James Bond może ominąć kina. Odbywają się negocjacje dotyczące nowej formy dystrybucji No Time to Die
Najprawdopodobniej MGM bada możliwość debiutu „No Time to Die” na jednej z największych platform streamingowych. Wytwórnia zaprzecza plotce, jednak źródła redakcji Variety donoszą, że ustalono już wysoką cenę za dostęp do produkcji.
Dziennikarze Variety otrzymali wiadomość od swoich zaufanych źródeł, zgodnie z którą MGM rozważa udostępnienie „No Time to Die”, czyli najnowszej przygody Jamesa Bonda, w katalogu jednej z platform streamingowych.
Każde kolejne opóźnienie filmu generuje olbrzymie straty, które negatywnie wpływają na ostateczny rezultat produkcji – już teraz opowieść miała zanotować uszczerbek na poziomie 30-50 mln dolarów właśnie za sprawą kolejnych zmian premiery i utrudnionej sytuacji kin.
MGM zaprzecza plotce dotyczącej możliwej sprzedaży, jednak w opozycji do ich słów informatorzy redakcji Variety donoszą, że odbyły się już rozmowy z konkurencyjnymi platformami, by zmienić model dystrybucji Jamesa Bonda. Według doniesień, MGM ustaliło cenę na poziomie około 600 mln dolarów, natomiast pertraktacje z platformami prowadzi sam Kevin Ulrich – prezes i dyrektor generalny spółki mającej większościowe udziały w MGM.
Wyprodukowanie „No Time to Die” kosztowało ponad 250 mln dolarów, a twórcy chcąc pokryć te koszty nawiązali kilka współprac promocyjnych z takimi markami jak Land Rover, zegarki Omega czy Heineken. Jeśli jakikolwiek gigant streamingowy będzie zainteresowany wydaniem 600 mln dolarów na najnowszą przygodę Jamesa Bonda, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że wspomniane koncerny będą musiały wyrazić zgodę na zmianę dystrybucji – każda z firm na pewno liczyła na reklamę podczas seansów w salach kinowych.
Świadkami analogicznej sytuacji byliśmy w przypadku „Książe w Nowym Jorku 2” – film został kupiony przez Amazon, jednak McDonald’s oraz Crown Royal musiały wyrazić zgodę na wszelkie zmiany.