RetroGranie vol. 4 - PlayStation
Serię Retrogrania zaczęliśmy od automatów Arcade. Poznaliśmy również historię C64 i Amigi. Czas więc na pierwszą konsolę. PlayStation, bo o niej mowa, jest naturalną kontunuacją mojego minionego wpisu. Dla przypominienia - pierwszym 32-bitowym sprzętem, podłączanym do telewizora i umożliwiającym uruchamianie gier wideo, była Amiga CD32. Model był gwoździem do trumny dla Commodore, ale jednocześnie doprowadził do ogromnych zmian na rynku - otworzył oczy producentom kraju kwitnącej wiśni.
Gwoli ścisłości - arykułów o początkach Japończyków w growym przemyśle napisano już ogrom, dlatego w tym wpisie opowiemy sobie w wielkim skrócie o powstaniu samego Sony. Pojawi się kilka ciekawostek, a na deser opowiem Wam o trzech tytułach, które niekoniecznie zaliczamy do blockbusterów ale dla mnie były ukoronowaniem wspaniałości ukochanego szaraka.
Zacznijmy więc od pierwszego romansu Sony, z komputerowym światkiem. Opowiedzmy sobie, jak to wszystko się zaczęło...
MSX - pierwsze podrygi Sony
Niespełna rok po wypuszczeniu na rynek genialnego na ówczesne czasy Commodore C64, (jeszcze nie taki) gigant z Redmond, a dokładniej Kazuhiko Nishi, prezes tokijskiej filii Microsoft, zaproponował wprowadzenie jednolitego standardu, który miał objąć nowo produkowane mikrokomputery - Microsoft Extended (MSX). Wśród firm, które pokusiły się wejść w zaproponowany biznes (MSX DOS przy wykorzystaniu języka MSX Basic), możemy wymień m.in. marki: Yamaha, Canon, Philips, Panasonic czy założoną 7 maja 1946 przez Masuru Ibukę oraz Akio Moritę - Tokyo Tsushin Kogyo K.K..
Sony, czyli od rozgotowanego ryżu do pierwszych konsol
Najpewniej niewielu z Was wie, że w latach 40' jednym z głównych źródeł utrzymania Sony, marki znanej ówczesnie jako Tokyo Tsushin Kogyo K.K. była... maszynka do gotowania ryżu, a siedziba młodych przedsiębiorców umiejscowiona była w wynajmowanym budynku z przeciekającym dachem.
W latach 50' firma wprowadziła na rynek pierwszy magnetofon, co ostatecznie doprowadziło do opracowania licencji na technologię transystorową (pierwsze radio transystorowe na japońskim runku).
Osiem lat później (58') następuje zmiana nazwy firmy - świat oficjalnie poznaje markę Sony Corporation. Nazwa Sony jest ciekawą hybrydą - sonus (z łaciny) oznacza dźwięk, zaś zwrot sonny boy oznacza w Japonii młodego, kreatywnego człowieka, o otwartym umyśle.
W 1960 roku, jako pierwsza firma na świecie wprowadza do sprzedaży telewizor tranzystorowy (TV8-301), a sławę przynosi pierwszy przenośny odtwarzacz - Walkman TPS-L2. W tym samym czasie wraz z Philipsem opracowuje pierwsze krążki CD (premiera w 82').
W miedzyczasie (80') powstaje pierwsza kamera Sony, a dwa lata później wraz z premierą płyt CD, świat po raz pierwszy mógł odkryć zalety Discmana.
Dalej były już lata 90', a jak wiemy są to czasy omawianej przez nas kultowej konsoli - PlayStation.
Sony vs Nintendo
To już informacje znane szerzej, nie wypada jednak o nich nie wspomnieć.
Nintendo dla którego Sony opracowywało już układ dźwiękowy dla SNES'a (SPC-700), postanawia przy współpracy z Sony (pod przewodnictwem Kena Kutaragiego) stworzyć dodatkowy nośnik do Super Famicona. Mowa o napędzie CD, który zerwałby kajdany niedoskonałości ówczesnych kartridżów (pojemność).
Nintendo miało zadbać o podzespoły, design i gry, Sony o dostosowanie napędu CD.
Sony opracowując sprzęt, dochodząc do wniosku, że stworzy nowy format danych, dzięki czemu zyska pełną kontrolę nad tłoczeniem gier dla swojego partnera.
