Dokumenciki do kontroli
Dwa lata – dokładnie tyle czekałem na grę, która obiecała mi być swoistym ulepszeniem Papers, Please!. I wreszcie się doczekałem!
Premiera polskiej gry Contraband Police mocno mnie zaskoczyła. Przestałem śledzić temat, a tu nagle, 8 marca 2023 roku, na swoim mailu znalazłem informację od STEAM, że gra jest już dostępna. Czym prędzej ją kupiłem za 70 złotych… i nie mogłem się od niej oderwać!
Na wschód!
Bohaterem gry jest pracownik straży granicznej fikcyjnego państwa Acaristan. Niestety, jego imię albo nie zostało podane, albo ja go nie zapamiętałem, więc przez całą grę nazywałem go “Borewicz”. Bo w sumie co za różnica?
Nasze zadanie wydaje się proste – sprawdzać dokumenty, szukać kontrabandy i przystawiać właściwą pieczątkę lub, w razie konieczności, aresztować delikwenta. Tak to wyglądało u Lucasa Pope’a (minus auta) i tego spodziewałem się po zagraniu dwa lata temu w prolog tej gry. Oj, jak bardzo się pomyliłem.
Każdy dokument posiada kilka informacji, które musimy sprawdzać. W większości przypadków musimy po prostu klikać na właściwe rubryki. Ale są dwie kwestie - pierwsza to skupienie naszego bohatera (pasek wyczerpuje się z każdą sprawdzoną informacją) oraz to, że nie wszystko da się sprawdzić klikając. Na przykład zdjęcia - weryfikujemy je na podstawie naszych własnych oczu. Do tego dochodzi konieczność sprawdzenia każdego zakamarka auta. A growi przemytnicy bywają bardzo pomysłowi i trzeba być czujnym (np. trafił mi się koleś, który przewoził krowy i świnie; narkotyki były ukryte w sztucznej śwince).
Jak pisałem poprzednio, do poszukiwania kontrabandy używamy różnych przedmiotów. Te mają określoną wytrzymałość i trzeba mieć ich zawsze zapas (a to kosztuje). Do tego dochodzi ułatwienie w postaci latarki z UV - wszystkie miejsca z ukrytą zawartością są wówczas oznaczone "wężem".
Z kapiszona
Jednak nasza praca nie ogranicza się tylko do siedzenia na granicy. Byłem zaskoczony, gdy nagle zacząłem dostawać inne zadania. A to musiałem wspomóc lokalną policję w walce z gangiem, a to trzeba było rozwikłać zagadkę morderstwa. Innym razem musiałem śledzić pewną osobę… Do tego dochodzą pościgi samochodowe za przemytnikami, a nawet zawożenie aresztantów i przechwyconych dóbr do odpowiednich miejsc.
W powyższych pomaga broń i radiowozy. Do tych pierwszych zalicza się pistolet (Makarov), strzelba, SMG, kałasznikow i snajperka. Korzystamy z nich niezmiernie często - zarówno podczas niektórych misji oraz gdy zostaniemy napadnięci (wtedy gra staje się rasowym, choć nieco staroszkolnym, FPSem), ale także możemy ich używać w przypadku próby ucieczki kierowcy. Niestety, ci są wyjątkowo twardzi - jeden dostał pół magazynka z kałacha w tors, ale przeżył.
Z kolei radiowozów mamy do wyboru trzy: Azar-V ZZ I (czyli UAZ 452 z 1976), Zaved XT I (Łada 1500 z 1978) oraz Grazduk P9 I (GAZ-66). Każdy z nich ma inne parametry (wytrzymałość, pojemność i szybkość) i można je ulepszać za zarobioną kasę. Osobiście najczęściej jeździłem szybkim Zavedem, ale oba pozostałe też mają swoje zastosowania.
Co ciekawe, pojazdy rozwijamy przy pomocy pieniędzy. Te zarabiamy legalnie poprzez sprawdzanie aut, wykonywanie misji, handel z niektórymi przyjezdnymi oraz oddawanie aresztantów do obozu pracy. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by wziąć łapówkę od przemytnika.
Jeśli chodzi o grafikę to nie ma się czego przyczepić. Za taką cenę nie można oczekiwać nie wiadomo jakich wodotrysków - co nie oznacza, że gra straszy swoim wyglądem. Jeśli chodzi o muzykę to nie przeszkadzała mi w rozgrywce - czyli była dobra.
Potrzeba kontroli
Niestety, gra nie ustrzegła się błędów. Ot, kilka razy w ciągu rozgrywki z nikąd otrzymałem komunikat o niezaliczeniu zadania. Raz nawet zdarzyło mi się, że zobaczyłem go od razu po odłożeniu telefonu…
W samych mechanikach także trochę chrzęści. Na akcjach trzeba mieć każdy rodzaj broni, bo amunicji jest mało (kupujemy ją z własnej kieszeni), a giwer nie da się podnieść z pokonanych wrogów (przynajmniej mi się nigdy nie udało tego zrobić). Ba, nawet zdobycie z nich amunicji może być problematyczne, bo ciała znikają po jakimś czasie.
Mam też spory problem z pozostałymi pracownikami Straży Granicznej. Moi koledzy przez 90% czasu są bezużyteczni. Przemytnik ucieka? Policjant będzie stał i się gapił. Trzeba zawieźć więźniów do obozu pracy? Też pudło. Pozostali pracownicy przejścia granicznego nadają się tylko do dwóch rzeczy: odpierania wrażych ataków i odnoszenia rzeczy do pojazdu "interesanta". Oczywiście, możemy wezwać pojazd do odebrania więźniów i kontrabandy, ale to jest nieopłacalne (bo drogie).
Na koniec zwrócę też uwagę na kwestię postaci. W tej grze nie ma kobiet! No dobra, jest jedna - jako głos w słuchawce. Nie ma jednak ani jednego kobiecego modelu. Powoduje to, że każda postać wygląda identycznie - różnice są tylko w detalach. Szkoda.
Póki co brakuje też trybu swobodnego, ale twórcy informują, że już nad nim pracują. Przydałby się, ponieważ jednorazowe przejście gry zajęło mi ok. 20 godzin.