Resident Evil: Infinite Darkness (2021) - Recenzja 1 sezonu. Polityka międzynarodowa
Od pierwszych informacji na temat Infinite Darkness czekałam z niecierpliwością na te anime. Jednak gdy pokazali pełny zwiastun, to obawiałam się, że będzie taki sam jak poprzednie animacje. I niestety okazało się to rzeczywistością. Oto recenzja 1 sezonu Resident Evil: Infinite Darkness (PL: Resident Evil: Wieczny Mrok).
Czas czytania: 4 min.
ONZ wchodzi do gry.
Historia dzieje się 6 lat po wojnje domowej w fikcyjnym państwie Penamstan. Własnie w tym kraju pomaga potrzebującym jedna z głównych bohaterów, Claire Redfield, pracowniczka TerraSave, która przeżyła epidemię zombie w Raccoon City w 1999 roku. Niestety kobieta będzie musiała jechać do samego Białego Domu, gdyż zobaczyła przerażający rysunek chłopca, który był świadkiem tejże wojny. Do Waszyngtonu przyleci też jeden z głównych bohaterów, Leon S. Kennedy, agent federalny, który przeżył te same wydarzenie co Claire. Jednak ich spotkanie nie będzie trwało długo, gdyż każdy z nich będzie miał własną misję do wykonania. Szkoda, że znów nie będą mogli dłużej porozmawiać, ale twórcy wynagrodzą nam to ostatnią sceną, która jest intrygująca i naprawdę mnie wkurzyła. Ogólnie to mnie trochę rozczarowała fabuła, ponieważ po tym jak Capcom wydał na świat Residenta 7 oraz Village, to myślałam że nareszcie stworzą animacje, która nie będzie skupiała na polityce, ale myliłam się. Jednak to nie znaczy, że fabuła jest słaba. Jest naprawdę niezła, ale niestety bardzo przewidywalna, zwłaszcza jeśli ktoś oglądał poprzednie animacje (ten sam schemat).
Nieruchomy rollercoaster pełen zombie
Anime składa się ze czterech odcinków (które trwają 25 min.), ale myślę, że powinni dać to jako film. Trwa tyle samo co RE: Vandetta. Myślę, że mogli dać więcej czasu, ponieważ postacie drugoplanowe mogły być super, a wyszło drewno. Jedyną dobrą postacią drugoplanową jest Shen May. Szkoda że antagonistą jest kolejny człowiek typu ,,jestem zły, mam pieniędze i wirusa, a wy nie" xD. Jedyne poprawne postacie to są główne. Claire w przeciwieństwie do RE: Degeneracja, jest zabójcza i nie zawaha się przeklinać, a Leon próbuje zgrywać twardziela, ale dalej kocha dawać śmieszne teksty, żeby poderwać kobietę (dlaczego on jeszcze jej nie ma, to ja nie wiem). Muszę pochwalić produkcję za grafikę, która czasem wygląda naprawdę świetnie, oraz za opening, którego nie chciałam pomijać, bo był bardzo przyjemny.
Największą wadą tego horroru jest to, że... nie jest w ogóle straszny. Twórcy poszli w ślady RE 6 i zaoferowali nam dużo akcji, ale przez to straciliśmy poczucie strachu. Najgorsze jest to, że nawet tego nie dali do perfekcyjnego poziomu. Gdy jeszcze zwykłe walki z zombie mogą dawać frajdę, to walka z ,,bossem" wieje nudą.
Podsumowanie
Myślę, że mimo paru wad, warto obejrzeć ten serial. Nieważne, czy jesteś fanem czy nie, na 100% będziesz zadowolony z sensu, graczu! Miłego seansu.