Reklama

Śmierć na planie - aktorzy, którzy zginęli na planie filmowym

Filmy/seriale
70384V
Śmierć na planie - aktorzy, którzy zginęli na planie filmowym
Dawid Ilnicki | 17.10.2020, 19:00

Liczne doniesienia jakie otrzymujemy z planów filmowych przekonują nas, że praca nad kolejnymi produkcjami filmowymi wiąże się z wieloma zagrożeniami i jest po prostu bardzo niebezpieczna. Najbardziej narażeni są rzecz jasna kaskaderzy, ale dotyczy to również odtwórców głównych ról. Niestety w niektórych przypadkach nie da się ich uniknąć i aktorzy mają na planach wypadki, które często kończą się tragicznie.
 

31 października 1926 roku przeszedł do historii jako data jednego z najbardziej znanych wypadków, któremu uległ ktoś, kogo dziś nazwalibyśmy pewnie zawodowym performerem. Ofiarą dramatycznego zdarzenia był Erik Weisz, powszechnie znany jako Harry Houdini, legendarny iluzjonista zabawiający publiczność swymi licznymi sztuczkami. Artysta, który w przeszłości zaskakiwał m.in. uwalnianiem się z kajdan, łańcuchów, kaftanów bezpieczeństwa, często w sytuacji gdy np. wisiał na linie lub znajdował się pod wodą, wedle późniejszych świadectw, został wyzwany na bardzo specyficzny pojedynek. Jeden ze studentów, który usłyszał o legendzie związanej z niezwykle giętkim brzuchem artysty, mogącym podobno wytrzymać nawet najmocniejsze uderzenie, zapytał go czy może to sprawdzić. Houdini zgodził się, po czym otrzymał kilka mocnych ciosów, które spowodowały zasłabnięcie. Przewieziono go do szpitala w Detroit, gdzie właśnie występował, ale tam nie zdołano mu pomóc. Iluzjonista zmarł na zapalenie otrzewnej, spowodowane stanem zapalnym wyrostka robaczkowego.

Dalsza część tekstu pod wideo

Do dziś tak naprawdę nie wiadomo co w tej sytuacji okazało się czynnikiem decydującym o nagłej śmierci prawdziwego mistrza w swoim fachu. Czy była to zbyt wielka pewność siebie Houdiniego? Mało czasu potrzebnego, by przygotować się do przyjęcia ciosów rywala? Zbyt agresywne ataki owego studenta, czy też po prostu niedopatrzenie zupełnie innej kwestii? Dziś jest to przede wszystkim opowieść o niezwykle trudnej pracy zawodowego artysty-performera, który musi być czujny na każdym kroku, nawet jeśli myśli, że ma do czynienia z zadaniem, które wykonuje codziennie po kilka razy. Wspomnienie o Houdinim przywodzi na myśl przede wszystkim kaskaderów. Ich obecność na planie sprowadza się właśnie do ochrony czołowych aktorów w scenach, które stanowią zagrożenie dla ich zdrowia, a nawet życia. Oczywiście są oni specjalnie przygotowywani, by wypełniać nawet najtrudniejsze zadania, ale to nie zmienia faktu, że codziennie ryzykują, po to by ludzie mogli zobaczyć najbardziej efektowne sceny, które często decydują o tym czy film ostatecznie spodoba się widowni.

Pięknym hołdem dla tej profesji można nazwać kreację Cliffa Bootha, odtwarzanego przez Brada Pitta w ostatnim filmie Quentina Tarantino “Pewnego razu… w Hollywood”, który był tam jedną z najważniejszych postaci, niemal na równi z granym przez Leonardo DiCaprio głównym bohaterem. O wadze zawodu kaskadera świadczą także niestety liczne wypadki na planach filmowych z przeszłości, które często niestety okazywały się tragiczne. Ofiarami niektórych z nich byli wcale nie dublerzy, jak wcześniej wspomnieliśmy specjalnie szkoleni, by reagować odpowiednio w momentach zagrożenia, ale aktorzy kompletnie nienawykli do tego typu sytuacji. Warto o tym pamiętać za każdym razem gdy oglądamy film, którego głównymi atutami są niezwykle skomplikowane i niebezpieczne sekwencje, w których często biorą udział właśnie kaskaderzy. Ktoś bowiem zaryzykował własne zdrowie, a często nawet życie, byśmy mogli zobaczyć znakomity obraz, który dla nas jest najczęściej tylko kawałkiem zupełnie niezobowiązującej rozrywki.

Vic Morrow

Jeden z najtragiczniejszych wypadków na planie zdjęciowym, w którym obok odtwórcy głównego bohatera zginęła także dwójka dziecięcych aktorów: Myca Dinh Le i Renee Shin Yi Chen, miał miejsce na planie serialu “The Twilight Zone”. Stało się to przy kręceniu sekwencji wietnamskiej, podczas której w użyciu był helikopter, pilotowany zresztą przez prawdziwego weterana wojny w Wietnamie: Dorceya Wingo. Głównym problemem było jednak to, że w scenie w użyciu były także środki pirotechniczne, a pomimo wcześniejszych zgłoszeń o tym, że przelot maszyny w tak trudnych warunkach może być niebezpieczny, twórcy ostatecznie zdecydowali się na kontynuowanie prac.

W decydującym momencie tuż przed helikopterem wybuchły silne ładunki, tworząc kulę ognia i sprawiając, że w helikopterze uszkodził się silnik wirnikowy. Maszyna z potężną mocą spadła na trójkę aktorów dekapitując Morrowa i Myca Dinh Le i przygniatając Renee Chena. Twórcy, w tym przede wszystkim reżyser John Landis, występowali później -  jako oskarżeni - w kilku sprawach sądowych, w których jednak zostali uniewinnieni lub kończyły się one ugodą pozasądową.

Brandon Lee

Tragiczny wypadek syna słynnego Bruce’a Lee miał miejsce na planie filmu “Kruk” Alexa Proyasa z 1994 roku. W decydującym momencie broń, która była załadowana ślepymi nabojami, trzymał w rękach aktor Michael Massee. Niestety w lufie znajdowała się kula pochodząca z magazynku przeznaczonego do użycia w zupełnie innej scenie. Na planie tego dnia nie był akurat obecny człowiek odpowiedzialny za broń palną. Sam wystrzał w stronę aktora spowodował uwolnienie feralnego naboju, który trafił Brandona Lee w brzuch. Choć szybko przewieziono go do szpitala zmarł w wieku zaledwie 28 lat, na kilkanaście dni przed własnym ślubem.

Jon-Erik Hexum

Kariera tego aktora trwała krótko, ale kojarzą go także polscy widzowie, zwłaszcza ci, którzy oglądali polską telewizję w latach 90-tych. Hexum był bowiem gwiazdą pokazywanego w TVP serialu “Niebezpieczne ujęcia”, na planie którego doszło zresztą do tragicznego wypadku. Według większości świadectw odtwórca mocno poirytowany przyciągającymi się zdjęciami do odcinka zaczął bawić się bronią, która oczywiście zawierała ślepe naboje. Ten jednak po wystrzale trafił go w głowę, a część strzaskanej w jego wyniku kości czaszki utkwiła w jego mózgu. Mimo szybkiego przewiezienia go do szpitala nie udało się zatrzymać krwotoku i dość szybko nastąpiła śmierć mózgowa. Aktor zmarł w wieku 26 lat.

John Ritter

Ritter był aktorem charakterystycznym. Grał przede wszystkim w produkcjach familijnych, w Polsce był twarzą kojarzoną głównie ze środowym pasmem filmów obyczajowych na TVP. W 2003 roku pracował na planie sitcomu “8 prostych zasad”, pewnego dnia zjawił się jednak na planie w wyjątkowo kiepskiej kondycji, obficie się pocił, wymiotował, narzekał na ból w klatce piersiowej. Został przewieziony do szpitala, gdzie początkowo był traktowany jako pacjent z atakiem serca, jego stan jednak szybko się pogorszył. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci 11 września 2003 roku był tętniak rozwarstwiający.

Steve Irwin

Dzielny Australijczyk był bohaterem jednej z najsłynniejszych serii podróżniczych: “Łowca krokodyli” i prawdziwym pasjonatem w swojej dziedzinie. Podczas swych licznych podróży często spotykał się z niebezpiecznymi zwierzętami, co pewnie nieco uśpiło jego czujność, gdy akurat miał do czynienia z organizmami pozornie nie tak groźnymi. Tak mogło właśnie być feralnego 4 września 2006 roku, gdy aktor, wraz z ekipą realizującą serię “Podwodni drapieżcy” podpłynął do jadowitej płaszczki, która - według świadka - ukąsiła go wielokrotnie w ciągu zaledwie kilku sekund, co według późniejszych analiz było dla niej zwykłym mechanizmem obronnym. Podróżnik początkowo był przekonany, że ma tylko przebite płuco, ale ostatecznie okazało się, że jedno z ukąszeń trafiło go w serce doprowadzając do wykrwawienia. Irwin zmarł w wieku zaledwie 44 lat.

