Dying Light 2 powstaje w chaosie? Techland prawdopodobnie ma duże problemy z zarządzaniem
Od wielu miesięcy czekamy na konkretne materiały z Dying Light 2, tymczasem najnowsze informacje dotyczące polskiego studia oraz prac nad tytułem przedstawiają się w ponurych barwach. Gra ma powstawać w ogromnym chaosie, co rzutuje na stan produkcji.
W 2021 roku Techland planuje zdradzić znacznie więcej na temat Dying Light 2, więc możemy zakładać, że gra faktycznie mogłaby zadebiutować na rynku w następnych miesiącach. Trwająca cisza może być jednak spowodowana dużymi trudnościami wewnętrznymi, o których wspomina redakcja TheGamer.
Dziennikarz odbył rozmowy z wieloma obecnymi i byłymi pracownikami wrocławskiego studia, a w ich relacjach powtarzają się opisy niezdrowej atmosfery pracy i wielkiego chaosu. Dying Light 2 ma powstawać bez konkretnego zarządzania – zgodnie ze słowami jednego z informatorów proces tworzenia gry można nazwać „potokiem produkcyjnym”, ponieważ wszystko „zmienia się tak szybko i gwałtownie, że równie dobrze mogłoby nie istnieć”.
„To, co dzieje się w Techlandzie, to po prostu totalny chaos, (...). Istnieje mnóstwo przykładów, gdzie jest ktoś odpowiedzialny za daną funkcję... ale [dyrektor kreatywny Adrian Ciszewski i CEO Paweł Marchewka] po prostu to zastępują z jakiegoś bzdurnego powodu, jakby dostrzegli, że coś działa inaczej w innych grach” – dodaje kolejny deweloper.
Jednym z żartów w przedsiębiorstwie jest podobno anegdota, że nic tak naprawdę nie zostało zatwierdzone – nawet tytuł gry. Pomimo prac trwających dłuższy czas nad jednym konkretnym elementem, zawsze może pojawić się dyrektor generalny, który zmieni dosłownie wszystko:
„Inne źródło nazwało to "znanym żartem w Techlandzie, że nic nigdy nie jest zatwierdzane, w tym nazwa gry". Możesz otrzymać polecenie, by przerobić jakąś pracę, która była zaakceptowana od miesiąca, tylko dlatego, że CEO zmienił zdanie po zobaczeniu czegoś w Internecie”.
Problemem ma być także „stara gwardia”, która blokuje wszystkich nowych pracowników studia i ich pomysły. Wprowadzenie nowych rozwiązań również spotyka się ze sporym oporem, bowiem za każdym razem deweloperzy muszą przedstawić, jak inne zespoły pracujące nad grami zrealizowały podobne pomysły – to zabija kreatywność. Jedną z surowo respektowanych zasad dotyczących projektowania jest reguła, że "pomysłu nie można wdrożyć, jeśli nie ma odniesienia do innej gry" - wyjaśnia jeden z informatorów:
„Techland ma ten zabijający kreatywność klimat" - mówi jedna z osób. "Ponieważ wszystko na końcu jest zmieniane przez szefów, każdy prezentowany pomysł musi mieć mnóstwo odniesień. Jeśli masz nawiązania z gier, o których Marchewka może nie wiedzieć, równie dobrze możesz nie mieć żadnych odniesień, a wszystko choć odrobinę innowacyjne lub kosztowne, jest natychmiast odrzucane. Ze względu na kulturę panującą w firmie, ludzie szybko popadają w stagnację i rezygnują z prób wprowadzania nowości. Środowisko jest stresujące, ponieważ masz wrażenie, że musisz walczyć ze wszystkimi o wszystko, zamiast współpracować nad projektem. Wszystko jest zawsze kwestionowane i nawet jeśli zostanie "zaakceptowane", może zostać wyrzucone przez kogoś dwa tygodnie później, a następnie przywrócone po miesiącach. Ten cykl się powtarza i ludzie są po prostu autentycznie zmęczeni”.
W zespole pojawiają się opinie, że część ekipy dokładnie nie wie, jak finalnie będzie wyglądać Dying Light 2 i jak prezentuje się jego fabuła, bowiem wszystko regularnie ulega zmianom. Mówi się, że fabuła pozycji była wielokrotnie modyfikowana
„Fatalne decyzje kierownictwa i brak spójnej wizji sprawiają, że ludzie po prostu powoli popadają w apatię. To [decyzje- przyp. red.] i ciągłe zmiany, które w końcu zmuszają ludzi do niszczenia swojej pracy”.
Na wiadomości TheGamer odpowiedział sam Paweł Marchewka, który odnosi się do większości zarzutów. Zachęcamy zapoznać się z całym tekstem, który szeroko opisuje atmosferę panującą w studiu.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dying Light 2 Stay Human.