Wiedźmin od Netflix powróci bez „najbardziej kontrowersyjnego” elementu. Twórcy stawiają na jedną linię czasu
Twórcy „Wiedźmina” od Netflix już wkrótce powrócą na plan drugiego sezonu, więc Lauren Schmidt Hissrich ponownie chętnie wypowiada się na temat produkcji. Showrunnerka potwierdziła, że tym razem zrezygnowano z „najbardziej kontrowersyjnego” elementu pierwszej historii.
W pierwszym sezonie „Wiedźmina” od Netflix oglądaliśmy historię trojga bohaterów, którzy jednak przez długi czas nie przebywali wspólnie na ekranie. Twórcy jednak nie zdecydowali się na dokładne zaakcentowanie trzech oddzielnych opowieści i część widzów miała problem ze zrozumieniem akcji.
Sytuacja była na tyle problematyczna, że korporacja opublikowała na początku linię czasu, a później zdecydowała się na zaproponowanie interaktywnej mapy. Wszystko, by widzowie mogli zrozumieć, jaki czas i jaki moment jest prezentowany w odpowiednim odcinku.
Już wcześniej twórcy zapowiedzieli, że w drugim sezonie chcą zrezygnować z tego pomysłu, a w najnowszym wywiadzie wiadomość potwierdziła Lauren Schmidt Hissrich:
„Oczywiście, była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych części pierwszego sezonu i nie spodziewałam się, że będzie to tak kontrowersyjne. Ale to jest coś, za czym nadal stoję, jeśli chodzi o opowiadanie historii. Celem było poznanie każdej z tych postaci z osobna, a jedynym sposobem, aby to zrobić, było oddzielenie ich linii czasu”
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że showrunnerka zapomina o najważniejszym – problemem nie okazały się linie czasu, a brak dobrego zaakcentowania różnic na ekranie. Mimo, że Hissrich nadal uważa ten pomysł za dobry, to jednak w drugim sezonie go zabraknie:
„Wspaniale jest jednak, że [bohaterowie] krzyżują się teraz. Więc w drugim sezonie zobaczymy, że wszystkie nasze postacie istnieją w tej samej linii czasu”
Lauren Schmidt Hissrich zaznaczyła dodatkowo, że teraz widzowie będą obserwować retrospekcje i inne zabawy czasem, jednak najważniejsze jest to, by twórcy potrafili pokazać zmianę czasu.