Stan Branży: Czy DLC to Zło?
Ten temat to rzeka. Słyszałem wiele głosów, że DLC zabija rynek. Jest to skok na kasę. Wycinają treść i każą za to dodatkowo płacić. Nie wiadomo po co to powstało i to rak zabijający branżę. Nie ma tak naprawdę jednoznacznej odpowiedzi. W tym artykule wezmę kilka konkretnych przykładów, aby pokazać dobre i złe pomysły z DLC.
Następca dodatków.
Z perspektywy czasu Bethesda wiedziała, co robi... Tylko schrzaniła marketing. Cała zabawa zaczęła się od nieszczęsnych skórek dla konia. Kosztowało to grosze. Do 2006 roku do gier, które chciały się rozwijać, bo nie zdążyły na premierę albo zarobić dodatkowo niskim kosztem, nie produkując sequela wychodziły dodatki. Niektóre zawierały też patche, ponieważ nie każdy miał dostęp do internetu, a i wychodziły na płytach. Np. do Age of Empires II wyszedł The Conquerors. Kilka nowych nacji, map i kampania albo 2. Wszystko się zmieniło przez TES: Oblivion. Do niego wyszły 2 dodatki i te skórki dla konia... + jakieś tam pierdoły, o których nikt nie pamięta. Do dzisiaj pamiętam, jak czytałem Cd-action i pukałem się w głowę: kto kupi skórkę dla konia niedającą żadnych statów za 9 zł. Chyba kogoś…
Gabe Newell Stonks.
Tasiemiec
No dobra mamy 2024, czy skórka dla konia zniszczyła rynek? Zacznijmy od DLC, które pozwalają przetrwać i rozwijać grę… A jednocześnie jest to przekleństwem sequeli, ale o tym w innym materiale. Pierwszy z brzegu PARADOX. Wiele osób chcących rozpocząć zabawę z Hearts of Iron IV, Europa Universalis III czy Crusader Kings II złapie się za głowę i krzyknie: Ile @#$%@?! Jak można kupić grę, która kosztuje z DLC ponad 1 tys. zł?? O dali abonament na DLC… Łaskawcy. Prawda jest taka, że te DLC rozwijały mechaniki przez 10 lat. I wiele z tych mechanik jest niezbędna, żeby poznać prawdziwe doświadczenie. W trakcie rozwoju autorzy wpadali na nowy pomysł, by wyważyć balans, ale też wprowadzić lepsze doświadczenia. W momencie, kiedy gra wychodziła, nie była jeszcze tak zaawansowana.
Zmieniało się to z czasem i ja jestem fanem tych DLC. Dzięki temu gra, którą lubię, się rozwija i jest coś nowego. Najlepszym przykładem jest Cities: Skylines. Nie wyobrażam sobie teraz grać bez After Dark, Mass Transit czy Industries. Tylko że ja kupowałem na bieżąco. 50 zł na 2-3 miesiące, które rozwijało grę… jakoś to dźwignę. Dla nowej osoby, która widzi 1800 za całość, jawi się to jako skrajny debilizm.
Dawaj Hajs!
Inną sytuacją jest ewidentny skok na kasę, taki jak Mass Effect 3: From Ashes. Pomyślmy... DLC wydawane w dniu premiery zawierającego towarzysza z rasy, o której słyszymy od 1 części, a rasa jest siłą napędową całej historii... nie, to wcale nie była wycięta zawartość... tak jak w Street Fighter X Tekken, gdzie na płycie znajdowały się postacie, ale zablokowane do płatnego DLC. Ja rozumiem, że tworzy się zawartość dodatkową, by zarobić na fali popularności, ale tworzy się nowy kontent do gry, a nie wycina istniejący! Gracze to nie debile i zaraz prześledzą całą historię płyty, procesu tworzenia, oraz ilości oraz długości przerw na toaletę programisty. A później zbudują w minecraft 1:1 pokój głównego programisty. Ile już takich afer wyszło?
