Reklama

Komiksowy Kącik Raven'a - Recenzja Eventu DC Comics „Absolute Power”

BLOG RECENZJA
106V
user-93878 main blog image
RavenCalledSnejku_ | 08.12, 00:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Recenzja „Absolute Power” – Najlepszy event DC ostatnich lat?

/ Recenzja pochodzi z mojego bloga na ,którym znajdują się też recenzje innych komiksów /

DC znów zaprasza nas na ogromny crossover – Absolute Power. Tym razem Mark Waid i Dan Mora zaserwowali wydarzenie, które choć niepozbawione drobnych mankamentów, może śmiało kandydować w mojej ocenie do miana jednego z najlepszych eventów ostatnich lat ,powiem więcej może nawet stanąć w szranki z DC METAL o pierwsze miejsce.

 

Numer #1: Waller kontra bohaterowie

Pierwszy numer zaczyna się bez zbędnych wstępów. Amanda Waller, od dawna postrzegana jako jedno z najprzebieglejszych umysłów w DC, realizuje swój najnowszy plan, który natychmiast wprawia naszych bohaterów w chaos. Już na pierwszych stronach widzimy skutki jej intrygi – Liga Sprawiedliwości zostaje rozbita, a ich dotychczasowa przewaga ,którą mieli szybko obracają się przeciwko nim. Teraz bohaterowie bez mocy, ścigani zapędzeni wręcz w kozi róg muszą szybko myślec co dalej jeśli chcą przetrwać.

Mark Waid pokazuje tu swoje mistrzostwo w konstruowaniu napięcia. Nie tylko fabuła wciąga, ale także sposób, w jaki Waller przewiduje każdy krok bohaterów, pozostawiając im coraz mniej opcji. To idealne rozpoczęcie eventu – napięcie rośnie z każdą stroną, a czytelnik czuje, że wszystko, co do tej pory znał, legło w gruzach co idzie łeb w łeb z tym co odczuwają nasi bohaterowie.

Na osobną pochwałę zasługuje artystyczna strona komiksu. Dan Mora stworzył wizualny spektakl. Projekty nowych Amazo inspirowanych członkami Ligi są fenomenalne – szczególnie wersje oparte na Wonder Woman i Flashu, które łączą nowoczesny styl z klasycznymi elementami postaci. Szczegóły, jak mimika Supermana w momencie, gdy upada w mrok, czy mroczne tło rozświetlane eksplozjami, pokazują, dlaczego Mora jest jednym z najlepszych artystów komiksowych obecnie.

Numer #2: Rozpad bohaterów

Po emocjonującym otwarciu drugi numer zwalnia nieco tempo, aby pokazać skutki działań Waller. Pozostali bohaterowie próbują się zjednoczyć, ale ich różnice charakterów i napięcia wybuchają w dramatycznych kłótniach. Zamiast wspólnej wizji widzimy, jak brak Ligi Sprawiedliwości po wydarzeniach z Dark Crisis odbija się na morale i zdolności do współpracy.

Największym zaskoczeniem numeru jest wprowadzenie Jonathana Kenta w roli cybernetycznego lidera Amazo. Zmodyfikowany przez Królową Brainiac, Jon jest teraz nie tylko zagrożeniem fizycznym, ale także emocjonalnym – zarówno dla bohaterów, jak i czytelników, którzy widzą, jak niewinność tej postaci została zniszczona. Jego atak na bohaterów kończy się dramatycznie: zniszczenie Fortecy Samotności i śmierć jednej z kluczowych postaci to momenty, które wyraźnie pokazują, że stawka w tej historii jest naprawdę wysoka.

Ten numer wyróżnia również pięknie napisany monolog Nightwinga, który ostatecznie zjednoczył grupę. Jest to scena, która przypomina, dlaczego Dick Grayson od lat jest uważany za jednego z najbardziej inspirujących bohaterów w DC i szczerze? Dla mnie ta scena to było dokładnie to co chciałem zobaczyć jako fan Batmana i jego rodziny. Bo kto inny zrozumiałby bohaterow bez mocy jak nie właśnie ktoś kto nigdy jej nie miał a walczył z nimi jak równy z równym!

