Superbohaterski powrót
Mimo mojego wielkiego sentymentu do Dragon Balla obejrzałem niewiele filmów kinowych z tego uniwersum. Jednakże, ostatni, zatytułowany Dragon Ball Super: Super Hero postanowiłem zobaczyć - aczkolwiek nie zrobiłem tego w kinie, lecz na spokojnie w domu.
Starzy znajomi w nowej odsłonie
Pierwsze co rzuca się w oczy to nowa oprawa graficzna. Zwykle od tego nie zaczynam, ale uznałem, że warto. Dość szybko się do niej przyzwyczaiłem, choć po jakieś godzinie zacząłem czuć się jakbym oglądał 90 minutową cutscenkę z gry.
Przechodząc do fabuły: wydarzenia przedstawione w filmie toczą się dwa (jeśli dobrze liczę) lata po fabule Broly'ego. Goku, Vegeta, Broly, Leemo i Cheelai przebywają na Planecie Beerusa. I wszystko byłoby normalnie (Saiyanie trenują, pozostali gotują lub jedzą), gdyby nie dziwnie zachowanie Boga Zniszczenia w stosunku do dziewczyny. Serio - nie zrozumiałem tego motywu, był bez sensu. Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione w mandze lub anime.
Skoro główni bohaterowie są wyłączeni z akcji, pałeczkę muszą przejąć inne postacie. Najwięcej czasu ekranowego dostał Piccolo (ponownie w roli niańki, ale także mentora Pan) oraz Gohan. Wprawdzie nie wyszło to poza typowy dla DB układ "słaby bohater, zmuszony okolicznościami, musi pokonać swoją słabość", ale dodano do tego pewne oszustwo ze strony Nameczanina. Ale o tym później.
Oczywiście, pojawiają się także inne postacie, ale w większości nie odgrywają jakiejś większej roli. Ot, przybywają, coś tam latają i tyle. Pojawia się też Gotenks, ale, niestety, tylko jako żart ze strony twórców…
Głównymi antagonistami są pozostałości Red Ribbon Army - ukrywający się pod bardzo "sprytną" nazwą Red Farmaceutical. Tu także spotkamy starych znajomych - m.in. Magenta jest synem generała Reda. Dodatkowo, zatrudniony przez niego dr Hedo jest wnukiem dr Gero. Co ciekawe, film pokazuje nam bardzo okrojone drzewo genealogiczne twórcy androidów.
Nowe androidy - Gamma 1, Gamma 2 i Cell Max - mocno mnie rozczarowały. Nie mają w sobie ani trochę wartości choćby 16 czy nawet 19. Z kolei ten ostatni po prostu mnie załamał. Czemu Toriyama to zrobił? Do tego zaskoczyło mnie zakończenie związane z "Gammami". Nie było złe, choć sądziłem, że będzie wyglądać inaczej.
More power!
Jak to bywa w DB, twórcy musieli pokazać jakieś nowe moce naszych bohaterów. Pod tym względem jest standard - choć cieszy mnie, że Piccolo też coś dostał, bo do tej pory było pod tym względem tak sobie.
Jednak sposób, w jaki otrzymał tę formę jest dla mnie co najmniej dyskusyjny. Miałem flashback z SSJ4 Vegety z DBGT. Serio - Nameczanin wprawdzie użył dostępnego środka, ale odniosłem wrażenie, że po prostu poszedł na skróty. Szkoda, bardzo szkoda.
Jeśli chodzi o Gohana to tu jest dużo lepiej. Nowa forma SSJ wygląda świetnie… Niestety, mam jedno "ale" - jest zdecydowanie zbyt silny. Jestem ciekaw jak wypada w zestawieniu z formami Blue czy God, ale obawiam się, że może być w tej lidze. Nie ma to sensu, bo to oznacza, że Gohan po prostu otrzymał "moc przyjaźni"...
W tym miejscu wspomnę jeszcze o Pan. Córka Gohana ma tutaj 4 lata, ale już trenuje z Piccolo. Zdziwiło mnie jednak, że nie potrafi latać - przecież w anime było wyraźnie pokazane, że mogła to robić jeszcze jako niemowlę! Rozumiem, że było to konieczne dla fabuły, ale można było to wyjaśnić przynajmniej jednym zdaniem.