Velocity 2X

Na pierwszy rzut oka gra wygląda jak klasyczny przedstawiciel scrollowanych strzelanin. Takich, w których lecimy w górę ekranu i naparzamy do wszystkiego, co się rusza. Pozory jednak mylą - dzieło Futurlab mocno się od nich różni. Przede wszystkim kierowany pojazd ma możliwość teleportowania się. W dowolnej chwili wciskamy przycisk i z pomocą celownika wskazujemy miejsce, gdzie mamy zamiar przenieść statek (dla wygody można też stuknąć w ekran). Tym sposobem możemy pojawić się w miejscu nieosiągalnym drogą konwencjonalną, ominąć chmarę nacierających wrogów czy przeskoczyć do sąsiedniego tunelu oddzielonego ścianą. 

 

Mamy również możliwość przyspieszenia tempa przewijania obrazu oraz stawiania portali, do których w każdej chwili da się powrócić. Jest to niezwykle przydatny bajer, bo niekiedy otwarcie pewnych stref następuje dopiero pod koniec etapu - wówczas jednym pacnięciem wracamy na sam początek levelu i łykamy brakujące znajdźki. Największą nowością, jaką niesie ze sobą sequel, jest możliwość wcielenia się w blondynkę. W trakcie lotu mamy możliwość zaparkowania statku w występujących gdzieniegdzie bazach kosmicznych i w mgnieniu oka kontynuowania zabawy z udziałem uzbrojonej po zęby panienki. Rozgrywka przypomina wówczas chodzone naparzanki 2D pokroju Metroida czy Turricana. Dziewczyna posiada podobny zestaw zdolności, co pojazd kosmiczny (teleporty, giwery) i zwykle jej celem jest wyłączenie wszelkich barier blokujących dalszą drogę w przestrzeni kosmicznej.

Tytuł śmiga w 60 klatkach na sekundę na obu systemach, a w przypadku PS4 obsługuje tryb 1080p. Oprawa wizualna również przeszła spory lifting w stosunku do poprzednika i prezentuje się milej dla oka. W grze brakuje trybów multiplayerowych.