Alchemicy zmieniający Gó... Brąz w Złoto
Jednym z ciekawszych przykładów jest DLC, które w sumie naprawia mankamenty gry. I nie chodzi o patch, tylko zmiany w mechanice, które zmieniają odbiór. Tu najbardziej podobał mi się dodatek do Mafii 3: Sign of the Times. Zjechałem Mafię za fatalną fabułę, a właściwie jej brak. Świetny klimat, piękne miasto, unikatowe czasy. To teraz dajemy te same misje powtarzalne bez fabuły... i tu wchodzi cały na biało Znak Czasów. Dodatek z tak gęstą fabułą, że w sumie nie pamiętam nic innego z Mafii poza tymi misjami. Najlepszym przykładem jest znowu Paradox. Wszystkie ich gry po pewnym czasie dostają DLC, które wprowadza nowe mechaniki albo zmienia poprzednie. Niech ktoś sobie odpali Stellaris 1.0 i porówna z 3.11. Nie podobał Ci się system rozbudowy planety i populacji? Ulepszyliśmy to!
Rewia Mody
Dziwnym tworem i głównie dominującym w Japonii są fatałaszki, a dokładniej stroje i skórki, jako DLC. Do Persona 5 rozumiem dodatki z nowymi postaciami, ale 5-7 pakietów strojów szkolnych, skórek bikini, dziwnych postaci... ale w sumie to dodatek. Nie chcesz, nie kupuj. Jeśli ktoś chce pobiegać jako tofu i nie psuje mu to klimatu, śmiało. Masz wybór. Tak samo w Yakuza Kenzan. Chcesz biegać jako postać z dzisiejszych czasów? Droga wolna.
Trochę kultury
Ostatnio modne stało się sprzedawanie muzyki z gier w formie DLC. W sumie kiedyś istniało OST dodawane do płyt kolekcjonerskich, więc nic dziwnego. Dziwi mnie trochę, że jest to dodawane do zakładki "zawartość dodatkowa" na platformach takich jak Steam. Jeśli ktoś jest melomanem, to może kupić cały album. Nawet na konsolach robi się to popularne. Z innej strony mamy dodatkową zawartość muzyczną bezpośrednio do gry. Wykupujemy dostęp za 50 zł i mamy dostęp do 10 utworów tylko podczas gry. To mnie uderzyło w Dragon Ball Xenoverse 2. Rozumiem jeszcze, że część tych pieniędzy miałaby trafić do kompozytora..., ale bardziej to śmierdzi skokiem na kasę. Mam nadzieję, że w GTA VI nie będziemy musieli płacić za każdą stację radiową.
Zraźmy do siebie fanów
Najbardziej chamską zagrywką do tej pory dla mnie była chęć wrzucenia podstawowych mechanik do DLC. Nowa gra+ zakup wersji Premium albo dodatkowo do tej funkcji. Piję do ciebie Like A Dragon: Infinite Wealth!!! Albo możesz mieć dodatkowy Sejw za 40 zł. Konami to chyba ma zakopiańskie korzenie… Chcesz poznać prawdziwe zakończenie gry? Kup dodatek, bo masz niepełną fabułę. Asura's Wrath: świetna gra, tylko urwana na końcu dla biedaków... Jaka szkoda, że CyberConnect2 się potknęło i ten głupi ryj rozwaliło… Pytanie ile tu winy Capcomu jako wydawcy...
Cooo Proszeee? To jest DLC? Chyba sobie żartujecie? Psujecie rynek! Rób jak każdy!
Są też duże DLC, które przywracają wiarę w rozwój ulubionych tytułów. I tu przodują nasze rodzime firmy. Wiedźmin 3: Serca z Kamienia oraz Krew i Wino. Klasa. Jakim cudem można dodać tyle zawartości i jednocześnie zażądać tak mało? A do tego, kto kupił wersję fizyczną… Tak, DLC w wersji fizycznej w 2015!. Dostawał fizyczny zestaw kart w Gwinta. No po prostu cudo. Tak samo Dying Light: The Following. Ogromny obszar gry, nowi wrogowie, nowe mechaniki. I wszystko w jednym DLC. Ktoś powie: przecież to standard, że wydają duże drogie DLC, które dodają znacznie więcej i jakościowo uzasadniają cenę.
