RECENZJA- Hot Wheels Unleashed
Każdy lubi niespodzianki. Rzecz w tym, że nie każda niespodzianka jest jednak miła. Często zdarza się, że tytuł po którym wiele oczekiwaliśmy okazuje się zupełnym rozczarowaniem. Oczywiście, zdarzają się też niespodzianki całkiem miłe i recenzowana gra okazuje się być właśnie takim przypadkiem...
"Hot Wheels Unleashed" to zręcznościowa gra wyścigowa oparta na licencji słynnej linii zabawek firmy Mattel. Twórcy teoretycznie mogli pokusić się o zrobienie na szybko byle jakich wyścigów wykorzystując jedynie wizerunki resoraków i wykręconych tras. I tak na prętce zrobiona produkcja pewnie na fali popularności marki sprzedałaby się wyśmienicie. Okazuje się jednak, że programiści przyłożyli się do swojego produktu nie idąc na przysłowiową "łatwiznę". Na duże słowa uznania zasługuje przede wszystkim model jazdy, który jest po prostu dopracowany i sprawdza się w praktyce w 100%. Samochodziki prowadzi się intuicyjnie jednocześnie z wyraźnym odczuciem, że prowadzimy kilkudziesięciogramowe resoraki a nie kilkutonowe pojazdy. "HW U" można więc śmiało porównać do dawnego hitu z czasów sięgających jeszcze Amigi czyli "Micro Mechines".
Nakład pracy włożony w tę produkcję widać również w samych modelach pojazdów. Te są bardzo różnorodne, odpowiadają autentycznym modelom i zrealizowane są z ogromną dbałością o szczegóły. Pasjonacie prawdziwych resoraków odnajdą mnóstwo smaczków i właśnie oni zapewnie najwięcej czasu spędzą w trybie fotograficznym. Autorzy zadbali nawet o wierne odwzorowanie rys na powierzchni malutkich samochodzików.
W arcadowych ścigałkach równie istotny jak model jazdy jest również różnorodność i konstrukcja tras. I w tym aspekcie gra wypada niestety już tylko przeciętnie. Wiele tras zarezerowana jest dla licznych dodatków, a te które są dostępne w głównej kampanii fabularnej nie porywają designem. Oczywiście kilka z tras może się spodobać, ale niewiele z nich zapadnie na dłużej w pamięci. Również w kwestii różnorodnoścu trybów wyścigów twórcy nieprzesadnie się popisali. W kampanii fabularnej rozgrywamy standardowe wyścigi ze strereowanymi przez konsolę przeciwnikami oraz wyścigi na czas. Na dokładkę co jakiś czas otrzymujemy możliwość walki z bossem co w praktyce jest niczym innym jak wyścigiem 1 na 1. Trochę to doskwiera, zwłaszcza na dalszych etapach kampanii. Kampanii, której największą zaletą jest prostota. Przygoda dla pojedynczego gracza otrzymała tytuł wdzięczny tytuł City rumble i polega na stopniowym odkrywaniu punktów na planszy, które odpowiadają kolejnym wyścigom. Brak tu jakichkolwiek udziwnień czy elementów na siłę odciągających od zabawy. Nie oznacza to jednak, że produkcja pozbawiona jest zbieractwa. Elementów kolekcjonerkich jest tu całe mnóstwo. Ale oprócz zbierania pieniędzy (za które możemy kupić nowe samodzodziki lub skrzynki z niespodzianką- o czym więcej za chwilę) oraz śrubek (waluta za którą ulepszamy pojazdy) wszystkie pozostałe znajdźki i nagrody są opcjonalną formą zabawy. Za każdy wyścig otrzymujemy różne elementy dekoracyjne, które możemy wykorzystać w naszej piwnicy by stworzyć idealny dla siebie kąt. To jednak tylko dodatek, z którego fani wyścigów mogą w 100% zrezygnować.
Wspomniane wcześniej skrzynki mogą sugerować, że w grze znajduje się system mikropłatności. Na szczęście tak nie jest, przynajmniej na razie. Nie zmienia to jednak faktu, że aby zagrać w kompletną edycję gry nalezy wydać mnóstwo pieniędzy na tematyczne DLC. I bez nich można się oczywiście dobrze bawić, ale nalezy tu ucziciwie wskazać, że zawartość podstawowej gry mogłaby być mimo wszystko nieco bogatsza. Nie to jednak jest największą bolączką produkcji. Gra traci wiele ze względu na poziom trudności. Ten jest za bardzo zależny od samochodu jaki posiadamy. Jeśli w losowych skrzynkach natrafimy na legendarny pojazd możemy być niemal pewnie że większość wyścigów wygramy bez trudu. "HW U" jest więc tytułem, w którym nasze postępy są zdecydowanie zbyt bardzo zależne od szczęścia, a dokładniej od tego na jaki pojazd natrafimy otwierając skrzynkę.
Aby jednak nie kończyć recenzji minusem warto wspomnieć jeszcze o wykorzystaniu pada Dual Sense na konsoli Playstation 5. Ta gra jest chyba najlepszą do tej pory produkcją wykorzystującą apaptacyjne trigery. Ta nowinka techniczna robi szczególne wrażenie tuż przed startem pojazdu. Naciskając triger odpowiadający za gaz, dosłownie czujemy pod palcami opór jaki stawia silniczek w maleńkim samochodziku. Podnosi to imersję może nie na kompletnie nowy poziom, ale samo w sobie stanowi miły dodatek do solidnych wrażeń jakich dostarcza gra.
"Hot Wheels Unleashed" nie jest grą idealną. To tylko lub aż solidna pozycja zrobiona przez fanów dla fanów małych samochodzików firmy Mattel. Co nie oznacza, że również inni nie będą się przy niej dobrze bawić. Warto więc pozbawić się uprzedzenia, że to "kolejna gra na licencji". Wtedy czeka Was mnóstwo zabawy.