The Last of Us. Producent zapewnia, że serial "rozwinie" historię z gier
Choć w ostatnich dniach nieco ciszej było o serialowej adaptacji hitu od Naughty Dog, wczoraj późnym wieczorem pojawiło się kilka nowych informacji.
Marka "The Last of Us" ponownie wróciła na świecznik za sprawą czerwcowego debiutu drugiej części przygód Ellie. Bez wątpienia świetnie wpłynie to na promocję serialowej ekranizacji, która zapowiedziana została kilka miesięcy temu. Warto dodać, że na początku czerwca poznaliśmy pierwszego reżysera, więc wygląda na to, że proces produkcyjny zmierza w bardzo dobrym kierunku.
I choć od dłuższego czasu nie pojawiały się żadne nowe informacje na temat tytułu, jeden z twórców, Craig Mazin, postanowił zdradzić nieco nowości. W wywiadzie dla BBC Radio 5 omówił on swoje (i Neila Druckmanna) pragnienie rozwinięcia materiału źródłowego:
Fani często martwią się, że gdy jakaś marka zostanie wydana komuś innemu, ci ludzie tego nie zrozumieją i błędnie zmienią. Ja jednak robię to z facetem, który to stworzył więc zmiany, które wprowadzamy, mają na celu wypełnienie i rozszerzenie, a nie cofnięcie rozwoju.
Nawet pomimo tego utalentowany scenarzysta zdradził, że obawia się nieco rozczarowania fanów, którzy są silnie związani emocjonalnie z pierwszą odsłoną gry:
Tworzymy od nowa, a także wymyślamy na nowo to, co już jest, aby zaprezentować nieco inną perspektywę. To dla mnie spełnienie marzeń. Trochę się boję, ponieważ wiele emocji związanych z tą grą jest dość intensywnych. Myślę, że prawdopodobnie po premierze schowam się na trochę w bunkrze, ponieważ nie da się uszczęśliwić wszystkich!
Czego by nie mówić, trzeba przyznać, że podejście Craiga Mazina jest bardzo racjonalne i zdroworozsądkowe. Miejmy nadzieję, że nawet jeśli nie zadowoli wszystkich, to zdecydowana większość fanów będzie ukontentowana tym, co zostanie przedstawione na ekranie.