Ojcowizna
Ponieważ jutro Dzień Ojca, czas rzucić okiem na growych tatusiów. Zadziwiające, ilu ich było.
Tym razem spojrzymy na to z perspektywy Stanleya, ksywka „Sukces”. Kilku jego ojców nigdy się nie pojawiło w jego życiu. Nikt nie wie co się z nimi stało, ani czy w ogóle istnieli. To trochę tak, jakby Stanley pojawił się na tym świecie z powietrza. Ale to, jak wiemy, nie jest prawdą, bowiem Stalney ma całe tabuny ojców.
Problem w tym, że niektórzy jego tatusiowie całkowicie go olewali, choć przynajmniej byli obecni. Oczywiście, byli także ci, którzy okazali się źli i albo próbowali przekabacić go na swoją stronę (wariant pozytywny) lub zabić (negatywny). Część z nich wysłała Bohatera, by przekonać Stanleya do ich racji. Niektórym się udało, innym nie – w zależności od umiejętności i intencji Bohatera.
Szczęśliwie, Stanley miał też kilku ojców, którzy oddali(by) za niego życie. Tych jest prawdopodobnie najwięcej z całej grupy. Niektórzy wyruszali na poszukiwania, gdy Stanley zaginął. Inni ginęli od kul lub magii, broniąc swojego syna. Część z nich pomścił, o części zapomniał. W końcu, mając tylu ojców, trudno pamiętać o każdym z osobna, prawda?
Jednak nie ma co się smucić, bo Stanley miał też dobrych ojców, którzy zajmowali się nim, a nawet przekazywali jakieś dobra i/lub tytuły w spadku. Naturalnie, nie zawsze wychodziło to Stanley’owi na dobre… Ale przynajmniej mieli dobre intencje i coś zostawili swojemu synowi.
Warto też wspomnieć o ojcach, z którymi Stanleya nie łączą żadne więzy krwi. Ci są różni i podpadają pod każdą z tych kategorii. Niemniej, istnieją i nie należy o nich zapominać.
Na zakończenie, chciałbym życzyć wszystkim ojcom (także tym przyszłym) wszelkiej pomyślności :).
Do zobaczenia za tydzień!