Recenzja gry Uncharted: Drake's Fortune (2007)
Niezwykle znane i utalentowane studio Naughty Dog mające już na swoim koncie tak niezwykłe osiągnięcia jak wyżej wspomniane platformówki z jamrajem pasiastym w roli głównej czy z dwójką charakterystycznych bohaterów, zdecydowało się zaserwować graczom z całego świata zupełnie nowe uniwersum, pod każdym względem inne od swoich poprzednich dzieł.
Wyżej wspomniane studio w latach 90-tych na pierwszej konsoli PlayStation (nazywanej w Polsce poczciwym szarakiem) oraz na początku XXI wieku na konsoli PlayStation 2 tworzyło platformówki, i to nie byle jakie.
W takim układzie skoro podczas piątej oraz szóstej generacji konsol ,,niegrzeczne psy’’ wydawały fenomenalne platformówki to dlaczego nie chciały tego samego uczynić w siódmej generacji konsol?
Być może to studio na czele z Neilem Druckmanem chciało wraz z premierą nowej konsoli obrać sobie nowy kierunek kariery odmienny od tego dotychczasowego aby spróbować czegoś nowego, a może tworzenie platformówek się panom i panią z tego studia po prostu znudziło i posiadając duże (być może zbyt duże) ambicje wszyscy chcieli zabrać się za bardziej poważniejszy projekt, mający rzekomo odmienić całą branżę gier wideo. Było to z pewnością dla nich wielkie ryzyko, które mogło się zakończyć albo gigantycznym sukcesem albo gigantyczną porażką.
Sam nie wiem co wtedy pracownikom tego studia strzeliło do głowy. To wiedzą już tylko oni. W każdym razie ich ambitny projekt o nazwie Uncharted zakończył się ogromnym sukcesem, co mnie oczywiście ogromnie cieszy.
Obecnie w 2020 roku (kiedy tą recenzję piszę) mamy na rynku dostępne cztery główne odsłony serii Uncharted oraz jedną poboczną z podtytułem ,,The Lost Legacy’’. Ewentualnie jest również jeszcze jedna poboczna odsłona serii wydana w 2011 roku na przenośnej konsoli PlayStation Vita, ale o niej raczej większość graczy wolałaby zapomnieć. W każdym razie obecnie nie zanosi się na to aby twórcy tworzyli kolejną grę z tej serii, nawet gdy coraz to bardziej zbliżamy się do premiery konsoli PlayStation 5 od firmy Sony, na której takowa produkcja mogłaby się jednak ukazać.
Tak czy siak studio Naughty Dog stworzyło tak fenomenalną serię, że nawet te pierwsze odsłony (mające na karku ponad dziesięć lat) mimo że na tle tych najnowszych odsłon wypadają dosyć blado, to jednak są nadal fenomenalnymi grami, które zasługują na uwagę graczy.
Cała seria została zapoczątkowana w 2007 roku grą Uncharted: Drake’s Fortune, którą dzisiaj zrecenzuję. Jest ona niewątpliwie najkrótszą oraz najmniej rozbudowaną odsłoną ze wszystkich, i tym samym jest niestety ignorowana przez większość graczy, co jest według mnie ogromnym błędem. Mimo, że ma ona na karku obecnie 13 lat, to jednak nadal jest grywalną i przyjemną produkcją, do której mam ogromny sentyment.
Pierwszą swoją pełnoprawną recenzję dedykuję wszystkim graczom, którzy uważają pierwszą odsłonę serii Uncharted za średnią produkcję, w którą nie warto zagrać. Zapraszam po tym nieco długim wstępie na (mam nadzieję, że) przyjemną lekturę;).
Pierwsza odsłona serii Uncharted tak jak wszystkie pozostałe odsłony tej serii jest przygodową grą akcji TPP (czyli z perspektywy trzeciosobowej) z elementami logicznymi. W grze wcielamy się w postać Nathana Drake’a, czyli dzielnego jak i zarazem śmieszkowatego poszukiwacza skarbów, który wraz z dziennikarką Eleną Fisher wyławia trumnę swojego przodka Sir Francisa Drake’a po tym jak zaczął podążać za jego śladami. Jak się okazuje w trumnie nie ma ciała jego przodka, tylko pamiętnik samego Sir Francisa Drake’a w którym zapiski sugerują, że skarb tego przodka znajduje się na wyspie El Dorado. Nathan więc na takową wyspę się udaje gdzie oprócz sponsorującej mu tę wyprawą Eleny, towarzyszy mu również jego największy przyjaciel Victor Sullivan. To, co na tej wyspie się wydarzy musi doświadczyć sam gracz, który wcieli się w Nathana Drake’a.
Zarówno teraz jak i w okolicach premiery tej gry, cała jej warstwa fabularna oraz ogólne założenia gameplay’owe kojarzyły się graczą min. z filmami z Indiana Jones’em w roli głównej czy też przede wszystkim z kultową serią Tomb Raider zapoczątkowaną w 1996 roku gdzie gracz się wcielał w niezwykle seksowną panią archeolog Larę Croft.
