Włamaniem do CD Projekt zajęła się prokuratura. Potwierdzają się pogróżki hakerów
Niestety wszystko wskazuje na to, że atak hakerów na serwery CD Projekt jest sprawą bardzo poważną, która faktycznie może doprowadzić do zwolnienia prac nad nowymi grami firmy.
Można się było zastanawiać, na ile realne są rewelacje podawane przez hakerów, którzy twierdzili, że weszli w posiadanie kodów źródłowych m.in. do Gwintu czy Wiedźmina 3 w udoskonalonej wersji wizualnej, która zmierza na PS5 i XSX. Niestety wygląda na to, że hakerzy nie blefują. CD Projekt skierował już sprawę do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Północ, która prowadzi aktualnie postępowanie przygotowawcze, dotyczące tego hakerskiego ataku.
Jak ustaliła PAP obecnie trwa szacowanie strat i ustalanie przyczyn włamania. Wygląda na to, że CD Projekt jest faktycznie szantażowany przez hakerów i jeśli nie wpłaci im "haraczu", to będą publikowane kolejne kody źródłowe gier firmy. Wiemy już, że tak stało się z kodem do Gwinta.
Hakerzy, którzy przeprowadzili włamanie na serwery CD Projektu twierdzą, że posiadają kod źródłowy również do next-genowej aktualizacji wizualnej Wiedźmina 3 i do Cyberpunka 2077. Hakerzy podobno grożą też polskiej firmie, że opublikują informacje niekorzystne dla niej wizerunkowo.
Rozpoczęcie śledztwa
To co jest pewne to, rozpoczęcie 10 lutego dochodzenia w warszawskiej Prokuraturze Rejonowej w sprawie "bezprawnego uzyskania, nie później niż 8 lutego, dostępu do nieprzeznaczonych dla sprawcy informacji zawartych w zasobach serwerów CD Projekt RED S.A.". Śledczy już ustalili, że złamano zabezpieczenia warszawskiej firmy i wykradziono z jej serwerów istotne dane - nie tylko kody źródłowe gier, ale też dokumentację księgową i poufne dane dotyczące pracowników.
Inwestorzy giełdowi niespecjalnie przejęli się rzeczonym atakiem. Cena akcji CD Projekt SA w momencie ujawnienia włamania hakerskiego spadła z poziomu 290 zł do ok. 270 zł i ustabilizowała się na tym pułapie w kolejnych dniach.
