Jak oni jeżdżą?
Dawno nie przyglądałem się życiu NPCków, więc czas to nadrobić :). W zeszłym tygodniu Epic Games Store dał za darmo grę Car Mechanic Simulator 2017. Wprawdzie nie jest to mój ulubiony gatunek i kompletnie nie znam się na samochodach (choć oglądałem „Fanów czterech kółek” i „Top Gear” :P), ale – muszę przyznać – przyjemnie podłubać sobie przy wirtualnym aucie :D.
Ale nie o tym chciałem. Ta produkcja nasunęła mi ciekawą myśl – chodzi o NPCków i ich styl jazdy. Wszyscy to znamy, choćby z GTA – taki Stanley jedzie sobie przez Liberty City swoją dwuletnią Kurumą, modląc się, by nikt go nie zabił ani nie okradł. Nagle, bez dania racji, wjeżdża w latarnię, inny pojazd, pieszego albo radiowóz i odjeżdża… No właśnie – zacząłem się zastanawiać – dlaczego rzeczony Stanley zachowuje się tak dopiero, gdy znajdzie się w polu widzenia Protagonisty (nawet, gdy ten po prostu sobie idzie ulicą)? Jakim cudem Stanley zgłupiał akurat w tym momencie? Przecież (sądząc po nienagannym wyglądzie wozu) wcześniej jeździł normalnie.
Co gorsza, Stanleyowie całego Liberty City (i nie tylko) jeżdżą po mieście niemal cały czas, zawsze stadnie. Wyjątek stanowi moment, gdy Protagonista „na już” potrzebuje samochodu. Wtedy nagle wszystkich dopada chrypka/ślepota/cokolwiek i nikt nie przejeżdża przez dłuuugie minuty. A jak już Protagonista jednak jakąś furę dorwie to odkręca się kranik ze Stanleyami i znowu jeżdżą całymi chmarami.
Inna sprawa to wspomniane kradzieże. O ile rozumiem, że auto stojące na parkingu może być łatwym łupem dla Protagonisty (choć w Liberty City zamontowałbym chyba autoalarm rodem z For Your Eyes Only :D) to nie bardzo mi się widzi, by tak łatwo było wyciągnąć takiego Stanleya z auta na środu skrzyżowania… a tym bardziej autostrady. Innymi słowy – czemu w grach NIKT nie zapina pasów? Szczególnie kuriozalne było to w GTA IV (słynne wylatywanie przez przednią szybę).
Skoro już wspomniałem o bezpieczeństwie – czemu żadne z tych auto nie posiada poduszek powietrznych? Rozumiem, że rzęchy z Los Santos mogą takich nie posiadać (w końcu auto i tak ktoś ukradnie, więc szkoda na to kasy), ale czemu samochody poruszające się po Londynie niedalekiej przyszłości ich nie mają? Zostały wyposażone w rozbudowane AI i inne takie bajery, a zwykła poduszka powietrzna to szczyt myśli technologicznej? No cóż…
Swoją drogą, zauważyliście jak głupi jest autopilot w ostatniej części Watch Dogs? Fakt, dojedzie do celu (prędzej czy później), ale ma lekkie problemy na zakrętach (przynajmniej w moim przypadku tak było). Wolałem samemu prowadzić niż zdać się na łaskę i niełaskę AI… Nie, żeby taksówkarze z Los Santos czy innego Liberty City jeździli sensowniej. Co to to nie.
Wisienką na torcie jest zazdrość, jaka zżera Stanleyów z wirtualnych światów. Gdy po wielu dniach męczarni Protagonista zdobywa Ultra Rzadkie Auto, Stworzone w Dwóch Egzemplarzach to zaraz wszyscy Stanleyowie kupują to samo auto i jeżdżą nimi, by pokazać Protagoniście, że ich stać… Najbardziej jednak ich bawi, gdy Protagonista swoje auto rozwali – wtedy wszyscy jak jeden mąż chowają swoje Ultra Rzadkie Auta, Stworzone w Dwóch Egzemplarzach pod ziemię… albo pod wodę… gdziekolwiek, byle Protagonista nie mógł takiego auta zdobyć.
I tym akcentem kończę ten ostatni wpis przed wakacjami. Życzę Wam dużo odpoczynku, sporo chłodu i mnóstwa czasu na granie.
Do blogowania wrócę we wrześniu! Czujcie się ostrzeżeni ;)!