Trzeba przyznać, że te skojarzenia są bardzo uzasadnione, ponieważ Nathan Drake tak samo jak Lara Croft eksploruje opuszczone katakumby, rozwiązuje zagadki logiczne oraz przedziera się przez gęstą dżunglę. Jakby nie patrzeć nie jest to zbyt oryginalny pomysł, ale się ostatecznie sprawdził, i według mnie jest to główna zasługa kreacji protagonisty (czyli Nathana Drake’a) który mimo pewnego charakterku jest postacią z którą można się zżyć i ją polubić. Oprócz Nathana jego towarzysze są równie świetnie wykreowanymi postaciami, i jest to dowód na to, że nawet mało oryginalny pomysł, który wystąpił już w wielu filmach, grach, książkach czy komiksach może się sprawdzić jeżeli w umiejętny sposób wykreuje się bohaterów.
Sama warstwa fabularna mimo wcześniej wspomnianej małej oryginalności, jest dosyć ciekawa (głównie dzięki świetnie wykreowanym bohaterom) oraz obfituje w wiele świetnych zwrotów akcji, które dobrze urozmaicają przedstawioną w grze historię.
Jeżeli chodzi o rozgrywkę, to jest ona bardzo przyjemna oraz różnorodna. Podczas przygody gracz będzie przechodzić przez wiele sekwencji parkour’owych, będzie brać udział w bardzo widowiskowych strzelaninach, będzie rozwiązywać zagadki logiczne oraz będzie mógł (jeżeli lubi masterować gry) zbierać skarby, których jest do zebrania aż 61…ale po kolei.
Chcąc po krótce omówić wszystkie aspekty gry zacznę od parkour’u, który jest niezwykle istotnym elementem tej produkcji, ponieważ prawie że cały czas gracz będzie zmuszony do przeskoczenia jakiejś przepaści, do wspinania się na jakiś wyższy punkt, do przejścia po zawalającym się pod ciężarem Nathana głazem, oraz do wielu innych parkour’owych sekwencji. Sam parkour został wykonany bezbłędnie. Nathan skacze w kierunku w którym chce gracz, oraz wykonuje wszystkie ruchy jakie od niego wymaga gracz, dzięki czemu podczas ogrywania tej gry nie powinna się zdarzyć taka sytuacja, że gracz będzie chciał wyrzucić swój kontroler przez okno, przez to że Nathan np. zamiast w lewo skacze przed siebie, i tym samym spadając w przepaść zalicza zgon.
Jeżeli chodzi o strzelanie, to tutaj również nie ma zbyt wielu błędów. Model strzelania jest bardzo przyjemny oraz satysfakcjonujący, a arsenał broni dosyć pokaźny. Podczas rozgrywki gracz będzie mógł strzelać z różnych pistoletów, karabinków, strzelb, rewolwerów, czy na nawet ze snajperki. Oprócz tego w skład arsenału broni wchodzi również pomocny w wielu sytuacjach granat. Podczas rozgrywki można również na upartego eliminować przeciwników po cichu, ale jest to jednak trochę bezsensowne zachowanie, ponieważ rozgrywka w tej produkcji jest raczej nastawiona na widowiskową walkę w bezpośredniej konfrontacji, a sam system eliminacji przeciwników po cichu został zaprojektowany w dosyć średni sposób, więc ja bym go traktował raczej jako ciekawostkę niżeli coś z czego można by było korzystać podczas rozgrywki na dłuższą metę.
Natknąłem się w ogóle na takie opinie, że w grze jest za dużo strzelania, i z jednej strony to rozumiem, ponieważ nie jest to jakiś rasowy FPS tylko trzecioosobowa gra akcji gdzie oprócz strzelania ważna jest eksploracja oraz narracja, ale z drugiej strony aż tak dużo tego strzelania w grze nie ma (co niektórzy gracze trochę przesadzili z tą opinią) a sam element strzelania musiał zostać dosyć dogłębnie wykorzystany aby w przygodowej grze akcji TPP jakakolwiek akcja była. Poza tym te nagłe, niespodziewane strzelaniny z piratami oraz innymi złowrogo nastawionymi frakcjami przeciwników po tylu latach od premiery tej gry dodają tej grze według mnie pewnego uroku:).
Dochodzimy teraz do zagadek logicznych, które w grze w której się wcielamy w poszukiwacza skarbów powinny odgrywać bardzo ważną, a nawet kluczową rolę. Mimo, że same zagadki logiczne są ciekawe, to jednak w grze jest ich zaledwie kilka, przez co nie do końca uważam że został wykorzystany potencjał głównej tematyki tej gry, i tak naprawdę nie odnosimy przez to wrażenia że wcielamy się w poszukiwacza skarbów potrafiącego dzięki swojej wiedzy rozwiązać te zagadki, tylko w jakiegoś niezdarę który wszystko robi przez przypadek.
