Capcom potwierdza atak hakerów. Przestępcy chcieli podobno ponad 11 mln dolarów za dane
Capcom potwierdził skalę ataku hakerów, przez który w Sieci wylądowały dane nie tylko gier, ale również pracowników oraz klientów japońskiego studia. Wśród szczegółów pojawiły się wrażliwe dane osobowe – nazwiska oraz adresy.
Kilka godzin temu informowaliśmy naszą społeczność o wycieku danych z serwerów Capcomu, a teraz otrzymaliśmy konkrety dotyczące tego zdarzenia. Japoński producent i wydawca serii Resident Evil ujawnił, że hakerzy ukradli maksymalnie 350 000 danych osobowych z jednego serwera – wśród szczegółów pojawiły się nazwiska, adresy, numery telefonów czy też zdjęcia klientów oraz pracowników studia.
Wśród 350 000 danych osobowych znajdziemy informacje o:
- 134 000 japońskich klientów, którzy korzystali z pomocy działu obsługi klienta Capcom
- 14 000 członków North American Capcom Store
- 4 000 członków strony internetowej North American Esports
- 40 000 akcjonariuszy
- 28 000 byłych pracowników
- 125 000 kandydatów do pracy
- 14 000 pracowników
Grupa hakerów Ragnar Locker na początku miesiąca wysłała do Capcomu wiadomość, w której potwierdziła uzyskanie dostępu do danych i zażądała okupu. Korporacja nie potwierdziła, jakie żądania przedstawili przestępcy, ale według mediów było to 11 mln dolarów w bitcoinach.
Capcom najwidoczniej nie zdecydował się na tak wielką wpłatę, więc podobno aż 1TB danych jest teraz publicznie dostępnych. Szczegóły gier zostały ujęte na prezentacjach, obok których pojawiły się adnotację „Poufne”.
Korporacja zgłosiła sprawę na policję, a następnie zamknęła i zajęła się restrukturyzacją serwerów. Następnie Capcom zaczął kontaktować się z osobami, których dane zostały narażone na upublicznienie.