PIŁA X
Na dziesiątą odsłonę kultowej w niektórych kręgach serii "Piła" nie czekał chyba nikt. W ciągu kilku ostatnich lat twórcy już dwukrotnie próbowali bez sukcesu reanimować krwawą franczyzę. Stworzony w 2017 roku "Jigsaw" skupiający się na głównym anatgoniście serii, przeszedł bez większego echa. Z kolei nakręcona 3 lata później "Spirala" mająca być w założeniu rebootem całego cyklu, okazała się równie straszna co zabawna i to bynajmniej nie tylko ze względu na grę wcielającego się w główną rolę, komika Chrisa Rocka. Po nowej "Pile" niewiele więc się spodziewałem. I dobrze. Bo finalnie nie jestem nią aż tak rozczarowany...
Akcja "Piły X" toczy się pomiędzy pierwszą a drugą odsłoną serii. Taki zabieg umożliwił twórcom stworzenie historii, w której centrum mógł znaleźć się uśmiercony w trójce John Kramer. I to właśnie na tej postaci skupia się pierwsza połowa filmu. Ta zdecydowanie lepsza połowa. Twórcy na samym początku pokazują widzom Kramera, który zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie ma dla niego żadnego ratunku. Rozwijający się rak mózgu jest nieuleczalny i bohaterowi pozostały jedynie tygodnie życia. Genialny inżynier nie mając nic do stracenia postanawia poddać sie eksperymentalnej terapii prowadzonej przez prywatny ośrodek położony gdzieś na odludnych terenach Meksyku. Nie trudno się domyślić, że ośrodek oferujący cudowną terapię to przekręt mający na celu wyłudzenie pieniędzy. Kiedy Kramer zdaje sobie z tego sprawę jest już za późno. Oszuści uciekają razem z jego pieniędzmi. Jak nie trudno się domyślić jest to idealny wręcz pretekst do tego by odnaleźć grupę oszustów, zamknąć ich w obskurnym miejscu i poddać serii wymagających prób. I w tym momencie film wraca na stare i niestety nie do końca dobre tory. Twórcy znów serwują nam torture porn z pułapkami w roli głównej. Tylko niestety pułapki te podobnie jak w najmniej chlubnych odsłonach cyklu, są po prostu absurdalne. Odcinanie nogi czy wypalanie twarzy ogromną dmuchawą choć irracjonalne to jako tako może się podobać miłośnikom filmowej makabry. Ale sceny w których bohaterowie muszą na "żywca" przeciąc sobie nogę żyłką lub odkroić kawałek własnego mózgu ocierają się niebezpiecznie o parodię. Pułapki w filmach z serii zawsze były przegięte, ale to co widzimy w "dziesiątce" prędzej wywoła uczucie zażenowania niż strach czy przerażenie.
Historii nie ratuje również zakończenie, które miało być w zamyśle zapewnie wielce zaskakujące. Fabularny twist jest tak pozbawiony logiki i sensu, że trudno będzie komukolwiek uwierzyć, że tak skonstruowana intryga mogłaby się wydarzyć. Oczywiście nie chcę zdradzić fabularnego rozwiązania by nie psuć nikomu niespodzianki, ale śmiało mogę powiedzieć, że nawet w tych powszechnie uważanych za najgorsze odsłony, faburalne twisty miały w sobie więcej logiki niż w nowej "Pile". Wreszcie w samej fabule nie brakuje absurdów czego sztandarowym przykładem jest puszczanie ofiarom nagrań z taśm magnetofonowych. Jest to absurdalne zważając, że zaróno Kramer jak i Amanda znajdują się w tym samym pomieszczeniu i często podchodzą do swoich ofiar by porozmawiać z nimi twarzą w twarz.
Sądząc po tych narzekaniach, można by uznać, ze nowa "Piła" to kompletny niewypał. Bynajmniej tak jednak nie jest. Pierwszą połowę ogląda się całkiem przyjmnie. W drugiej obok żenujących scen rodem z parodii slasherów znajdują się również i takie momenty w których na ekran powraca klimat starych odsłon cyklu. Również od strony realizacyjnej samej produkcji nie można zbyt wiele zarzucić. No może poza postacią Amandy, która wygląda na zdecydowanie starszą niż w "dwójce", choć jej akcja toczy się później niż "Piły X". Twórcy nie do końca wiadomo dlaczego nie pokusili się ani o cyfrowe odmłodzenie aktorki, ani nawet o bardziej kreatywny makijaż, który mógłby uprawdopodobnić to, że na ekranie oglądamy młodszą bohaterkę.
Podsumowując. Nie jest to zdecydowanie najlepsza odsłona cyklu. Nie jest też najgorsza choć niewiele ją dzieli od potworków pokroju "Piły 6" czy "Piły 3D". Czy to wystarczający powód by dać filmowi szansę? Tak, ale tylko wtedy jeśli ma się sporo czasu, a w kolejce nie czekają do nadrobienia inne filmy grozy. Bo nawet w tym roku lepszych od "Piły X" horrorów było naprawdę sporo.