Retro kolekcjonerstwo - jak nie dać się oszukać!
Pewnie wielu kolekcjonerów zna to piękne uczucie, kiedy po spędzeniu wielu godzin, wręcz niemal całego dnia na targach rupieci szukając czegoś do powiększenia swojej retro biblioteki czuje się jak król/królowa. Tak czułam się również i ja kilka dni temu, gdy pomyślałam, że udało mi się upolować prawdziwą gratkę. Piękną kartę pamięci do PSX wraz z etui, pudełkiem i instrukcją za jedyne 20 zł, gdzie normalnie za taką przyjemność musiałabym zapłacić około 200zł. Jasne cena podejrzana i prawdopodobnie gdybym zobaczyła ją na aukcji w internecie nabrałabym 100% pewności, że coś jest nie tak, ale ponieważ to były targi rupieci to człowiek sobie myśli - a pewnie Pan sprzedaje jak leci.
Po całym dniu łażenia nadszedł czas na powrót do domu i przetestowania swoich zdobyczy. Wszystkie płyty z grami działają - super! No to nadszedł czas na kartę pamięci...działa! W takim razie wszystko w porządku, czas wyczyścić gry i sprzęty z brudu i kurzu i umieścić w szafce. Następnego dnia niczego nie spodziewająca się ja odpalam swojego PSX'a i co się dzieje? Konsola wypluwa moją kartę i mówi, że jest uszkodzona. Lekko podenerwowana zaczęłam huhać i dmuchać, może po prostu coś nie styka w końcu karta ma 30 lat. No niestety nie podziałało. To jest ten moment, że stałam się podejrzliwa. Wzięłam swoją drugą kartę pamięci jaką miałam dokładnie się przyjarzałam, ale nie mogłam znaleźć żadnych różnic no żadnych! Czas na plan B! Schodzę do piwnicy i w odmętach swoich śmieci i narzędzi wygrzebuje w końcu odpowiedni śrubokręt. Wracam na górę do swojego pokoju i rozkręcam śrubki. Co znalazłam? Pacniętego gluta!
Nie muszę chyba tłumaczyć co to oznacza, ale jedno mogę przyznać osoba, która odpowiedzialna za produkcję tych podróbek wykonała dobrą robotę. Zajmuję się retro grami video od 10 lat. Na pierwszy rzut oka nie było żadnej różnicy między tą kartą, a oryginałem.
Także chciałabym przestrzec retro kolekcjonerów. Nieważne czy sprzęt kupiony na aukcji w internecie na allegro, ebayu, olx itd, czy na targach rupieci. Zalecam rozkręcać kupione urządzenia i zaglądać do środka, bo nigdy nie wiadomo co zastaniemy w środku.