Numer #3: Ostatnia szansa na Themyscirze

Przedostatni numer serii to moment, w którym fabuła nabiera jeszcze większego tempa. Bohaterowie udają się na Paradise Island, aby opracować plan ostatecznej walki z Waller i jej „Trójcą Zła” – Failsafem, Królową Brainiac i Jonem Kentem. Jak przystało na wielkie wydarzenie, akcja rozgrywa się na kilku frontach jednocześnie. Bohaterowie dzielą się na grupy (podobnie jak w Death Metal czy tez Metal), z których każda ma inne zadanie – od zdobycia zasobów, przez ochronę strategicznych punktów, aż po bezpośrednie starcia z wrogiem.

W tym numerze widać, jak doskonale Mark Waid panuje nad skomplikowaną fabułą. Mimo ogromnej liczby postaci i wątków wszystko jest czytelne i dobrze rozplanowane. Jednak dla osób, które nie śledzą tie-inów, niektóre momenty mogą być niejasne – na przykład powrót Batmana z Mother-Box lub nawiązania do otwarcia „Dark Roads” przez Supermana i Zatannę. Jednak mimo tego czytając miałem wrażenie ,że bez tej wiedzy jesteśmy dalej w stanie tak samo dobrze odebrać i zrozumieć historie.

Na uwagę zasługują również sceny emocjonalnych konfliktów. Kłótnia Nightwinga z Big Bardą o los Jona Kenta, który wciąż może być uratowany, pokazuje, że nawet w obliczu końca świata bohaterowie muszą zmagać się z moralnymi dylematami. Z kolei rozmowa Air Wave’a z Aquamanem, w której bohater bez mocy wyraża swoją frustrację, dodaje opowieści ludzkiego wymiaru.

Wizualnie ten numer to prawdziwy majstersztyk z resztą tak jak cały ten event. Każda strona jest dynamiczna, szczegółowa i kolorowa – idealnie oddaje epicki klimat wydarzenia. Mora i Sánchez są w doskonałej formie, dostarczając jedne z najlepszych rysunków, jakie kiedykolwiek widziałem w eventach DC. I niezapomnijmy o świetnym i genialnie wykonanym okładkowym nawiązaniu do Incredible Hulk #340!




Numer #4: Antyklimatyczny finał

Finałowy numer niestety nie spełnia w pełni oczekiwań. Chociaż zakończenie fabularne jest logiczne i sensowne, brakuje mu emocjonalnego uderzenia, które powinno towarzyszyć końcowi tak wielkiego wydarzenia. Bohaterowie wygrywają, ale ich zwycięstwo wydaje się zbyt łatwe. Waller zostaje pokonana, a zagrożenie Amazo i Królowej Brainiac zostaje zneutralizowane, ale wszystko dzieje się zbyt szybko i bez większych komplikacji.

Sceny, które powinny być kulminacyjnymi momentami – jak konfrontacja Nightwinga z Waller czy zatrzymanie multiversalnych złoczyńców – brakuje emocji i intensywności, jakiej można by oczekiwać. Czytelnicy chcieliby zobaczyć bohaterów w prawdziwej desperacji, gotowych poświęcić wszystko, aby osiągnąć zwycięstwo.

Mimo to finał wciąż ma swoje mocne strony. Waid spina wszystkie wątki w zgrabną całość, a Mora dostarcza kolejnych spektakularnych wizualizacji. Choć emocje nie sięgają zenitu, zakończenie jest satysfakcjonujące jako podsumowanie wydarzenia.




 

 

Oceń bloga:
3

Atuty

  • Brak

Wady

  • Brak
RavenCalledSnejku_

RavenCalledSnejku_

Czy „Absolute Power” to najlepszy event DC? Absolute Power to niezwykle solidny event, który udowadnia, że Mark Waid wciąż jest jednym z najlepszych scenarzystów w branży. Historia jest spójna, wciągająca i pełna pamiętnych momentów, a Dan Mora i Alejandro Sánchez wynoszą ją na zupełnie nowy poziom artystyczny. Choć finał pozostawia pewien niedosyt, cały event zasługuje na uznanie za sposób, w jaki łączy różne wątki i postacie z uniwersum DC. Dla fanów wielkich crossoverów to pozycja obowiązkowa.

8,5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper