Killzone The Complete Collection może trafić na PS5 i PC? Część graczy chce wierzyć w powrót serii
W Sieci pojawiła się grafika sugerująca powrót serii Killzone. Nie będzie to zupełnie nowa odsłona marki, a kolekcja składająca się z czterech pozycji. Entuzjaści uniwersum Guerrilla Games od dłuższego czasu czekają na nadejście produkcji, lecz ujawniony materiał nie przemawia do wszystkich graczy.
Coraz częściej o planowanych debiutach poszczególnych gier na początku dowiadujemy się z przecieków czy przedwcześnie ujawnionych informacji – w późniejszym czasie deweloperzy i wydawcy decydują się na ogłoszenia. W nocy coraz więcej mówiło się o grafice, która rozbudziła fanów serii Killzone, jednak jej prawdziwość jest wątpliwa. Wiemy, że holenderskie studio oficjalnie zajmuje się wyłącznie serią Horizon, natomiast najnowsze doniesienia sugerują, że zespół przez kilka lat będzie skupiał się wyłącznie na przygodach Aloy osadzonych w postapokaliptycznym w świecie.
Zgodnie z treścią poniżej zamieszczonej grafiki Killzone The Complete Collection miałby zawierać trzy części głównej serii Killzone oraz Killzone Shadow Fall – premiera prawdopodobnie została zaplanowana na końcówkę 2022 roku. Zestaw trafiłby wyłącznie na PS5 i PC.
Nie powinniśmy jednak otwierać szampanów, bowiem materiał przede wszystkim nie pochodzi ze znanego źródła (został opublikowany na 4chanie), zastosowano tutaj dziwne, nieprawidłowe i przezroczyste logo PlayStation Studios oraz logo serii, które pojawiło się wyłącznie na amerykańskich pudełkach. W dodatku pierwszy Killzone ma już swoje lata i potrzebuje znacznie więcej niż „remastera”, by zaprezentować oczekiwaną jakość.
Pomimo wielu nieścisłości, wielu graczy nie od dzisiaj ma nadzieję, że ponownie będzie mogło sprawdzić klimatyczną strzelankę, a Killzone The Complete Collection jednak zadebiutowałby na rynku.
Warto wspomnieć, że tuż przed prezentacją Uncharted: Legacy of Thieves Collection, również zamieszczono grafikę przedstawiającą Uncharted Collection. Ostatecznie ujawniony został mniejszy pakiet, ale może historia się powtórzy? Podchodziłabym do tego raczej sceptycznie.