Ostatni pojedynek wielką finansową porażką. Ridley Scott obwinia pokolenie milenialsów
Wydawało się, że "Ostatni pojedynek" ma wszystko, by przyciągnąć do kin rzesze widzów - sławnych aktorów, pozytywne recenzje, doskonałe sceny batalistyczne i znane nazwiska twórców. Rzeczywistość okazała się jednak inna.
Film Ridleya Scotta, który debiutował w październiku, już nazywany jest wielką klapą. "Ostatni pojedynek" zarobił w kinach na całym świecie tylko 27 milionów dolarów, przy budżecie wynoszącym ponad 100 mln dolarów.
Temat postanowił skomentować twórca "Ostatniego pojedynku", Ridley Scott. Sławny reżyser stwierdził w wywiadzie, że winę za niepowodzenie obrazu ponosi... młode pokolenie widzów, wychowanych na mediach dystrybuowanych przez smartfony.
"Myślę, że rzecz sprowadza się do tego, że dzisiaj mamy do czynienia z nowym rodzajem publiczności, ludźmi wychowanymi na tych pieprzonych telefonach komórkowych. To pokolenie milenialsów, które nie chce się niczego nauczyć, o ile to nie jest pokazywane na telefonie komórkowym. Może to trochę uogólnienie, ale uważam, że obecnie mamy z tym do czynienia" - stwierdził Ridley Scott.
Warto pamiętać w kontekście finansowego niewypału, jakim okazał się "Ostatniego pojedynek", że film nie został opublikowany na streamingowych platformach VOD (nie ma nawet na razie takich planów). W przypadku słabych wyników finansowych filmów wydawanych w ostatnich kilkunastu miesiącach twórcy często skarżyli się, że premiera na Netflixie czy HBO Max sprawiła, że kinowe rezultaty ich dzieła były nie najlepsze.
Następny film Ridleya Scotta, który wejdzie do kin już 26 listopada, to "Dom Gucci".
Naszą recenzję "Ostatniego pojedynku" przeczytacie tutaj.