Roy Kinnear

Śmierć na planie - aktorzy, którzy zginęli na planie filmowym

Brytyjczyk, ojciec kojarzonego m.in. z rolą premiera UK w słynnym odcinku “Black Mirror” Rory’ego, zagrał w ponad 60 filmach i serialach. W 1988 roku wraz z ekipą realizował w hiszpańskim Toledo film “Powrót muszkieterów”, w którym odtwarzał rolę Plancheta. Wymagała ona od niego jazdy konnej, która niestety doprowadziła do tragedii. 54-letni aktor spadł bowiem z konia i złamał miednicę. Doszło także wtedy do wewnętrznego krwawienia. Szybko przetransportowano go do szpitala, tam niestety doznał rozległego ataku serca, spowodowanego odniesionymi urazami i wkrótce zmarł. Reżyser filmu Richard Lester był wstrząśnięty tą tragedią i krótko po niej zakończył swą karierę.

Tyrone Power

Urodzony w 1914 roku aktor zagrał w ponad 50 produkcjach, m.in. w słynnym “Świadku oskarżenia” Billy Wildera. Dwa lata później w Hiszpanii realizowano wystawne biblijne widowisko “Salomon i Królowa Saby”. Powers grał w tym filmie rolę tytułową, ale po zakończeniu około 75% scen do filmu doznał ataku serca i zmarł. Wyjątkowo wyczerpująca okazała się dla niego scena pojedynku na miecze, w której uczestniczył także jego przyjaciel George Sanders, a kręcono ją aż ośmiokrotnie. Po tragicznej śmierci Powera w rolę króla Salomona wcielił się Yul Brynner. 

Martha Mansfield

Urodzona w 1899 roku aktorka zdążyła zagrać w ponad 20 filmach i choć nie była wielką gwiazdą wymieniano ją w gronie tych odtwórczyń, które w przyszłości mogą osiągnąć sukces. Niestety nie doczekała ona lepszych czasów, bo na planie jej ostatniego filmu “Warrenowie z Wirginii” miał miejsce tragiczny wypadek. Podczas przerwy zdjęciowej aktorzy przypalali papierosy podawaną sobie zapalniczką, od której jednak ognia zajęła się niezwykle kunsztownie wykonana suknia, w której aktorka występowała na planie. Mimo błyskawicznej próby ugaszenia pożaru i przewiezienia jej do szpitala doszło do tragedii. Mansfield zginęła w wieku zaledwie 24 lat.

Eric Fleming

Niezwykle efektowne sekwencje spływu kajakowego były prawdziwą ozdobą takich filmów jak słynne “Wybawienie” Johna Boormana czy też “Dzika rzeka” Curtisa Hansona. O tym jak trudno je zrealizować i jak bardzo są niebezpieczne przekonuje tragiczny przypadek Erica Fleminga, aktora, który w 1966 roku realizował dwa odcinki serii “Off to See the Wizard” kręcone przez sześć tygodni w Peru. Fleming i jego kolega z planu Nico Minardos płynęli w canoe rwącą rzeką Huallaga. Jego koledze udało się przepłynąć ją bez trudu, Fleminga zaś porwał jej nurt i utonął w wieku 41 lat. Jego ciało, częściowo pożarte przez piranie, znaleziono kilka dni później.

Ken Steadman

Śmierć na planie - aktorzy, którzy zginęli na planie filmowym

Kenneth Keith Steadman był aktorem serialowym, wystąpił m.in. w “Słonecznym patrolu”, a także w “Nowojorskich gliniarzach”. W 1995 roku otrzymał małą, gościnną rolę w drugim odcinku serialu science-fiction “Sliders”. Rola wymagała od niego brawurowej jazdy pojazdem typu buggy, jeżdżącym po wydmach. Podczas kręcenia jednej ze scen Steadman, jadąc wraz z innym aktorem, kierował rzeczonym pojazdem, w pewnym momencie stracił jednak nad nim panowanie.

Naturalnie był on wyposażony w pasy bezpieczeństwa, których jednak obaj odtwórcy ról w tej scenie nie użyli, co zakończyło się tragedią. O ile jednak drugi z aktorów dorobił się ledwie kilku zadrapań i siniaków Steadmana musiano szybko przetransportować do najbliższego szpitala, gdzie jednak nie udało się go odratować. Aktor zmarł od odniesionych ran w wieku zaledwie 27 lat.

Źródło: własne

Komentarze (29)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper