Wiedźmin od Netflix przepełniony seksem. Twórcy nie bali się trudnych tematów i brutalności
„Wiedźmin” od Netflix nie będzie produkcją przeznaczoną dla najmłodszych. Lauren S. Hissrich potwierdziła, że w serialu znajdzie się wiele brutalnych oraz przepełnionych seksem scen, ale nie powinniśmy porównywać produkcji do hitu HBO – „Gry o tron”.
Premiera „Wiedźmina” od Netflix odbędzie się w grudniu, teraz więc nadchodzi znakomity czas na powolne nakręcanie promocji. Lauren S. Hissrich znalazła czas, by opowiedzieć nieco więcej o produkcji. Podczas dyskusji z dziennikarzem Hobby Consolas, showrunnerka zaznaczyła, że nowy serial „Nie jest Grą o tron”.
„To jest rozrywka, nikt nie chce zastąpić "Gry o tron". To był serial, który zrewolucjonizował epicką fantastykę w telewizji. Jestem fanką serialu i nie mam nadziei na jego zastąpienie, bo "Wiedźmin" jest czymś zupełnie innym. To wspaniała rozrywka, którą ludzie będą się cieszyć. Z niecierpliwością czekam na pokazanie fanom naszych Ciri, Geralta i Yennefer - i tego, jak oni na siebie oddziałują.”
Hissrich podkreśliła, że produkcja posiada swój unikalny styl. W „Wiedźminie” znajdziemy więcej magii i różnorodności:
„Myślę, że ten serial ma o wiele więcej magii. To, co chcieliśmy stworzyć dla Netflixa to globalna produkcja, która dociera do ludzi z różnymi punktami widzenia, różnymi perspektywami, różnymi problemami politycznymi i stylem życia: będzie to show dostępny dla wielu różnych ludzi”.
W „Wiedźminie” seks ma mieć znaczenie
Netflix będzie musiał zmierzyć się z wieloma nieustannymi porównaniami do „Gry o tron”, gdyż również „Wiedźmin” nie stroni od polityki, przemocy oraz seksu. Ten ostatni aspekt w historii Geralta ma mieć niebagatelne znaczenie:
„To coś, co było dla mnie bardzo ważne. Od początku mówiłam, że sceny seksu w Wiedźminie zawsze będą pokazywane z jakiegoś powodu, nie będziemy pokazywać seksu jako środka wyzysku, władzy czy szoku. To coś, z czego jestem bardzo dumna.”
Platforma nie unika tematów seksu, jednak zostanie on zaprezentowany w sposób jak najbardziej wyważony – twórcy chcieli skupić się na prawdziwych związkach:
„To są prawdziwe związki. Nie zawsze relacje oparte na miłości, ale dotyczą ludzi, którzy spotykają się i łączą. Brutalność i przemoc są wszechobecne w serialu. Chciałam, by seks miał jakiś cel w naszej serii – jest to jedna z rzeczy, którą osiągnęliśmy i z której jestem najbardziej dumna. Będzie nagość, tak, bo kiedy ludzie są w intymnej sytuacji, czasem są nadzy. Dużo o tym rozmawialiśmy, od samego początku, także z aktorami. Chcieliśmy, aby czuli się oni komfortowo - i podczas realizacji scen seksu, jak i scen bardziej intymnych.”
„Wiedźmin” pokaże wiele brutalnych scen
Nie musicie się przy tym martwić o brak brutalnych scen. Hissrich zaznaczyła, że serial jest przeładowany mocnymi scenami, ale jej zespół starał się zadbać o odpowiedni balans, by widzowie nie myśleli, że jest to serial skupiony wyłącznie na walce:
„Serial jest mroczny i jest w nim sporo przemocy. Dla mnie może być tego tyle, ile chcesz, o ile jest to zrównoważone z przedstawieniem przyjaźni, romansu, seksu, magii i zabawy. Produkcja będzie pokazywać wiele rzeczy. Są ludzie, którzy mogą pomyśleć: „Och, myślę, że to będzie dla mnie zbyt brutalne” i powiedziałabym, że są takie chwile przemocy, ale równowaga jest zachowana. Są chwile, kiedy dwoje ludzi siedzi cicho, tylko rozmawia i łączy się ze sobą.”
Wszystkie zapewnienia twórczyni brzmi obiecująco. Trzeba jednak przyznać, że zarówno widzowie jak i Netflix mają wysokie oczekiwania wobec tej produkcji. Pełną prezentację serialu otrzymamy dopiero na początku przyszłego miesiąca. Na Lucca Comics & Games odbędą się dwa panele poświęcone serii Netflixa, a widzowie mogą liczyć na pełny zwiastun, który powinien zakończyć się ostateczną datą premiery.
Więcej o "Wiedźminie" od Netflix przeczytacie na naszej stronie:
