Niepisany wyścig zbrojeń, czyli dziwna moda na multi-zapowiedzi

BLOG
307V
user-84305 main blog image
hrabia | 20.10.2022, 14:22
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jesteśmy świeżo po nocnej konferencji Konami, na której potwierdziły się wszystkie plotki, przecieki, pogłoski i inne szeptanki. Seria Silent Hill wraca do życia!

Zanim jednak wystrzelę w niebo korek szampana i zabiorę się za sto czterdzieste ogranie całej serii, chciałbym poruszyć dylemat który pewnie wykiełkował w głowie niejednego gracza, który śledzi najnowsze zapowiedzi w branży. To co przykuło moją największą uwagę po środowym evencie, to nie zaprezentowana treść, a forma zapowiedzi. Oto bowiem odnotowałem ujmujące déjà vu, po którym przyszła gorzka fala myśli – o co chodzi deweloperom z tymi seryjnymi zapowiedziami? Nowa moda? Próba choćby chwilowego podbicia giełdowych słupków w tych nieciekawych, popandemicznych czasach?

Fala pierwsza - skrytobójcze tsunami

Rzecz zaczęła się dziać na początku września. Event o nazwie Ubisoft Forward przyniósł nam ogrom zapowiedzi związanych z największą marką spod szyldu UbisoftuAssassin’s Creed. To że potwierdzone zostaną plotki o powstawaniu następcy Valhalli było pewnikiem. Na IX-wiecznej wyprawie do Bagdadu w Assassin’s Creed Mirage zapowiedź się jednak nie zakończyła. Ku zaskoczeniu wszystkich, Ubisoft postanowił ogłosić nie jedną, a aż cztery nowe gry z serii, dorzucając do pakietu usługę Assassin’s Creed Infinity, która ma w przyszłości spinać całe uniwersum w jeden, ogromny twór.

W ten sposób do puli wyczekiwanych gier o asasynach, dołączyły tytuły o roboczych nazwach Codename Red (tworzony przez oddział Ubisoft Quebec), Codename Hexe (autorstwa Ubisoft Montreal) oraz gra na urządzenia mobilne – Codename Jade. Obficie, jak na tylko jedną serię. Szczerze mówiąc, nie pamiętam aby kiedykolwiek jakaś znana marka dostała jednorazowo ogłoszenie aż 4 kolejnych gier. Jeśli są wśród nas weterani pamiętający takie historie, zapraszamy do podzielenia się w komentarzach.

Jak może nie wszyscy pamiętają, Ubisoft zaliczył już etap nadmiarowego eksploatowania tej marki. W latach 2009-2015 wyszło aż 8 głównych odsłon serii, począwszy od części drugiej, aż do Syndicate. Tendencja niestety nie była wznosząca. Kolejne epoki dostawały coraz gorzej ocenianie produkty, a gdy w końcu ogłoszono że 2016 będzie rokiem bez premiery Assassin’s Creed, wielu odetchnęło. Później nastąpiła epoka „uRPGowienia” serii, ale to historia na inny wpis.

Fala druga – łyk białej mewy po obiadku

Równy miesiąc po francuskiej uczcie, przyszła kolei na rodzimą biesiadę w znanym gronie. Studio CD Projekt RED zaprosiło wszystkich na odbywające się 4 października 2022 wydarzenie, w ramach którego mieliśmy poznać przyszłość serii Wiedźmin oraz Cyberpunk. Danie główne przerosło jednak apetyty nawet najbardziej wygłodniałych fanów Geralta. Polacy zapowiedzieli aż 5 (słownie: pięć!) nadchodzących gier ze świata Wiedźmina! Robocza póki co nazwa Wiedźmin Polaris ma rozpocząć kolejną trylogię w uniwersum A. Sapkowskiego, a do kompletu dodano projekty o egzotycznych kryptonimach Canis Majoris oraz Sirius.

O żadnym z powyższych tytułów nie wiemy zbyt wiele, a ogłoszenie dat premier wydaje się póki co melodią bardzo dalekiej przyszłości. Czy Redzi wzorowali się w jakikolwiek sposób na Ubisofcie, czy też sami planowali wcześniej naładować pełny rewolwer i wystrzelać w stronę fanów cały bębenek zapowiedzi? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy. Oby tylko nie okazało się że jedno małe, pamiętne *beep* które rozpoczęło wielomiesięczną lawinę hypu, zakończonego znaną konsolową katastrofą, było jedynie zwiastunem odcinania kuponów w skali, jakiej nie jesteśmy w stanie sobie dzisiaj wyobrazić.