Dla Nintendo to sytuacja nieakceptowalna (jak wiemy do dzisiaj autoryzują swoje licencjonowane nośniki). Niezadowolone z postępu prac, stawia na Philipsa.
źródło: https://www.neogaf.com/threads/nintendo-playstation-so-apparently-someone-has-one.1074500/
Ojcowie PSX'a o zerwaniu umowy dowiadują się z mediów (targi CES 91'). Nie chcąc wypuścić wypracowanych technologii z rąk postanawiają opracować własny sprzęt kompatybilny ze SNES'em (rozszerzający jego działanie o napęd CD). Nintendo grozi pozwem sądowym, co skutkuje wycofaniem się z przedsięwzięcia.
Kolejny przystanek - SEGA (tam włodarze Sony dowiadują się o niechęci SEGI do pracy nad wspólnym projektem - "Sony nie potrafi w gry").
Sony dochodzi do wniosku - "faktycznie nie mamy doświadczenia na rynku gier!". Twórcy Walkmana wyruszają na łowy. Łupem pada studio Psygnosis (m.in. Lemmings, Benefactor, Wipeout). Dodatkowo dochodzi do podpisania umowy na wyłączność z Namco (m.in. Pac Mac, Galaga, Dig Dug, Tekken) i Williams Entertainment.
Lata 90'. Klamka zapadła. Sony produkuje swoją konsolę. Prawdziwego potwora ówczesnych czasów. Jak się później okazało, 32-bitowca, obsługującego płyty CD (gry i muzyka), z procesorem o taktowaniu 34 MHz (w tym czasie moja Amiga 500 miała 7,16 MHz).
Zamiast o konsoli, o kontrolerze słów kilka
Po nieudanej współpracy z Nintendo pewne było jedno. Konsola musi powstać, a jej projekt powinien zwiastować jednoznaczne zerwanie z przeszłością. Nowa konsola Sony, nie mogła wyglądać jak nieślubne dziecko Nintendo i Sony...
Wizja Teiyu Goto (głównego projektanta) różniła się od pomysłów Kena Kutaragiego. Pierwsze wersje kontrolera przypominały w znacznej mierze te z konsoli konkurencji.
Goto z całych sił walczy o możliwość zamieszczenia w padach dodatkowych "uchwytów" (ku niezadowoleniu Kena). Czas ucieka, projektów powstaje kilkanaście i... na scenie pojawia się prezes Sony. Pod groźbą ewentualnych zwolnień, nakazuje dogadanie się zwaśnionym kumplom. Goto pokazuje swoje najnowsze dziecko, prezes pomysł błogosławi, i tym sposobem projektant stawia na swoim. Jego wizja przekonała przełożonych.
Co ciekawe pierwszy dualshock nie posiadał gałek analogowych. Zmieniły to dopiero kolejne rewizje sprzętu.
Trójkąt, kwadrat, kółko, krzyżyk
Designer pierwszego kontrolera PlayStation, zdradził skąd pomysł na sławetne ikonki na przyciskach pada:
"Trójkąt odnosi się do punktu widzenia; to skojarzyłem z głową lub wskazówką, wybrałem kolor zielony. Kwadrat symbolizuje kartkę papieru, co łączy się z dokumentem lub menu. Kółko i iks reprezentują "tak" i "nie" - czyli podejmowanie decyzji. Oznaczyłem je kolejno jako czerwone i niebieskie."
Jedna uwaga - w Japonii kółko pomaga akceptować wybory, a X anulować.
Premiera cudownego dziecka
PlayStation debiutuje w grudniu 94' na japońskim rynku (we wrześniu kolejnego roku na starym kontynencie). W Europie na start do ogrania dostajemy m.in. Battle Arena Toshinden, Ridge Ricer czy nieśmiertelnego WipeOuta.
Sony utarło nosa konkurencji? Niech przemówią liczby:
PlayStation >100 mln
SEGA Saturn > 10mln
Nintendo >33 mln...
To oznaczało jedno. Sony odkryło nowa żyłę złota i dokopało dotychczasowym hegemonom.
Przy okazji, wiecie dlaczego PlayStation? Komputery robocze określane są (i były) mianem stacji roboczych (workstation). Włodarze Sony doszli do wniosku że dobrze będzie wpisać się w ten "trend". Zmienili więc "work" na "play" - i w ten banalny sposób powstał brand rozpoznawany na całym świecie - PlayStation (który początkowo pomiędzy słowami mieścił spację - ta oczywiście docelowo została usunięta).
Esencja
Przejdźmy do konkretów. Seria Crash, Resident, Metal Gear Solid, Tekken, Wipeout - i masa innych ponadczasowych hitów, została już przemaglowana. Mamy kolejne części, remastery i multum materiałów poświęconych tym niezwykłym produkcjom. Ja dla odmiany chciałbym napisać o grach, które rzadziej wspominane są w naszych głowach. Liczę że trafię na perełkę która obudzi w Tobie drogi graczu najmilsze wspomnienia dzieciństwa.
Kingsley's Adventures
Gra równie trudna co niezwykle grywalna. Zrealizowana przez wspomnią wcześniej ekipę z Psygnosis produkcja, należała do gatunku action-adventure. Myślę że śmiało mogła konkurować miodnością z Crashem czy Spyro, a przeszkodzić mógł jej przede wszystkim wysoki próg wejścia. W grze wcielaliśmy się w liska, który za pomocą miecza, toporka i tarczy miał za zadanie ochronić krainę przed złym czarnoksiężnikiem. Sama rozgrywka przypominała tą z serii Legend od Zelda - były rozmowy z napotykanymi NPC'ami, lochy i proste łamigłówki. Słowem - gra przy której za dzieciaka świetnie spędziłem czas.
[img]1215046[/img]
Die hard trilogy
Gra zręcznościowa, stworzona przez Probe Entertainment, oparta na filmach z serii Szklana pułapka. Składała się z trzech części, z których każda reprezentowała inny gatunek – strzelankę trzecioosobową, grę wyścigową oraz strzelankę typu rail shooter. Z uwagi na moją miłość do automatów Arcade najbardziej leżały mi misje celowniczkowe, ale w rzeczywistości cała produkcja była szalenie przyjemna.
Looney Tunes: Sheep Raider
W rzeczywistości Sheep, Dog 'n' Wolf (wydana jako Looney Tunes: Sheep Raider w Ameryce Północnej) to platformowa gra skradankowa, opracowana i opublikowana przez Infogrames. Uwielbiany przeze mnie kojot miał za zadanie podkraść jedną z owiec. Do dyspozycji miał zamawiany arsenał, rzecz jasna z firmy Acme. Kreskówkowa oprawa była urocza, a dla tej gry zarwałem kilka nocek pykając ze starszym kuzynostwem.
Oprócz trzech wymienionych tytułów ciąłem jak szalony w Klonoa (niebawem na Nintendo Switch!), Dune 2000 i Wild Arms. Tak, to zdecydowanie moje gry ery PSX, nie wliczając dziesiątek kultowych produkcji, które sprzedały się w setkach tysięcy czy milionów egzemplarzy.
Bonus
Gran Turismo - najlepiej sprzedający się tytuł na PS1 sprzedał się w ponad 10 000 000 egzemplarzy... a zgodnie z informacją Kazunory Yamauchi (jednego z projektantów) nad grą pracowało 15 osób, przez 5 długich lat.
Czarne płyty - pamiętacie spody płyt? Tak, część miała czarne spody. Sprzeczaliśmy się za dzieciaka czy to świadczyło o oryginalności nośnika i zabezpieczeniach. Tak, czarne płyty były początkowo tłoczone dla PS, nie, nie miały dodatkowych funkcji.
Pojemność - w czasach PSX (to była nazwa robocza która jak widać świetnie się przyjęła), kartridże na których konkurencja wypuszczała swoje produkcje oferowały pojemność kilkunastu MB. Jak wiadomo płyty CD miały ich 650. Nie zmienia to faktu że powstawały gry mieszczące się nawet na 5 płytach...
Na koniec "wolna" myśl która zawsze pojawia się przy retro sprzętach... To były szczególne czasy dla branży. To na nich zbudowaliśmy podwaliny pod obecny rynek gier wideo. Czasy minione były innowacyjne i odważne. Takich skoków gatunkowych mi brakuje... chociaż przyznam że odgrzewane kotlety i kolejne iteracje blockbusterów nie smakują najgorzej.
Czasami zastanawiam się ile perełek umknęło mi w ferworze walki w moim małym świecie gier wideo. Mieliście swoje perełki, które wśród znajomych nie budziły większych emocji?