Rozpoczęcie mojej przygody z Nintendo + Recenzja Super Mario Galaxy
No dzień dobry ogółem. Jakiś czas nie pisałem blogów, dlatego dzisiaj chciałbym się podzielić z wami moimi wrażeniami z zakupu pierwszej konsoli ze stajni Nintendo. Nie jest to moja pierwsza styczność z tym systemem, ponieważ już za dzieciaka miałem okazję zagrać u kuzyna na oryginalnym SNESIE (tak, Pegazus mnie ominął) w Super Mario World oraz parę innych gierek, których to już tytułów niestety nie pamiętam. Bonusowo zamieszczam tutaj także recenzje Super Mario Galaxy.
Dlaczego w ogóle wybrałem Nintendo Wii, a nie na przykład nowego, świetnego Switcha? No cóż chciałem zacząć od wcześniejszej konsoli, a Wii całkiem nieźle współpracuje z nowymi telewizorami HDMI poprzez konwerter. Dodatkowo konsola ta jest kompatybilna wstecznie z Gamecube, więc daje mi to dostęp do naprawdę dużej biblioteki gier, która nie jest dostępna, nawet w formie remasterów na nowiutkim Switchu. Konsolę zakupiłem na Allegro, oczywiście używaną. Z racji wieku, raczej już nie można dostać nówek, no chyba, że sypniemy nieco groszem. To co zwraca uwagę, to mały rozmiar sprzętu. Bez problemu możemy konsolkę upchnąć do szafki, czy położyć na leżąco pod telewizorem. W podstawowym zestawie powinno się znaleźć: konsola, pilot Wii, Nunchak, Sensor bar, kable podłączenia do TV oraz zasilania. Nintendo w tej generacji odpuszcza uczestnictwo w wyścigu zbrojeniowym konsol i stawia na innowacyjne rozwiązania, a nie moc obliczeniową sprzętu. Efektem tego jest nowy kontroler, którego głównym atutem jest śledzenie ruchów pilota w naszej dłoni. Wyposażony w akcelerometr oraz detekcje podczerwieni (dlatego potrzebny jest na sensor bar) pozwala nam na nowe doznania podczas gier. Do wiilota podłączymy także nunchak, czyli gruchę z analogiem oraz dwoma dodatkowymi przyciskami. Z przodu konsoli znajdziemy czytnik płyt, wejście na kartę pamięci SD. Na górze znajdziemy cztery porty na pady od Gamecuba oraz dwa sloty na kartę pamięci Gamecube. Z tyłu zaś znajdziemy dwa porty USB.
Wii, dzięki rozmiarom, zmieściło się obok Czarnulki
To tyle z hardwaer’u, przejdźmy zatem do samego użytkowania konsoli. Po włączeniu konsoli wita nas menu formie siatki, gdzie na prostokątach znajdziemy wszystkie przydatne funkcje konsoli. Menu nawigujemy ruchami kontrolera. Na uwagę zasługuje tutaj Mii channel, gdzie możemy stworzyć swojego awatara, którego potem możemy wykorzystać w niektórych grach. Co do gier, to pograłem trochę w Wii Sports. Jest to zestaw gierek stworzonych głownie z myślą o nowym kontrolerze. Znajdziemy tam m.in. tenisa, kręgle, golf czy baseball. Trzeba przyznać, że sterowanie Wiilotem jest dosyć precyzyjne lecz nie robi już dzisiaj takiego wrażenia jak w dniu premiery. Przetestowałem Super Mario Bros. Wii i tutaj co ciekawe, żeby grać musimy obrócić nasz kontroler i sterować bohaterem w klasyczny sposób. Oczywiście dalej jest tu wykrywany ruch kontrolerem, który umożliwi nam m.in. latanie Marianem. Zagrałem także w Lugi’s Mansion i Super Smash Bros. Melee we wstecznej kompatybilność i trzeba przyznać, że wszystko działa jak należy. Nie ma glitchów graficznych ani dźwiękowych, a kontroler działa jak należy, działają nawet wibracje. Całość wypada bardzo solidnie i na pewno nie przysporzy trudności w obsłudze nawet emerytom, do których to konsola też trafiła.
Recenzja Super Mario Galaxy
Teraz czas na recenzję Super Mario Galaxy. Jest to trzecia gra z serii, którą ukończyłem. Gra miała premierę w listopadzie 2007 roku. Historia zaczyna się od zaproszenia, które dostaje Mario od księżniczki Peach, na specjalne wydarzenie w zamku. Na miejscu pojawia się oczywiście Bowser i porywa księżniczkę, jednak tym razem porywa ją z całym zamkiem do innej galaktyki. Nasz dzielny Mario rusza w pościg jednak niestety zostaje po drodze zrzucony na inną planetę. W czasie podróży natrafiamy na niejaką Rosaline, strażniczkę kosmosu i jej statek zasilany gwiazdami. Aby dostać się do księżniczki musimy znaleźć odpowiednią ilość gwiazd, która pozwoli nam odlecieć do galaktyki Bowsera. Od tego momentu zaczyna się właściwa rozrywka. Statek czy też obserwatorium Rosaliny stanowi główny hub, z którego będziemy robić wypady do innych galaktyk w poszukiwaniu gwiazd.
W grze jak to w serii Mario głównie skaczemy. Do dyspozycji mamy kilka rodzajów skoków. Możemy Odskoczyć do tyłu, zrobić tzw. triple jumpa – wykonać trzy równe skoki, z których ostatni wybije nas najwyżej oraz skoczyć w dal, przytrzymując kucnięcie, a następnie skok podczas biegu. Warto dobrze opanować skoki Marianem, ponieważ da nam to dostęp ukrytych platform, gdzie zdobędziemy bonusy, a także ułatwi nam to grę. Machnięciem wiilotem wprawiamy Mario w wirowanie, które posłuży nam na ogłuszanie przeciwników, czy niszczenie przeszkód oraz skrzynek. Większości przeciwników pozbywamy się klasycznie, skacząc im na głowy. W grze zbieramy monety i gwiazdki. Po zebraniu 50 z nich, dostajemy nowe życie. Gwiazdki możemy zbierać kursorem, sterowanym ruchowo przez kontroler Wii.Kilka słów o ekspolarcji, bowiem nie będziemy tutaj przemierzać platform jak w klasycznych odsłonach, a skakać między planetami, więc przyciągać nas tutaj będzie grawitacja odśrodkowa. Czasem będą to mini planety, czasem zawieszone obiekty w próżni tj. jabłka, statki powietrzne. Na koniec danej galaktyki zazwyczaj czeka nas walka z bossem. Trzeba przyznać, że bossowie są różnorodni i przy każdym trzeba trochę pogłówkować by znaleźć sposób na pokonanie. Co prawda w dalszej części gry powtarzają się, jednak zawsze są w trochę zmienionej formie. Zabawę urozmaicają także specjalne przedmioty, które transformują Mario. Możemy na przykład zmienić się w osę, co daję nam możliwość latania. Możemy zmienić się w ducha, co umożliwi nam przenikanie przez przeszkody. Możemy też zmienić się w lodowego Mario, co da nam możliwość zamrażania wody. Tak więc na monotonie nie można narzekać. Jak z poziomem trudności? Tu trzeba pogratulować doświadczeniu i geniuszowi Shigeru Miyamoto, ponieważ gra jest świetnie zbalansowana. Z każdym etapem danej galaktyki poziom trudności rośnie. Co prawda mnie nigdy nie udało mi się utracić wszystkich żyć i zaczynać od save’a. Jednak dla osób lubiących wyzwania też się coś tu znajdzie, albowiem do zdobycia wszystkich gwiazd trzeba zaliczyć dodatkowe wyzwania. Polegają one m.in. na przejściu etapu na czas, ściganiu się z widmowym Mario, czy też ukończeniu poziomu z jednym życiem. Dla mnie satysfakcjonującym było zaliczenie wszystkich domków w klasycznym stylu.
I co tu można powiedzieć więcej. Grafika jak na możliwości Wii wygląda całkiem nieźle. Muzyka wpada w ucho, a to dzięki wykorzystaniu muzyki orkiestrowej. Podsumowując Super Mario Galaxy to kawała dobrego platformera 3D z klasycznymi dla serii elementami jak: walki z bossami, ukryte znajdźki, wyzwania dla hardcorowców. Gra dobrze się zestarzała, a zmiana w formule rozrywki pozwoliła uniknąć stagnacji serii.