Wirtualna historia Batmana
Gry
2223V
W PSX Extreme mogliście przeczytać tekst autorstwa Soqa, który skupiał się na historii wirtualnych przygód Batmana. Teraz w nieco innej formie swój przegląd podesłał nam jeden z naszych czytelników. A że odwalił świetną robotę, z przyjemnością wrzucamy go na łamy portalu.
W PSX Extreme mogliście przeczytać tekst autorstwa Soqa, który skupiał się na historii wirtualnych przygód Batmana. Teraz w nieco innej formie swój przegląd podesłał nam jeden z naszych czytelników. A że odwalił świetną robotę, z przyjemnością wrzucamy go na łamy portalu.
Batman: Arkham City zstąpił i zarządził. Rocksteady po „Batman: Arkham Asylum’’ wysoko zawiesiło poprzeczkę. Co najlepsze, wszystko wskazuje na to, że dostaliśmy jeszcze lepszą grę niż część pierwsza. I aż trudno w to uwierzyć, to jeszcze kilka lat temu, myśląc o grach z Batmanem w roli głównej, można się było nabawić ostrej biegunki. Nie wierzycie? A może ktoś z Was ‘’namacalnie’’ dotknął tej ‘’kupy’’ gierek z ‘’uszatkiem’’? Dla tych jak i tych nie grających w tamte tytuły kieruję ten wysyp gorzkich żali – jak to Człowiek Nietoperz próbował zawojować rynek gier video. Od czasów PlayStation do końcówki PS2 (wcześniejsze to nie moje czasy). Przygotujmy się więc do wejścia w miasto Arkham. Wyliczankę czas zacząć.
‘’Trójka ludzi. Mężczyzna, kobieta, dziecko. Ojciec, Matka, Syn – kilkuletni chłopiec. Wychodzą z kina. Próbują złapać taksówkę. Bezskutecznie. Planują skrót do następnej ulicy. Zwracają się więc w stronę wąskiej alei leżącej pomiędzy budynkami. Wszystko uległo z czasem rozmazaniu. Tylko ta aleja i twarze, sylwetki dwóch dorosłych osób są wyraźne niczym ziarenka piasku.”
1. Batman Forever: The Arcade Game (1996) - PSX, SNES, PC, SAT, GEN, GB
Gry na podstawie komiksów rzadko kiedy są dobre. Aż żal mówić w tym przypadku jak to jest z adaptacjami filmowymi na nasze maszynki. A co by było gdyby tak zrobić grę na podstawie filmu, który jest na podstawie komiksu. Epic Fail ? Tak jest Panie i Panowie…
Gdy pierwsze PlayStation weszło na rynek, Świat opanowała grafika trójwymiarowa. Acclaim postanowiło jednak wykorzystać moc drzemiącą w szarym pudełku do zaprezentowania nam nowej jakości grafikę dwuwymiarową. Co inteligentniejsi domyślają się pewnie że oglądanie dwuwymiarowych sprite’ów stanowiło tutaj katorgę. I mają rację. Warstwa Video wygląda jak żywcem wyciągnięta ze SNES’a. Postacie są tak rozlazłe, że aż żal patrzeć. Niska rozdzielczość tylko dodaje do pieca. W parze z grafiką nowo-starej jakości idą oczywiście wszelkiej maści dźwięki. Wystarczy porównanie do dźwięków rodem ze starych komórek i już możecie być pewni że nie przesadzam. Na osłodę dostaniemy po jednym zdaniu wypowiedzianym przez każdego z głównych bohaterów. Ale fajnie.
O samej historii nie ma co się rozpisywać. Bo i po co, skoro każdy zainteresowany film oglądał, a gra i tak nie próbuje nawet naświetlić nam tego się dzieje i dlaczego.
Produkt jest oczywiście skrolowaną bijatyką. Trzeba dodać że niezbyt złożoną. Ciosów jest tu zaledwie kilka. Kopniak i piącha, które wciskając pod rząd, dadzą nam jakieś combo (plus kierunek dla urozmaicenia walki). Ciśnienie nie podskakuje do napisów końcowych, które wchodzą na ekran niespodziewanie szybko. Na ratunek może przyjść drugi gracz. Wtedy od razu jakoś milej na sercu się robi. Jest jeszcze jeden plus – power-up’y, których jest tutaj masa. Jedne dodają sił, drugie trują nas, a zdarzają się takie, które zmniejszają naszych przeciwników, a ci są zdani już na łaskę naszych butów (można ich rozdeptać).
Podsumowanie będzie krótkie i zwięzłe: rozgrywka jest tak emocjonująca że nudzi się po 15 minutach.
ZALETY:
+ power-up’y
+ multplayer (?)
WADY:
- wszystko inne
Grafika: 3-
Dźwięk: 3
Grywalność: 3+
OCENA: 3
GameRankings – PSX-52%, PC- 47%, GEN- 30%
Metacritic - --------------
2. Batman & Robin (1998) – PSX
Kolejny film i kolejna gra. O tym, jaki legendarny poziom zaprezentował widzom film ‘’Batman & Robin” nie trzeba nikomu mówić. Do dzisiaj mędrcy zastanawiają się po co komu sutki na kombinezonie. Muszę też donieść że przytoczona gierka jest godna filmowego pierwowzoru. Ale zacznijmy od początku.
Gacek po raz pierwszy powitał nas w pełnym trójwymiarze (!). Developer dostarczył nam tutaj swoistego klona TOMB RAIDERA, który w tym czasie trząsł całym światkiem growym. Grą rządzą podobne mechanizmy, niestety postacią kieruje się bardzo topornie. Sam obrót to katorga dla gracza. Same postacie, którymi możemy kierować: Batman, Robin i Batgirl, tak naprawdę, niczym ważnym, prócz wyglądu się nie różnią. Każda z nich posiada kilka podstawowych ciosów – kopniaki i pięści. O kombinacjach nie ma co marzyć. Dlatego też walki bardziej irytują niż cieszą. Goście w kaftanach z wyeksponowanymi sutami, nie muszą jednak używać rąk do wszystkiego. Od tego mamy różnej maści bąbki typu dymne, czy też batarangi. W trakcie skoku możemy też użyć peleryny, a taki delikwent fajne przefrunie kilka metrów. Niestety w trakcie takiego szybowania nie można ruszyć postacią więc jest to raczej nie przydatne.
Do naszej dyspozycji oddano też pojazdy (Batmobil), którymi musimy dojechać na miejsce rozróby zaznaczone na mapce miasta. Podkreślić w tym momencie muszę, że „Batman & Robin” jest sandboksem (!). Kto wie, czy nie pierwszym trójwymiarowym miastem w branży. Mamy całe miasto po którym możemy jeździć i w każdym momencie wysiąść się przewietrzyć. Niestety widoczność na kilka metrów nie jest satysfakcjonująca i nie każe nam się nacieszyć swobodą. Tak jak grafika, która na screenie może wyglądać ciekawie, ale w ruchu odgania nas od telewizora. Za to muzykę dostaliśmy prosto z filmu. I choć daleki jestem od zachwytu to jest to plus, który próbuję nas zaaklimatyzować w tym syfiastym Gotham.
Widać w tej produkcji potencjał. Zawiódł tutaj developer, a może i moc samej konsoli. Twórcy porwali się z motyką na Słonce. Bruce Wayne jednak ma dosyć pieniędzy by pokazać się nam raz jeszcze na Playstation.
ZALETY:
+3 postacie do wyboru
+sandboks
+muzyka z filmu
WADY:
-toporne sterowanie
-widoczność „na mieście”
-grafika
Grafika: 4
Dźwięk: 6
Grywalność: 4
Ocena: 4+
GameRankings – PSX- 47.37%
Metacritic - -------
‘’W alei czai się jednak jeszcze jedna postać. Wiem co się stanie, ale nie mogę tego zatrzymać. Postać, mężczyzna, zatrzymuje ich. Zatrzymuje nas. Żąda pieniędzy, czegoś wartościowego. W dłoni trzyma naładowaną broń, wycelowaną w trójkę. Wiję się w agonii, próbując to zatrzymać. Nie mogę…
3. Batman Beyond: Return Of The Joker (2000) – PSX, N64, GBC
„Batman Przyszłości” (lub w innych kręgach „Batman-20 lat później”) to serial animowany opowiadający o tym co się działo z Batmanem, jak stary, schorowany Bruce Wayne porzucił swoją pelerynę. Nie trudno się domyśleć, że Wayne znalazł dotkniętego tragedią ucznia. Serial odniósł sukces i do dzisiaj pozostaje w ścisłej czołówce seriali komiksowych. W roku 2000 doczekał się nawet filmu pełnometrażowego, w którym to powrócił największy przeciwnik staruszka - Joker. A skoro mamy film, to tradycji stało się zadość i dostaliśmy też grę.
Kolejna chodzona bijatyka. Tym razem jednak trójwymiarowa. Choć graficznie nie można tutaj mówić o całkowitej tragedii (wszystko jest utrzymane w kreskówkowym tonie, dzięki czemu gra jest zjadliwa), tak muzyka (tandetne utwory, próbujące naśladować muzykę z serialu) i brak jakichkolwiek animowanych przerywników (mamy slajdy z napisami) mówią nam że gra była robiona po najmniejszej linii oporu. I choć twórcy próbowali urozmaicić nam beztroską kopaninę dawką zmiany preferencji naszego bohatera w trakcie walki ( żeby był silniejszy, mocniejszy albo bardziej „lotny” :D ) to gra i tak magicznym sposobem odciąga konsumenta od ekranu.
Wygląda więc na to, że nie warto sobie spojlerować fabuły lub psuć wspomnień z jednego z najlepszych filmów o Batmanie. Zamiast tego polecam sobie ten film obejrzeć.
ZALETY:
- modyfikacje preferencji
-…kreskówkowa grafa
WADY:
-muzyka
-grywalność
-slajdy z napisami
-nuda
Grafika: 4
Dźwięk: 2
Grywalność: 2
OCENA: 2 +
GameRankings – PSX- 22,12% , N64- 30,50%
Metacritic – PSX---- , N64-24 %
4. Batman: Gotham City Racer (2001) – PSX
Czwarte i zarazem ostatnie podejście na pierwszej konsoli Sony zgodnie z oczekiwaniami nie zerwało czapek z głów. Bazą został tutaj zakończony właśnie serial animowany – The New Batman Advetures (kontynuacja Batman The Animated Series). Tytuł gry podpowiada nam całkiem śmiało, z jakim gatunkiem mamy tutaj do czynienia. Dostaliśmy samochodówkę pełną gębą. Nie spodziewajcie się jednak, że wyjdziemy z jakiegokolwiek pojazdu.
Przez ponad 50 misji, będziemy gnać po ulicach ciemnego Gotham City. Większość z nich polega na dojechaniu do określonego miejsca w wyznaczonym czasie. Tam często czeka na nas Boss, którego musimy dogonić i zatrzymać (czytaj: rozwalić). Sam Batmobil, jak i motocykl Robina (Robinocykl?) to istne narzędzie zniszczenia. Wystrzeliwuje batarangi z szybkością karabinu maszynowego, często wspomagane falami uderzeniowymi ( mamy 3 rodzaje). Podczas wykonywania zadań zdarza się, że średnio rozgarnięci kierowcy próbują nas zatrzymać. Możemy ich rozwalić lub zgubić. Z pomocą przychodzi nam tutaj nitro, a nawet dym lub smoła, w sam raz pasująca do designu półgłówków. Jeżeli zaś zabraknie nam jakiejś dopałki, to możemy ją znaleźć ukrytą gdzieś na ulicach Gotham.
Sam model jazdy nie jest zły, ale niestety powtarzające się schematy misji psują efekt czerpania radości z gry. Kreskówkowa grafika nie odrzuca od ekranu jak w poprzednikach, lecz jest bardzo prosta, jeżeli nie prostacka. To samo dotyczy oprawy audio. Istotnym elementem tej produkcji są cut-scenki wycięte wprost serialu. To one gnały mnie do przodu podczas rozgrywki. Z chęcią ogląda się sceny z ulubionego serialu animowanego.
BGCR to taki nieudany klon Drivera. Co prawda grało mi się milej niż w poprzedników. Jednak nie znaczy to, że polecam go zbadać. No, chyba że macie chęć na obejrzenie przerywników.
ZALETY:
-przerywniki filmowe,
-miły model jazdy
WADY:
-schematyczne misje
-średnia oprawa A/V
GRAFIKA: 4
DŹWIĘK: 4
GRYWALNOŚĆ: 5
OCENA: 4+
GameRankings – ----
Metacritic - -----
’’Słychać strzał… Z lufy wylatuje kula, która zmieni całe moje życie. Trafia w mężczyznę… Ojca. Słychać drugi strzał… Przeznaczony dla kobiety… Matki. Trafia ją… Ciała, z których dopiero co uleciało życie, lecą ku nieuniknionemu spotkaniu z ziemią. Czas zwalnia. Rozerwane perły Matki uderzają o glebę w rytm bicia serca chłopca… Syna… Mnie… Rodzice leżą w bezruchu. Zabójca ucieka. Nigdy nie jestem pewien wyglądu jego twarzy… ‘’
5. Batman Vengeance (2001) –PS2, GC, XBOX, PC, GBA
“Batman: The Animated Series” jest przez wielu uważany za wzorzec serialu animowanego o superbohaterze. Trudno się temu dziwić. Mroczny klimat przyciągnął przed ekrany nie tylko dzieciaków, ale też ich rodziców. Serial (wraz z kontynuacjami) dobiegł końca (przejście Batmana w progi Ligi Sprawiedliwych). Dzięki Ubisoftowi , możemy znów zobaczyć solowe przygody Nietoperza-Uszatka. Tym razem na świeżutką (w tamtym okresie) nową generację konsol (+PC).
Nie spotkałem osoby, która nie wiedziałaby jak wygląda serial. Kwadratowe szczeny, ciemne barwy, mroczny klimat (niczym noir). Muszę wam powiedzieć, że gra wygląda identycznie. Grafika jest ładna, jak na swój kanciasty sposób. Żeby jednak za dużo nie cukrować, dodam iż z winy ciemnej palety barw, poziomy będą z czasem sypać monotonią. Kwadratowe twarze zaś, mówią głosami serialowymi, co brzmi świetnie. Gorzej z muzyką, bo choć jest całkiem przyjemna, to zbyt powtarzalna. No i brak tutaj motywu przewodniego z serialu (!).
Celowo nie napomknąłem jaka gatunkowo jest ta przygoda Nietoperka. Why? Bo jest ona bardzo zróżnicowana. Pobiegamy, poskaczemy, powalczymy, ale też porozwiązujemy proste zagadki, pojeździmy i polatamy (ogółem gra akcji). Pojazdy to taki umilacz czasu, z czasem niezbyt rajcujący (z góry nakreślony tor jazdy). Jak już jesteśmy na swoich nogach, to Batek leje po pyskach, frunie rozpościerając pelerynę, używa swoich bat-bajerów. Gdy mamy użyć np. bathaka, ikona przy pasku życia wskazuje nam, gdzie to mamy zrobić. Przez większość czasu śmigamy w ujęciu TPP. Jednak gdy musimy użyć jakiegoś bat-przedmiotu, kamerę trzeba zmienić na pierwszoosobową i już możemy dokładnie wycelować.
Niestety przez większość czasu, kamera, która powinna być naszym wspólnikiem, jest w istocie naszym wrogiem. Praktycznie nie podąża za naszym bohaterem, a korygować można ją tylko poprzez zmianę kamery na FPP i z powrotem na TPP. Sterowane naszym zwierzakiem byłoby przyjemniejsze, gdyby nie ta kamera i dziwne opóźnienie z jakim gość się porusza. Przez cały czas miałem wrażenie, że wciskając przycisk, postać najpierw przyjmowała polecenie, później zastanawiała się i dopiero je wykonywała. Było to szczególnie denerwujące podczas skoków.
Toperz nie zniósł tych wad i przeszedł do rękoczynów. Gdy mamy walić oponenta, kamera ukazuje nam akcje niczym w rasowej bijatyce. Klawisze podmieniają się wtedy na ciosy (rękoma, nogami, blok). Z czasem dostajemy ciosy specjalne (całkiem fajnie wyglądają). Palców nie połamiecie. Przeciwnicy są dość kumaci, blokują się, kontratakują, zachodzą nas gdy mają okazję. Do walki też oczywiście musiał wkraść się jakiś babol. Kamera!!! Gdy przeciwników jest więcej niż 1, nie wie którego wybrać za tego, którego mamy bić. Z tego korzystają napastnicy, a my modlimy się żeby akurat wybrała tego, a nie innego. To potrafi ostro wkurzyć.
Batman Vengeance przez swoje irytujące wady, jest grą lekko powyżej średniej. Dzieło które, może nie spodoba się graczom nie kochającym Batmana, ale fani w końcu będą grali z lekkim bananem na twarzy.
ZALETY:
-klimat serialu,
-bossowie,
-różnorodna rozgrywka
WADY:
-monotonna grafika i muzyka,
-kamera,
-spóźnione reakcje naszej postaci
GRAFIKA: 6
DŹWIĘK: 7
GRYWALNOŚĆ: 6+
OCENA: 6+
GameRankings – Ps2-71,51% , GC-71,62% , XBOX-64,83% , PC-56,15%
Metacritic – Ps2-68% , GC-70% , XBOX-70% , PC- 57%
6. Batman: Dark Tomorrow (2003) – GC, XBOX
Nie wiem. Naprawdę nie wiem, co mnie podkusiło, żeby załączyć tę grę. Widziałem średnią ocen. Czytałem recenzję. Ale wszystko to, odbijało się ode mnie jak od ściany. To ta fanatyczna miłość do komiksów, a co za tym idzie do Mrocznego Rycerza. To na pewno ona. Podobno jest ślepa. Teraz muszę się z tym zgodzić.
Tym razem wersja PS2 została skasowana. Pewnie dla developera, maszyna Sony, najsłabsza z wielkiej trójcy. nie pociągnęłaby tego kombajnu. Oj, jak te inne konsole jej zazdroszczą.
Ta przygodówka akcji jest tak mdła i nudna, że aż żal patrzeć. Najlepiej porównać ‘’to’’ do serii Resident Evil. Kamera jest statyczna, ustawiona w dziwnych miejscach, które utrudniają orientację. Mamy też do rozwiązania bardzo trudne zagadki. Jak przystało na detektywa, musimy znaleźć jakiś klucz, żeby otworzyć drzwi (zostawiają go po sobie wrogowie) albo dokręcić , odkręcić coś. Mordy oprychom też trzeba zlać. Mamy kombinacje ciosów, które w zasadzie nie są kombinacjami. Mistrzostwem są walki z bossami, do których wystarczy podejść, walić na oślep, cofnąć się na sekundę nim wstaną i znowu podbiec (sorry że zdradziłem sposób na bossów). Jesteśmy wyposażeni w jakieś przedmioty, które w sumie przydadzą się tylko to otworzenia drzwi. Polatamy nawet na paralotni. Ale fajnie…
Jeżeli jeszcze nie macie dosyć ( a pewnie macie), wspomnę coś o oprawie A/V. Ble! Dziękuję Brzydsza pod względem doznań od grafiki jest tylko muzyka.
Grze nie pomogły nawet wielkie nazwiska za nią stojące (fani japońskiej szkoły pewnie znają). Jedyne co zasługuje na uwagę, to świetne przerywniki filmowe. To one dawały mi siłę na obcowanie z tym badziewiem. Na zachętę pozostaje mi dodać, że mamy aż 4 różne zakończenia… (przekonałem was?)
Jedno zawdzięczam tej produkcji. Nie warto poświęcać czasu na grę, która jest crapem, choćby nie wiem na podstawie jakiego kultu była. Kończę już, możecie zapalić parę zniczy [*] [*].
ZALETY:
-że co....
-ok… fajne pudełko
- wstawki filmowe
WADY:
- ta gra
GRAFIKA: 2
DŹWIĘK: 1+
GRYWALNOŚĆ: 1+
OCENA: 1 +
GameRankings – GC-28,24% , XBOX-24,06%
Metacritic - GC-29% , XBOX-25%
7. Batman: Rise OF Sin Tzu (2003) – PS2, GC, XBOX
I jeszcze jeden, I jeszcze raz… I znów, Ubisoft daje nam Batmana. Szkoda, że nie wydali kontynuacji „Vengeance”, poprawionej o wady. Ale gracze nie z jednego pieca, chleb jedli, więc i kolejną chodzoną bijatykę z otwartymi rękoma przyjmą.
Historyjka jest dość prosta. Kolejny oprych, próbuje zdetronizować miasto, wypuszczając przy okazji przestępców z Arkham . Zasługuje ona jednak na uwagę, bo Ubisoft dostarczył nam całkiem nowego Oprycha (dla was też to dziwnie brzmi?). Jest nim SIN-TZU, jakiś azjatycki mag, czarownik, czy coś w tym stylu. Trzeba przyznać, że facet traktujący swoją pracę, niczym partię szach, jest dość lekkostrawny i zapadający w pamięci. Brawo! A co na to Batman, Robin, Nigtwing i Batgirl ? Muszą skopać kilka (-dziesiąt? -Set?) tyłków.
4 postacie do wyboru = czterech graczy. I tu zaczyna się jazda. Nie będę owijał w bawełnę. Samotny gracz nie będzie zafascynowany grą. Kolega/koledzy są niezbędni. Taki już urok walenia po mordzie w planszach. Wszystkie postacie posiadają ciosy kopane, piąchami i wiele wygibasów, które dokopujemy….ekhem…dokupujemy w trakcie rozgrywki za punkty, zdobyte za styl w jaki skończyliśmy dany poziom. Im większa różnorodność i szybkość w powalaniu wrogów, tym wyższa punktacja. Proste i rajcujące. Czuć moc ciosów, a one same wyglądają świetnie. Miód dla oczów widza, dla wrogów już nie. Tym bardziej, gdy wyżywamy się z kumplem. Walczenie o każdego ubitego wroga jest cholernie ujmujące, a złość w oczach współuczestnika ,gdy przebiliśmy jego punktację albo przerwaliśmy combo/bicie wroga rzucając w niego jakąś skrzynką/zabijając go przed nim, jest bezcenna. Tym bardziej, że same postacie, różnią się szybkością, wytrzymałością, no i ciosami.
Prujemy do przodu zaciekawieni przyzwoicie wykonanymi filmikami i świetnymi walkami z bossami. Bane, Scarecrow, czy chociażby sam Sin-Tzu to walki, które zapadają na długo we łbie. Są trudne i wymagają zręczności, a przede wszystkim znalezienia sposobu na ubicie przeciwnika. Trochę zleci zanim je znajdziemy wraz z kumplami przed TV. I o to chodziło właśnie.
Niestety pozostała część gry nie ryje już beretu. Same poziomy opierają się na przebyciu drogi w określonym czasie albo zniszczeniu jakiegoś przedmiotu (też na czas). Presja czasu nie sprzyjała więc zabawie w której siadając ze znajomym, chcieliśmy najzwyczajniej powgniatać kilka mord bez żadnego pośpiechu. Jest rodzynek w postaci chronienia kilku drzwi, ale to za mało.
Sama warstwa audiowizualna bardzo przypomina serial animowany. Mamy głosy znane z serialu i zmiksowane utwory. Graficznie szału nie ma, ale sam design lokacji i ich różnorodność robi bardzo dobre wrażenie. Lukrowaną posypką natomiast są tutaj bonusy, a raczej masa bonusów. Od szkiców, filmików, po okładki komiksów i opisy postaci.
Czyli co? Raj dla fanów? No raczej takie wesołe miasteczko. I to dla fanów. Reszta pewnie tego nie przełknie. Bo jakby się nie zachwycać tym tytułem, to nie stanowi on niczego nowego dla gracza i zostanie, po wyciśnięciu, upchnięty w starych rupieciach. Bo nie warto do niego wracać. No chyba żeby przywalić jakiemuś bossowi. Taka już magia chodzonych klepanek.
ZALETY:
-multiplayer
-bossowie
-filmiki
-bonusy
WADY:
-nie podchodzić samotnie
-presja czasu
-powtarzalność rozgrywki
GRAFIKA: 6
DŹWIĘK: 7
GRYWALNOŚĆ: 6 +
OCENA: 6+
GameRankings – Ps2-59,80% , GC-61,68% , XBOX-61,28%
Metacritic - Ps2-63% , GC-63% , XBOX-67%
’’Codzienny koszmar kończy się. Przepocony budzę się. Wiem jedno. To sam strach zabił moich rodziców. Czas stawić mu czoło, zniszczyć go jego własną bronią – myślę zakładając maskę. Czas stać się strachem.”
8. Batman Begins (2005) – PS2, GC, XBOX, GBA
Rok 2005. To był dobry rok. Wtedy to światu ukazał się reaktywowany bohater – Batman. Jakby nie patrzeć, to trzeba reżyserowi Chrisowi Nolan’owi przyznać jedno. Jakby to głupio nie brzmiało to pokazał nam prawdopodobnego bohatera. Nie było sutków, nie było zmutowanych mutantów z kosmosu, pogryzionych przez napromieniowane patelnie. Byli ludzie w najczystszej, a może najbrudniejszej postaci. I choć gościu biegał w obcisłym kostiumie, to jakoś w to uwierzyliśmy. EA zwietrzyło interes. W to też musimy uwierzyć. Pora na grę Batman Begins. Fabularnie to wielki spoiler filmu po całości (są nawet fragmenty filmowe), więc ostrzegam.
W komiksie Batman jest przedstawiany jako detektyw. Skrada się, wydobywa informację, zjawia się znikąd, unika bijatyk. Dziwne? Dla niektórych pewnie tak. W końcu w telewizji czy grach, chodziło z grubsza o to, żeby nawalać publikę po ryjach. Heros został doszczętnie spłycony. Film to zmienił i pełen satysfakcji stwierdzam że gra też.
Podjaraniec, który wybiegnie na ekipę, gotowy do bitki, zostanie boleśnie sprowadzony na ziemię. I to za pomocą chociażby jednej kulki. Batman jest tylko człowiekiem. Trzeba sobie to uświadomić. Ale po co wrogowie mają o tym wiedzieć? Tutaj trzeba zadziałać strachem. Słyszymy bicie serca delikwentów, widzimy narastający pasek strachu w danej lokacji. Im wyższe wskaźniki tym wrogowie są bardziej strachliwi, niezrównoważeni, zdenerwowani, nie mogą utrzymać broni w ręku, a co dopiero strzelić. Są słabi. Wtedy atakujemy. Najpierw tego z bronią, a później resztę. Kombinacje ciosów wyglądają soczyście. Wklepuje je się nieco mashersko, ale gdy nauczymy się wykonywać blok, przeskok, czy używać kontry, granatów dymnych, urządzenia przyzywającego nietoperze, będzie już w sam raz. Gdy oponent, już ledwo będzie stał na własnych nogach, będziemy nawet mogli wykonać na nim jakiś kozacki finiszer. Nice. Kłuje jednak w oczy, że zaraz po opadnięciu ciała na ziemię, to znika (!!!). Szkoda. Zastraszony przeciwnik czołga się z podkulonym ogonem, a czasami przed pięścią w ryjwidzi w swojej głowie wyobrażonego potwora. Fajnie. Czasami możemy go przesłuchać. Batmanowi w tym przypadku daleko do takiego Punishera - trzymamy przeciwnika w powietrzu i straszymy słownie lub pięścią. Fajne, ale zbyt powtarzalnie.
Wrogów Batmana zastanawia pewnie, jak to jest że gościu pojawia się znikąd. Proste. Łazimy po dachach, kanałach, gzymsach, łapiemy się rur, wspinamy się po nich, używamy bathaku. Wszystko w ciszy, aby nikt nas nie przyuważył.
Czasami wprowadzamy specjalnie jakiś mały defekt w naszym czajeniu się, typu: tam coś wybuchnie, tu coś spadnie. Klimat jest. I to duży. Tym bardziej gdy zobaczymy panoramę miasta, kozacką taflę jeziora, czy ogólnie lokacje. Design, światła, brud miasta, postacie, facjaty, sam Batman. Coś świetnego. Wielka szkoda że z czasem efekt psuje spadek klatek animacji (dziwne, im dalej w grze tym więcej tego). Cholernie irytujące. Klimatu dopełnia warstwa muzyczna. Jest dobrze, filmowo, ale szału nie ma (do OST Mrocznego Rycerza daleko). Jednak gdy dodamy do tego gwiazdy, jako głosy w tle, to od razu robi się cieplej na sercu. Fachowy dubbing.