Fala trzecia – w moich niespokojnych snach…

Dochodzimy do najnowszej multi-zapowiedzi. Dwa tygodnie po koncercie Redów, przenosimy się z biesiadnym namiotem do Japonii, skąd od kilku dni przez nieszczelne połączenia przewodów międzyludzkich, wyciekały strumienie informacji w ilościach, w których można by zażyć gorącej kąpieli. Tym razem sprawcą całego zamieszania jest Konami, które w ramach opublikowanego materiału zapowiedziało powrót legendy survival horroru – marki Silent Hill. Plotki o tworzeniu nowej wersji Silent Hill 2 przez polskie studio Bloober Team słyszał chyba każdy. I to się potwierdziło. Sęk w tym, że Konami nie poprzestano jedynie na remaku najwybitniejszego przedstawiciela gatunku. Nawet nie na nowej, pełnoprawnej odsłonie serii. To samo Konami, które na długie lata zakopało pod ziemię tak legendarne marki jak Silent Hill czy Metal Gear, odkopując pierwszego z umarlaków zapowiedziało aż trzy nowe gry oraz kolejny pełnometrażowy film (w reżyserii Christopha Gansa – współtwórcy pierwszej adaptacji filmowej z 2006 roku).

Branżowe portale eksplodowały krytycznymi opiniami odnośnie wyborów kadrowych podjętych przez Konami. Wielu graczy, zwłaszcza tych którym produkcje Bloober Team nie przypasowały do gustu, nie wyobraża sobie aby polskie studio udźwignęło presję i poziom oczekiwań. Doskoczenie do rekordowo zawieszonej poprzeczki nie jest jednak niewykonalne, co dobitnie udowodnił Capcom w 2019 roku, tworząc arcygenialny remake Resident Evil 2. Podobno zresztą tym umotywowana jest decyzja Konami o wskrzeszeniu marki Silent Hill. Jak się chce, to się da. Nie skreślałbym więc krakowskiego studia – są świadomi zarówno swoich braków, jak i ogromu oczekiwań – dajmy im się wykazać.

Zdecydowanie bardziej martwi mnie wynajęcie do kolejnej odsłony serii - Silent Hill F, załogi z NeoBards Entertainment. Ludzie ci zasłynęli głównie z parszywej gry Resident Evil: Resistance z 2020 roku, która jest jedną z najgorszych przedstawicieli serii od Capcomu. Na dniach wychodzi kolejny multiplayer spod ich pióra – Resident Evil Re:Verse i wczesne recenzje zwiastują kolejną śmierdzącą katastrofę. Także tak – jakieś doświadczenie z gatunkiem mają (a nawet z najwybitniejszą obok Silent Hill marką), ale niestety ich dotychczasowe osiągnięcia nie wróżą niczego dobrego.

Dedukcja, drogi Watsonie – co dalej?

W zaledwie dwa miesiące trzykrotnie dostaliśmy po głowie soczystą serią zapowiedzi. Uwielbiane przez miliony graczy marki, do jakich zaliczają się serie Assassin’s Creed, Wiedźmin i Silent Hill, będą w najbliższych latach dojone bez opamiętania. Do ostatniej kropli drogocennego mleka, aż zostanie jeno szkielet powłóczony skórą.

Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na kolejne multi-zapowiedzi. Uśpionych marek gotowych do agresywnego żeru na naszej nostalgii jest znacznie więcej. Sam Ubisoft ma w swoim portfolio jeszcze takie klasyki jak serie Splinter Cell, Rayman czy Prince of Persia. Konami, choć bez Kojimy nie potrafi zrobić dobrego Metal Geara, może przecież bez skrupułów wydoić markę kilkoma mobilkami i nikomu niepotrzebnymi spin-offami.

Oczami wyobraźni widzę jak na kolejnej konferencji Techland zapowiada pięć nadchodzących gier marki Dying Light, a Ubisoft szykuje trzy mobilne odsłony Far Cry. Insomniac Games zapowiadające za jednym zamachem pięć kolejnych Spider-Manów? Wiaderko w dłoń i wio do zagrody! Krowa sama się nie wydoi!

Oceń bloga:
19

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper