Komiksowy Kącik Raven'a - Recenzja Batman: Joker Year One
/ Recenzja pochodzi z mojego bloga na ,którym znajdują się też recenzje innych komiksów /
Dzisiaj przyjrzymy się serii, która miała ogromny potencjał, ale niestety skończyło się na czymś, co pozostawia sporo do życzenia. Mowa o "Batman: Joker Year One" – komiksie, który mógłby być jednym z najlepszych przedstawień początków Jokera, a niestety zszedł na manowce. Ta historia miała szansę pogłębić naszą wiedzę o jednym z najbardziej złożonych złoczyńców w świecie DC, ale efekt końcowy jest, delikatnie mówiąc, rozczarowujący. W tej recenzji postaram się wyjaśnić, co dokładnie poszło nie tak, jakie decyzje fabularne sprawiły, że ten komiks stał się przykładem zmarnowanego potencjału, i dlaczego wielu fanów Batmana może poczuć się zawiedzionych po lekturze.
Oczekiwania kontra rzeczywistość
Zanim zaczniemy, warto podkreślić, że tytuł "Joker Year One" obiecywał coś wyjątkowego. Każdy fan komiksów z Batmanem wie, jak ważną postacią jest Joker. To postać, która ewoluowała na przestrzeni lat i stanowi doskonałe uosobienie chaosu oraz psychopatii, w kontraście do porządku, który symbolizuje Batman. Sama idea stworzenia "roku pierwszego" dla Jokera brzmi, jak strzał w dziesiątkę. W końcu "Batman: Year One" autorstwa Franka Millera i Davida Mazzucchelliego to klasyka, która ustanowiła nowy standard opowiadania o początkach bohaterów.
Tym większe było rozczarowanie, kiedy "Joker Year One" okazał się jedynie trzema zeszytami pełnymi chaotycznych wątków, niekonsekwencji i fabularnych absurdów. To, co mogło być głęboką analizą genezy psychopatycznego klauna, zamieniło się w historię pełną niedociągnięć. Już od samego początku czuć, że coś jest nie tak. Wprowadzenie różnych linii czasowych w teorii mogłoby działać na korzyść tej opowieści, ale niestety tutaj powoduje jedynie chaos.
Chaos narracyjny
Jednym z największych problemów tego komiksu jest brak spójności narracyjnej. Historia przeskakuje między przeszłością a teraźniejszością w sposób tak chaotyczny, że czytelnik momentami traci orientację. Owszem, skakanie między różnymi okresami czasowymi to popularny zabieg w literaturze i filmie, jednak wymaga to precyzyjnej struktury. W "Joker Year One" ten zabieg nie działa, a wręcz odwrotnie – wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Czytelnik zamiast skupić się na fabule, musi co chwilę zastanawiać się, gdzie i kiedy odbywa się dana scena.
Teraźniejszość w tej historii to moment, kiedy Joker zainfekował Gotham za pomocą dźwięku. Tak, dźwięku! Już ten koncept brzmi absurdalnie. Oczywiście, Joker wielokrotnie używał nietypowych metod zbrodni – od gazu śmiechu po trujące kwiaty, ale dźwięk, który zamienia ludzi w groteskowe kopie samego siebie, to już zupełnie inny poziom abstrakcji. Co gorsza, lekarstwem na tę "infekcję" są... nietoperze. Tak, nietoperze, które mają wyleczyć Gotham. To jeden z tych momentów, kiedy naprawdę trudno traktować historię na poważnie. Zamiast skupić się na psychologicznym portrecie Jokera, dostajemy fabułę, która bardziej przypomina tani film klasy B.
Nieprzemyślane fabularne decyzje
W fabule pojawia się wiele momentów, które wydają się sprzeczne z naturą samej postaci Jokera. Przykładowo, Joker zostawia Batmanowi wskazówkę, jak uratować miasto. To kompletnie nie pasuje do charakteru Jokera, który z definicji jest postacią nieprzewidywalną, chaotyczną i psychopatyczną. To właśnie ta jego nieprzewidywalność sprawia, że jest tak przerażający. Tutaj mamy do czynienia z Jokerem, który zdaje się działać przeciwko swojej własnej naturze. To nie Joker, który zawsze miał własne plany i nie obchodziło go, co stanie się z Gotham. To Joker, który nagle zaczyna współpracować z Batmanem, co jest zwyczajnie niewiarygodne.
Jednak to nie koniec dziwnych decyzji fabularnych. Kolejnym kontrowersyjnym elementem jest zmiana genezy Jokera. Wcześniejsze historie przedstawiały Jokera jako pojedynczą, tragiczną postać, która po nieszczęśliwym wypadku przemieniła się w klauna-złoczyńcę. W "Joker Year One" dowiadujemy się, że Joker to... trojaczkowie. W pierwszym zeszycie sugerowane jest, że trzy różne osoby przeszły przez transformację, ale w kolejnym zeszycie odkrywamy, że Joker stworzył trzy osobowości pod wpływem tajemniczego trenera, który kiedyś szkolił Bruce’a Wayne’a.
Zmiana genezy Jokera – kontrowersyjna decyzja
Zmiana genezy Jokera to jedna z tych rzeczy, która wzbudziła największe kontrowersje wśród fanów. Z jednej strony, twórcy komiksów mają prawo do eksperymentowania z postaciami, ale z drugiej – niektóre zmiany po prostu nie mają sensu. Wprowadzenie motywu trojaczków, a potem osobowości powstałych pod wpływem tajemniczego trenera, wydaje się kompletnie wymuszone. Widać tutaj próbę nawiązania do popularności wcześniejszej historii "Three Jokers", ale efekt końcowy jest daleki od tego, czego fani oczekiwali.
Sama postać trenera Jokera wprowadzona jest bez większego kontekstu. Mamy tutaj postać, która pojawia się nagle i równie szybko znika. Jest to kolejny przykład na to, że twórcy nie mieli jasno określonego planu na rozwinięcie tej historii. Wprowadzają postać, która teoretycznie ma być kluczowa dla genezy Jokera, tylko po to, by szybko ją usunąć, bez żadnego sensownego rozwinięcia.
Joker, będący symbolem chaosu, zawsze działał według własnych reguł. Jednak tutaj widzimy go w roli... ucznia? Trenera? Ciężko to jednoznacznie określić, ale cała ta dynamika wydaje się wymuszona i kompletnie niepotrzebna. Twórcy mogli skupić się na jednej konkretnej opowieści o Jokerze, ale zamiast tego zdecydowali się na wprowadzenie wielu niepotrzebnych elementów, które jedynie pogarszają ogólny odbiór tej historii.
Brak szacunku dla tradycji i postaci
Jednym z najbardziej irytujących elementów "Joker Year One" jest fakt, że Jim Gordon od początku wie, że Bruce Wayne to Batman. To odkrycie zawsze było jednym z kluczowych momentów w relacji między Gordonem a Batmanem. W tradycyjnych opowieściach to odkrycie miało ogromny wpływ na rozwój obu postaci. Tutaj jednak ten wątek zostaje kompletnie zbagatelizowany. Gordon wie od samego początku i to, co w innych historiach byłoby wielkim wydarzeniem, tutaj jest ledwie wspomniane. To kolejny przykład na to, że twórcy nie szanują ani tradycji, ani inteligencji czytelników. Batman i jego świat mają swoją unikalną mitologię, która przez lata była rozwijana i pielęgnowana. Zbagatelizowanie tak istotnego wątku jak tożsamość Batmana w relacji z Gordonem, to ogromny błąd.
Problemy z AI w ilustracjach
Jakby tego wszystkiego było mało, wokół "Joker Year One" wybuchły kontrowersje związane z użyciem sztucznej inteligencji do generowania części ilustracji. Fani zaczęli dostrzegać dziwne, niekonsekwentne elementy w rysunkach – nienaturalnie ułożone dłonie postaci, zmieniająca się sylwetka Jokera między panelami, czy identyczne ślady krwi wokół niego. Te detale, które zazwyczaj powinny być starannie dopracowane przez artystów, wskazują na to, że do tworzenia grafik mogła być użyta AI.
Podsumowanie – zmarnowany potencjał
"Batman: Joker Year One" to historia, która mogła być wielkim sukcesem, ale zamiast tego stała się symbolem upadku jakości komiksów DC. Słaba narracja, nieprzemyślane zmiany w genezie postaci, absurdalne rozwiązania fabularne i brak szacunku dla tradycji to tylko niektóre z problemów, które dręczą tę mini serię. Twórcy zdają się zapominać, że fani oczekują od komiksów czegoś więcej niż tylko kolejnych, szybko napisanych historii, które nie mają głębi ani spójności.
Zamiast przynosić nowe spojrzenie na postać Jokera, "Joker Year One" jedynie wprowadza zamęt i frustrację wśród fanów. DC musi zrozumieć, że aby odzyskać swoją pozycję lidera w świecie komiksów, musi zacząć tworzyć historie, które będą naprawdę warte uwagi i zapadające w pamięć. Niestety, "Joker Year One" to krok w przeciwnym kierunku i kolejny dowód na to, że coś jest nie tak w świecie komiksów DC.