Wisienką na torcie jest sam Batmobil. To chyba ziszczenie growych snów fanów nietoperza. Jest szybko, dynamicznie, dużo się dzieje i pięknie. Trasa jest wytyczona, czasami możemy strzelić, częściej nawet podskakiwać, ale już na pewno przypierniczyć w jakiś samochód. Zobaczymy wtedy eleganckie zwolnienie rozklekotanego gruchota. Yeah! Burnout jak się patrzy! Adrenalina się pompuje. Szkoda że są tylko dwa rozdziały temu poświęcone (na osłodę można je później powtórzyć). Co ciekawe, framerate trzyma stały, zadawalający poziom.
Obcując z Batman Begins niektórzy jednak zostaną nieco urażeni. Są skrypty. Jedni lubią , drudzy nie. Ale jeżeli są skrypty, to najprawdopodobniej mamy liniowość w grze. Oczywiście, że jest. Jesteśmy chamsko prowadzeni za rączkę. Jeżeli mamy korytarz, to tylko 1 drzwi są otwarte. Nie wiemy co zrobić, wciskamy przycisk i mamy zaznaczony przedmiot z którym musimy współdziałać. Po zakończeniu gry będziemy też wiedzieć o niej wszystko, mieć wszystko. Zero popychania nas do jeszcze jednego razu z Uszatym (panowie, chyba nie liczyliście, że poziom trudności mnie zmotywuje).
Batman Begins to pierwsza gra z Batmanem, którą z czystym sumieniem można polecić graczom. Tak rajcująca, jak irytująca czasami przez swoje nieliczne, lecz tłuste wady. Ja Polecam ;]
ZALETY:
-oprawa audiowizualna
-klimat
-sekcje jeżdżone
-skradanie się
-Batman
WADY:
-framarate
-liniowość
-znikające ciała
-na jeden raz
GRAFIKA: 8
DŹWIĘK: 7
GRYWALNOŚĆ: 7
OCENA: 7
GameRankings – Ps2-65,75% , GC-66,92% , XBOX-67,32%
Metacritic - Ps2-64% , GC-66% , XBOX-65%
Gotham City - Czasy Obecne
Co było dalej? Streszczę, gdyż są to czasy nie tak odległe, wszystkim pewnie znane.
Rok 2008 przyniósł nam ‘’klockowatą’’ wersję Batmana. LEGO Batman okazał się świetną gierką, jak już natury mają ostatnie gry LEGO. Jednak nie oszukujmy się, nie na to czekali wszyscy fanatycy Nietoperza. W 2008 też, film Mroczny Rycerz rozgromił kina i zjednał sobie krytyków. Aż żal, że gierka pod tym samym tytułem poszła pod gilotynę (planowano otwarte miasto…). Jednak nic straconego, bo następny, 2009 rok dał nam wspaniałe Batman: Arkham Asylum. Dostaliśmy swojego Mrocznego Rycerzabranży gier. Kto wie, może nawet gra Rocksteady odniosła większy sukces niż filmNolana (ilość nagród).Wii mogło tylko rozpaczać, że nie dostało swojej wersji. Ale długo nie musiało rozpaczać. 2010 przyniósł świetną platformówkę 2D na Wii i DS Batman – The Brave and Bold – The Videogame.
Oceny w granicach 70% mówią same za siebie.
Teraz pozostało nam już tylko zasiąść do sesji z Batman: Arkham City i przekonać się dlaczego heros-miliarder stał się wzorem naśladownictwa dla filmowców i twórców gier.
Dla ppe.pl
Look-e
Jeśli macie jakieś pomysły na felietony i chcecie, by wasze teksty pojawiły sie w dziale publicystyki na PPE, slijcie swoje propozycje na [email protected]. Dobrej publicystyki nigdy za wiele.