Ehem, Ehem, Miles Morales, Ehem, Total War: WARHAMMER III: Shadows of Change, Ehem .
Specjalny akapit dla Capcomu
DLC, które są zakamuflowanymi mikrotransakcjami. I tutaj posłużę się ostatnim głośnym przykładem Dragon's Dogma 2. Chamska zagrywka, gdzie recenzentom wydaje się czyste kopie, a w dniu premiery dokleja fałszywe DLC. Podkreślam, bo niektórym komentatorom umyka ten fakt. Jest to pewnego rodzaju oszustwo, bo rzeczywiście zakup jest jednorazowy, aczkolwiek DLC zostało sprytnie podzielone na kilka części, by kupować wielokrotnie ten sam przedmiot. Chamska i słaba zagrywka Capcom. Zresztą nie pierwsza.
Preoredrowe Śmieci
DLC przyśpieszające progres, krótko mówiąc... po co? Od jakiegoś czasu producenci dodają DLC, które zwiększa poziom o kilka poziomów, zwiększa przyrost doświadczenia, dodaje miksturki szybkości itp. Nie, żeby coś, ale dokładnie takie zagrywki niszczą balans gry. Grając w Persona 5 Royal, nie wyobrażam sobie jeszcze zwiększać swojego poziomu, ponieważ w pewnym momencie część gry staje się nudna. Sam grindowałem pewne postaci, aby uzyskać określone umiejętności. I nagle okazało się, że wszyscy przeciwnicy są na hita... Najgorsze jest to, że producenci często dodają takie bajery do edycji GOTY lub przedpremierowo. Więc nawet po uruchomieniu gry po raz pierwszy jesteśmy zasypywani śmieciowymi informacjami o aktywowanych DLC i ekwipunkiem wypchanym cheatami.
DLC zagraj 3 dni wcześmniej
Ostatnim trendem, który się pojawił, jest DLC jako wcześniejszy dostęp. Z nim mam pewien problem. O ile dla mnie słusznym działaniem jest, jeśli ktoś zakupił preorder, to dostaje 24 godziny wcześniejszy dostęp. Jeśli to dotyczy wszystkich preorderów. A nie kupujesz edycję deluxe, która jest bez przepustki sezonowej, ale za to masz 3 dni grania więcej. Czyli co? Gra jest już gotowa, ale specjalnie opóźniają dostęp? Czy gra jest zabugowana bez day1 patch i płacisz 200 zł za doświadczenie męki?
Karnecik
Na koniec kwestia przepustek sezonowych czy subskrypcyjnych pakietów DLC, które ostatnio pojawiły się przy grach Paradoxu. I w sumie jestem w grupie, która cieszy się z tego. Jeżeli ktoś jest fanem danej gry, to kupował wszystko na bieżąco albo kupił taniej pakiet DLC. Jeśli ktoś chce wejść do rozbudowanej gry przez ostatnie 10 lat, to nie musi kupować wszystkiego za 1,5 tys. zł. Tylko sprawdza przepustkę miesięczną. Jak ktoś czeka na to, aż gra stanieje, to przy okazji może taniej wyrwać pakiet DLC. Nawet sprawdzam czasem, czy tytuł, który wychodzi, będzie jeszcze rozwijany. A jeśli ma sezon pass, to chętniej biorę.
Kończymy ten wywód
Jeśli chodzi o DLC, to zależy. Niektórzy wydawcy mają fajne pomysły na przedłużenie zabawy. Niektóre DLC pozwalają na kilkuletnie wsparcie. Niestety są też przypadki agresywnej monetyzacji, i to należy tępić jak karaluchy. Czasem rozwój gry staje się przekleństwem dewelopera. No bo jak stworzyć sequel Payday 2, Cities: Skylines czy serii The Sims? Gier, które były rozwijane latami. Ja osobiście lubię DLC i przychylniej patrzę na tytuł, który będzie rozwijany.
Jakie są wasze doświadczenia z DLC? Które was ucieszyły, a które podniosły ciśnienie?
Część blogu:
https://millenialsplayer.blogspot.com/