EA nie widzi potencjału w wirtualnej rzeczywistość. Gigant nie jest zainteresowany technologią VR
EA patrzy na wirtualną rzeczywistość dosyć nieprzychylnie, nie widząc na chwilę obecną zbyt wielkiego potencjału sprzedażowego w ramach tej technologii. Przynajmniej tak wynika z komentarza Blake’a Jorgensena odpowiedzialnego za finanse i portfel Electronic Arts.
W jednym z komentarzy na konferencji UBS Global Technology Jorgensen zwraca uwagę, że wydawcy podchodzą z dystansem do doniesień na temat wirtualnej rzeczywistości. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że giganci nie są specjalnie zainteresowani robieniem gier dla kilku tysięcy entuzjastów.
W związku z rozwojem technologii VR jest kilka problemów, z czego główny to wielkość rynku. Nie robimy gier na Wii i Wii U, bo rynek jest po prostu zbyt mały. Nie robimy gier na PlayStation Vita ponieważ rynek także jest zbyt mały.
Producenci sprzętu dają nam masę zestawów, prosząc nas, abyśmy zaczęli robić gry mające wykorzystać dane urządzenie. Owszem, testujemy wszystko, tworzymy koncepcje, ale o konkretnych ruchach zadecyduje wielkość rynku. Nie bawimy się w drobnice.
Dla odmiany Ubisoft podchodzi do technologii VR z większym entuzjazmem, zwracając uwagę, że inwestorzy widzą w tym potencjał. EA uważa z kolei, że w ciągu najbliższych pięciu lat możemy zapomnieć o jakimś bardziej spektakularnym sukcesie technologii VR.
Rzeczywistość jest taka, że zbudowanie jakiejś sensownej bazy nabywców zajmie poszczególnym rozwiązaniom VR przynajmniej trzy lata. My uważamy, że zajmie to minimum pięć lat. Owszem, być może całość ma jakiś potencjał, ale na pewno nie w tej chwili. Przynajmniej z naszej perspektywy.
Morałem płynącym z wypowiedzi Jorgensena jest fakt, że przynajmniej na razie nie możemy spodziewać się większych gier od elektroników. Może w przyszłości. Tylko, czy to oznacza, że VR będzie żyło indykami?