Tym bardziej mnie to boli, że w grze wielokrotnie odwiedzamy jakieś katakumby czy inne podziemne lokacje, które aż proszą się o to aby w nich jakąś zagadkę zaimplementować.
Szkoda, ponieważ jest to nie wykorzystany przez twórców potencjał tematyki głównej tej gry, co można zdecydowanie zaliczyć na minus.
Jednak na plus można zaliczyć oprawę audio-wizualną tej gry, która po prostu wymiata. Jak na 2007 rok gdzie konsola PlayStation 3 dopiero stawiało swoje pierwsze odważne kroki w branży gier wideo, gra wygląda fenomenalnie. Po prostu studio Naughty Dog wycisnęło wszystkie soki z poprzedniej konsoli firmy Sony oferując graczom jedną z ładniejszych gier 2007 roku. Aż chce się podczas rozgrywki na chwilę zatrzymać aby po podziwiać przepiękne widoki zielonej wyspy El Dorado.
Te piękne widoki zostały okraszone świetnym soundtrackiem skomponowanym przez Grega Edmonsona, który stanął na wysokości tego zadania. Soundtrack jest reprezentantem muzyki epickiej połączonej z muzyką klasyczną czy nawet czasami brzmieniami elektronicznymi, dzięki czemu soundtrack pozostaje na długie lata w pamięci. Szczególnie w pamięć zapada główny motyw tej gry, który zna chyba każdy gracz. Osobiście muszę zdradzić, że gdy słyszę główny motyw Uncharted ogromnie się wzruszam, ponieważ przypominają mi się wtedy chwile w których ogrywałem gry z tej serii, i chwile w których wszystkie wydarzenia w każdej odsłonie przeżywałem wraz z Nathanem. Coś pięknego.
W grze występują również sekwencje w których przejmujemy kontrolę, nad jakimś pojazdem. Przykładowo w pewnym momencie Elena zasiada za kierownicą dżipa, a gracz jako Nathan strzela z umieszczonego w przyczepie działka do goniących ich przeciwników. Jest to niezwykle widowiskowe. Oprócz tego mniej więcej w połowie gry przyjdzie nam prowadzić skuter wodny, co również jest ciekawym urozmaiceniem tym bardziej że płyniemy skuterem wodnym pod prąd, a w dodatku przeciwnicy do rzeki wrzucają wybuchające beczki. Ten element gry się sprawdza, i mimo że nie występuje on aż tak często jak strzelanie (bo zaledwie kilka razy) to jest jednak przyjemnym oderwaniem się od strzelania do przeciwników. Sama gra jest dosyć liniowa co mi osobiście nie przeszkadzało, ponieważ lubię liniowe gry, ale jeżeli ktoś takich nie lubi to raczej powinien ten tytuł omijać szerokim łukiem.
Jeżeli chodzi o długość tej gry, to trwa ona ok. 8 – 10 godzin, więc zbyt długa nie jest, ale i tak warto po nią sięgnąć, tym bardziej że lokacje są całkiem nieźle zaprojektowane. Mamy w grze zieloną dżunglę, katakumby, kościoły, zamki, cmentarze oraz wiele innych architektonicznych dzieł.
W zremasterowanej wersji na konsoli PlayStation 4 twórcy w grze zaimplementowali oprócz polskich napisów polskie dialogi (czyli mamy pełną polską wersję językową) gdzie głosu Nathanowi udziela sam Jarosław Boberek, i trzeba przyznać że robi to w fenomenalny sposób i idealnie jego głos do postaci Nathana pasuje. Niestety w oryginalnej wersji na konsolę PlayStation 3 nie ma ani polskich napisów ani polskich dialogów, ponieważ te pojawiają się dopiero w grze Uncharted 2: Among Thieves z 2009 roku wraz z panem Jarosławem Boberkiem, ale i tak warto po oryginał sięgnąć, aby poczuć klimat poprzedniej konsoli firmy Sony;). Tym bardziej, że obecnie na allegro można ją (oryginalną grę) zgarnąć za zaledwie 20 zł.
Oryginalna wersja tej gry z konsoli PlayStation 3 jest o tyle ważna i wyjątkowa, że jest to nie tylko pierwsza odsłona serii Uncharted ale też pierwsza gra w historii jakiejkolwiek konsoli od firmy Sony, która miała w sobie zaimplementowany system osiągnięć wraz z pucharkiem platynowym. Właśnie ta produkcja jako pierwsza oferowała zdobywanie trofeów, więc między innymi z tego powodu zapisała się ona złotymi literami w historii konsol PlayStation od firmy Sony.
Podsumowując, pierwsza odsłona serii Uncharted jest na prawdę świetnym tytułem w którym można spędzić miło czas, poznając zwariowaną i pełną zwrotów akcji historię Nathana Drake'a. Dodatkowo jeżeli zaakceptuje się trochę małą liczbę zagadek logicznych, można czerpać również ogromną przyjemność z całkiem przyzwoitego modelu strzelania czy eksploracji fenomenalnie wyglądającego i brzmiącego El Dorado;)
Grajmy z pasją.