Team Sonic Racing. Wyścigowa perełka ma problemy z płynnością
Odpowiedzialne za Team Sonic Racing studio Sumo Digital, spisało się wprost fantastycznie jeśli chodzi o sam projekt gry, jednakże Brytyjczycy nie dali sobie rady z utrzymaniem stabilnej płynności zabawy.
W każdej grze wyścigowej dostarczenie graczom stabilnych 60 klatek na sekundę powinno być najważniejszym celem technicznym, jaki stawia sobie zespół deweloperski.
Team Sonic Racing - recenzja gry. Sonic znów jest najlepszy!
Ewidentnie widać w naszym dzisiejszym przypadku, że brytyjskie studio Sumo Digital bardzo chciało osiągnąć ten próg, jednak czegoś tu zabrakło. Ekipa Digital Foundry przetestowała tytuł w wersji na PlayStation 4, gdzie Sonic śmiga w 1080p, a także na Prosiaku, na którym z kolei niebieski bohater zasuwa w rozdzielczości 2688x1512 (70% z 4K).
Bardzo ważnym usprawnieniem względem jest to, że obecne dzieło Brytyjczyków celuje w 60, a nie jak to było w 2012 roku, 30 klatek na sekundę. Niestety gołym okiem widać, że aktualny silnik jakim posługują się deweloperzy ma duże problemy z utrzymaniem tej wartości na wysokim poziomie, o czym napisałem zresztą w naszej recenzji Team Sonic Racing.
W swoim tekście "strzelałem", że tytuł potrafi mieć spadki do około 40 fpsów i okazuje się, że zbytnio się nawet nie pomyliłem. Sega zaserwowała nam zatem produkcję działającą w większości czasu w 60 klatkach, lecz przy dużej liczbie efektów cząsteczkowych na ekranie, całość momentalnie i krótkotrwale dostaje zadyszki, wyświetlając nam jedynie 35-40 fps.