Colin McRea Rally 2 czyli najlesza ścigałka w oczach nastolatka
Colin to jedyna gra wyścigowa, którą autentycznie lubię. Może to jednak być spowodowane chłopięcym sentymentem.
Dziś o czymś nienaturalnym dla mnie. O ścigałce.
Colin McRea Rally 2.0 to druga odsłona cyklu. Nie wiem czy najlepsza bo porównanie mam tylko z Dirt'em 3, który ponoć miał być następcą Colina. Producent ten sam, ale gra jednak zupełnie inna - na niekorzyść Dirt'a.
W Colina grałem zarówno na PSXie jak i na PC. Przynam, że wersja PC z Krzysztofem Hołowczycem w roli pilota jednak bardziej do mnie przemawiała. Na PSX oczywiście wersja piracka, ale nie wiem czy ktoś w Polsce miewał zbyt wiele oryginalnych tytułów w latach 90. i początkiem 2000 - przynajmniej na konsole. Jak teraz tak nad tym myślę, to wersję na PC też miałem piracką. Dziwne to były czasy do których tak wielki sentyment mam. Lekka dygresja, kiedyś mieszkałem z kumplem programistą i on ściągał na potęgę pirackie gry. Mówimy o czasach bliżej współczesności - obaj już pracowaliśmy, myślę, że on nawet więcej niż ja zarabiał. Nie umiem tego zrozumieć - pracując i zarabiając moim zdaniem powinno się kupować gry oryginalne i płacić uczciwie twórcom. Brzmi jak banał, ale uważam po prostu to za niegodne dojrzałego człowieka by kraść de facto. Tak wiem, sam piszę, że grałem w piraty :) Różnica między latami 90 i początkiem 2000 a latami 2016-21 to jednak przepaść pod kątem i cen sprzętu do grania, w tym gier, oraz zarobków. A ja wychowałem się w latach 90. i własnie początkiem 2000.
Wracając do samej gry. Mam wrażenie, że za dzieciaka nigdy jej nie skończyłem. Skończyłem ją dopiero w lipcu tego roku na PS3. Być może nie wszyscy wiedzą, ale PS3 ma wsteczną kompatybilność z PSX - potwierdzone info :) Pewnie kolejny banał, ale ja się tak na prawdę dowiedziałem niedawno a sprawdziłem w czerwcu tego roku.
Sam czarny krążek udało mi się "ustrzelić" w przyzwoitej cenie (115zł) na Allegro. Tanio, zważywszy na stan gry - jest niemal idealny.
Ponownie wracając do wątku głównego - zawziąłem się i skończyłem. Na łatwym poziomie bo taki mistrz kierownicy jak ja chyba zacząłby rzucać padem po pokoju, a że gram wieczorami jak Mały uśnie to jednak trochę głupio byłoby budzić dziecko. Następnie zacząłem grę na średnim poziomie. Efekt taki, że udało mi się przebrnąć przez kilka pierwszych tras a później kupiłem Dead Space 3 i właśnie go dokańczam.
Nie chcę wypowiadać się o fizyce jazdy - mam samochód i nim jeżdżę, ale nie jeżdże w rajdach WRC :)
Dla mnie jest okej - w sensie wóz doznaje uszkodzeń, trzyma się drogi a zmiany wysokości zawieszenia, opon itp mają wpływ na jazdę.
Grafika? Jak na owe czasy to ja w pamięci miałem niemal zdjęcia z rajdów. Po tej nastoletniej przerwie w grze - współczenych graczy mogą oczy zaboleć. Pixel na pixelu, ale ja to lubię.
Tras trochę mało - gdy kończyłem grę to czułem lekki niedosyt. Trochę jak z "Panem Lodowego Ogrodu", pewnie można było jeszcze coś napisać, ale wtedy straciłby tą świeżość. Może więc dobrze, że nie ma więcej tych tras?
Co moim zdaniem jeszcze było rewelacyjne? Widok z kokpitu. Tak wiem, wiele gier to miało. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale w tej grze wygląda to super - według mojej oceny rzecz jasna.
Dlaczego lubię Colina a na przykład Need for Speed mnie zupełnie nie pociąga (no może poza Porsche na PSX)? Chyba właśnie dlatego, że nie ścigamy się z innymi graczami po trasie. Startuje się samotnie, więc nie ma opcji by na trasie spotkać "przeciwnika".
Po trochu może także dlatego, że zawsze lubiłem być pod prąd - kumple jarali się piłką, wyścigami, samochodami. A ja? A ja lubiłem RPG, miecze, historię itd. Skąd ten sentyment do WRC zatem? Pojęcia nie mam.
Tyle na dziś. Jeżeli dobrnąłaś/eś do końca to gratuluję wytrwałości :)
pzdr,
Mik