Dark Souls już krążą legendy. Niestety dzisiaj wpisy do kodeksu stają się rzadkością, tak samo jak mocne historie na przykład z CoD: Modern Warfare 2.
Remastery itd.
Idąc dalej, na szczytach top bestsellerów górują remastery gier tworzonych jeszcze z miłością twórców albo same sequele recyklingujące assety. Dead Space, Resident Evil, Last of Us. Świetny Marvel's Spider-Man 2, który mimo wszystko w większości składa się z systemów i assetów z części pierwszej.
Tutaj przytoczę przeskok technologiczny, który zawsze towarzyszył sequelom.
Nie twierdzę, że to złe gry. Są świetne!
Ale ile można grać w to samo. Czemu sequel nie wyznacza nowego standardu. Czemu nie jest innowacyjny? A pamiętacie Far Cry 1 i 2? Far Cry było genialnym debiutantem na rynku, który wyznaczał nowe standardy. Far Cry 2 to był sequel, który wyprzedzał swoje czasy. Przykładów jest mnóstwo: Hidden and Dangerous, Half-Life oraz Twierdza 1 i 2. To niepopularna opinia, ale Marvel's Spider-Man 2 był świetną dopracowaną produkcją. Ale była to raczej ewolucja Spider-Man 3 z 2007 roku oraz pomysłów z Batman: Arkham Asylum. Spider-Man 2 niestety nie jest innowacyjny.
To po prostu ewolucja pierwszej gry i samodzielnego dodatku. Dalej każdemu polecam, ale to nie jest powiew świeżości. Chętnie zagram w Resident Evil 4 remke. Tylko ja już go znam z GameCube. Mafia Edycja Ostateczna. Genialny klimat i piękne miasto. Ale znowu… Ja to znam z 2002 roku i tak to zapamiętałem (oczywiście subiektywnie. Mózg to jednak zwodniczy organ). Warto zauważyć, że Marvel's Spider-Man już ma remaster… serio??
Jesteśmy graczami i tworzymy dla graczy
Dzisiaj marketingowcy mówią nam, że najważniejsza cecha gry jest to, że możemy personalizować postać dokładnie tak, jak chcemy. Dożyliśmy czasów, gdzie gry są reklamowane nie tym, co oferują, ale tym, że nikogo nie obrażają. Spoiler: zawsze się ktoś obrazi. A pamiętacie trailer Battlefield 5?
No cóż… Od deweloperów w sumie słyszymy: my słuchamy graczy i tworzymy produkty, których się domagają. W pamięci najbardziej utkwiło mi oświadczenie twórców Dead Rising 4. Tworzymy grę dla fanów i wracamy do podstaw. Po czym wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Rocksteady? Gotham Knights i Suicide Squad. Arkane? Redfall. Volition? Saints Row 2022. EA? Nawet nie zaczynajmy. Przykładów można mnożyć. Ale prawda jest taka: Branżę gier toczy rak excela i edgy. Kiedyś była to nisza tylko dla pasjonatów. Dzisiaj to biznes, który produkuje produkt masowy podążający za trendami. Gry muszą podobać się jak największej grupie odbiorców, być fajne i kolorowe. Jak Need for Speed: Unbound i wspomniany Suicide Squad. To rak, który powoli niszczy kręgosłup branży. Miejmy nadzieję, że chemioterapia (która jest bardzo inwazyjna) w postaci ogromnych strat nie zabije pacjenta… no… Volition już jest pogrzebane.
Jak zarobić... by się nie narobić
Inną kwestią jest problem agresywnej monetyzacji i kultury Excela. Tutaj jednak nie będę się rozpisywał, ponieważ będzie to część kolejnych artykułów. Jedynie przytoczę przykład Total War: Warhammer 3 i ostatnich DLC. Może jest drożej, ale za to mniej. O ile cięcie treści podczas procesu twórczego jest czymś normalnym, to ostatnio mamy tendencję do wyrywania zawartości na siłę oraz „pakowania powietrza”. Agresywna monetyzacja jest faktem i widać to na przykładzie CoD: Modern Warfare III, gdzie istnieją dowody na to, że cała gra miała być tak naprawdę DLC. Widać downsizing istnieje również w pojęciu cyfrowym.
Kodujemy
W większości nowych gier optymalizacja leży. Bo nie oszukujmy się. Terminy są ważniejsze, a i deweloperzy stają się bardziej leniwi.
Star Wars Jedi: Survivor, gry Sony na PC oraz rodzimy Cyberpunk 2077. Niestety dzisiaj gry są wydawane niedokończone z myślą: to się kiedyś zateguje… albo i nie. A potem wielkie zdziwienie: ale jak to gra jest martwa po tygodniu? Źli gracze nie poczekali na to, jak naprawimy grę! I tutaj też przytoczę zabójcę SimCity, które było takim samobójczym potworkiem. Twórcy Cities Skylines źle reagują na krytykę, zarzucając graczom toksyczność i hejt. Gra jest super… Ale nie miejmy klapek na oczy. Stan techniczny jest fatalny. Bugi, błędy oraz słaba optymalizacja.
Kiedyś twórcy byli rzemieślnikami optymalizacji, aby jak najwięcej upchać na kartridżu. Dziś? Byczku, łykaj sobie 200 gigabajtów naszej gry + 50 giga patchy optymalizacyjnych. Nie masz miejsca? Kup sobie dysk 5 petabajtów. To twoja wina, że nie masz miejsca. Gra w losowych momentach zwalnia niczym do szybkości Internetu z lat 90? Czemu nie kupisz sobie i128 oraz RTX 9098?
Co z tego wynika?
Dla wielu obserwatorów czy przeciętnego odbiorcy rok 2024 może jawić się jako upadek branży gier. Jednak to nie do końca tak jest. Jak bardzo brutalna jest ta prawda, branża jest w trakcie chemioterapii. Zwolnienia są potrzebne, żeby obudzić firmy. Weź się do roboty, albo zmień branżę. Koniec pandemicznego eldorado, gdzie odbiorca łykał każdy produkt. Koniec podążania za sztucznymi trendami z twittera (przepraszam, X). Koniec z pracą na pół gwizdka, bo to się kiedyś zateguje.
Nie przyjmuję do wiadomości, że Baldur's Gate 3, Helldivers 2 i Palword to anomalia. To po prostu dobre gry, stworzone przez małe studia, a nie korporacje. Przez pasjonatów, którzy mają pomysł
i słuchają społeczności.
Czy kuracja się uda? Ja w to wierzę, bo liczę jeszcze na wiele niesamowitych historii i światów, które mogę poznać.
A czy Wy, wierzycie jeszcze w przyszłość naszej pasji?